GRA O PRZYCHODNIĘ


Jak twierdzą spece od restrukturyzacji służby zdrowia, prywatyzacja częstochowskich przychodni jest nieunikniona.

Idą więc pod “młotek” kolejne przychodnie – do dziś sprywatyzowano 9 na 20 objętych procesem restrukturyzacji, 5 czeka w kolejce. Niestety, nie we wszystkich placówkach postępowanie toczy się bezkolizyjnie. Areną dość kontrowersyjnych i spektakularnych zabiegów stał się w ostatnim tygodniach SP ZOZ nr 3 w Częstochowie z siedzibą przy al. Pokoju 3 i ul. Limanowskiego 63, o przejęcie którego dążą dziś dwie grupy: dyrekcja placówki oraz grupa kilku lekarzy, skupiona pod szyldem spółki “Sanus”. Boje i rozgrywki personalne w SP ZOZ-ie nr 3 toczą się od kilku miesięcy.
Sytuacja w przychodni nie jest wesoła – pracownicy podzieleni, praca przebiega w atmosferze niezgody i sporów, zakładowa “Solidarność”, protestując przeciwko dyrekcji, urządza pikiety (28 kwietnia), wzbogacone petardami, syrenami. Lista zarzutów wobec dyrektor była dość długa i poważna: dyskryminowanie pracowników, nieudostępnianie regulaminów pracy i wynagrodzeń, niskie płace, utrudnianie spotkań związkowych, nawet sprywatyzowanie przychodni.
Krystyna Starszak dyrektorem przychodni jest od 1 lipca 1999 r. Wówczas w ramach ogólnopolskiej reformy służby zdrowia utworzono Samodzielny Publiczny Zakład Opieki Zdrowotnej nr 3. Narzucone przez ówczesne Kasy Chorych normy, zobligowały dyrektor Starszak do zdecydowanych kroków – zwolniła ponad 30 pracowników, pozostawiając około 20. – To była konieczność, był przerost zatrudnienia i brakowało funduszy na płace – komentuje dyrektorka. Jednocześnie rozpoczęła kapitalny remont obu budynków, łącznie z wymianą CO, stolarki okiennej i drzwiowej, zakupiła niezbędny sprzęt, choćby aparat do EKG. Dziś przychodnia spełnia standardy krajowe, przystosowana jest do potrzeb niepełnosprawnych.
Jak relacjonuje dyrektor Starszak, kiedy w ubiegłym roku zaczęto głośno mówić o prywatyzacji częstochowskich przychodni spotkała się z pracownikami i zapowiedziała, że trzeba się przygotować do tego procesu. 31 maja ub.r. Rada Miasta podjęła uchwałę (nr 360) w sprawie restrukturyzacji samodzielnych publicznych zakładów opieki zdrowotnej, zgodnie z którą w placówkach mogą być tworzone spółki pracownicze, na zasadzie dobrowolności, a pracownicy, jako przyszli udziałowcy, mają prawo do określenia swoich udziałów. Według takiej reguły powstała spółka “Raków”, utworzona przez dyrektor K. Starszak. Jej zdaniem prywatyzacja wśród niektórych pracowników obudziła pewne nadzieje na polepszenie statusu materialnego, co zaowocowało powstaniem konkurencyjnej spółki “Sanus”. – Zaczęto podburzać niektórych pracowników, świadomie wprowadzać w błąd, rysując świetlaną przyszłość i dając obietnice bez pokrycia. Inspiratorem tych działań był dr Wojciech Kałuża, który ma własną przychodnię niepubliczną przy ul. Lipowej 20 w Częstochowie. Wspólnie z byłym pracownikiem przychodni dr. Krzysztofem Jasiutowiczem, utworzyli spółkę “Sanus”, której prezesem został Jasiutowicz. Powstała ona na innych zasadach: większość udziałów ma grupa inicjatywna, pozostali pracownicy mają symboliczne udziały. Przystąpienie do tej spółki uzależnia się od wypracowanego przychodu czy przynależności do określonej kategorii zawodowej. To sztuczne podziały, które klasyfikują udziałowców na lepszych i gorszych – twierdzi dyrektor Starszak.
To właśnie z chwilą pojawienia się konkurencyjnej spółki, zdaniem pani dyrektor, zaczęły się problemy. Atmosferę strachu miano podkręcać stopniowo, w celu wywołania presji na pracownikach, a nawet pacjentach. W lokalnej parafii modlono się o utrzymanie przychodni, powtarzano informacje o jej całkowitej likwidacji. W tajemnicy przed dyrektor organizowano w przychodni zebrania spółki “Sanus”, zaczęły się donosy do NFZ, Urzędu Miasta, Państwowej Inspekcji Pracy, czego efektem była kontrola NFZ na przełomie sierpnia i września ubiegłego roku, później z PIP-u. – Kontrola NFZ wykazała pewne uchybienia, ale nie te, które były przedmiotem zarzutów. Nie potwierdziły się “martwe dusze” czy “wirtualne zabiegi”, ale okazało się, że na 7 tysięcy deklaracji 300 było błędnie wypisanych – brakowało podpisów lub były umieszczone w złych rubrykach. Niestety, musieliśmy zapłacić około 4 tys. zł kary. Odpowiedzialna za te uchybienia rejestratorka – Żaneta Stępień – otrzymała naganę. Przeprowadziłam z nią rozmowę, z której wynikało, że jest świadoma swoich niedopatrzeń, mimo to później przełożona pielęgniarek wyłapała kolejnych 28 błędnych deklaracji – stwierdza Krystyna Starszak.
W sprawę włączył się osobiście wiceprezydent Jacek Betnarski, który wcielił się w rolę mediatora – z częstotliwością raz na tydzień odbywały się spotkania obu spółek w Urzędzie Miasta. Na pierwsze przybyli: naczelnik Wydziału Zdrowia Urzędu Miasta, Małgorzata Baran, oraz przewodniczący Komisji Międzyzakładowej NSZZ “Solidarność” Tomasz Ziółkowski. – Spotkanie przerodziło się w wiec agitacyjny. Prezydent i Ziółkowski wręcz buntowali załogę – mówi K. Starszak.
W lutym br. powstaje w przychodni związek zawodowy “Solidarność”, którego przewodniczcą zostaje Żaneta Stępień, występującymi z ciągłymi zarzutami wobec dyrekcji, a 9 lutego, podczas spotkania w Urzędzie Miasta, wiceprezydent Jacek Betnarski zaproponował likwidację obu spółek, a na kolejnym, utworzenie nowej, z udziałem wszystkich pracowników. Zgodnie z jego wolą dyrektor Starszak swoją wyrejestrowała. Założyciele “Sanus” wykorzystali tę okoliczność – nie zlikwidowali spółki i złożyli dokumenty do Urzędu Miasta z gotowością do restrukturyzacji.
24 marca wiceprezydent Betnarski wystosował pismo do Rady Społecznej przychodni z prośbą o wyrażenie opinii dotyczącej likwidacji placówki, ponieważ spółka “Sanus”, z prezesem Krzysztofem Jasiutowiczem złożyła wniosek o restrukturyzację. – Ton pisma był wręcz nakazujący, a sądzę, zdaje on sobie doskonale sprawę, z tego, że “Sanus” jest tylko częściową spółką pracowniczą SP ZOZ nr 3. Swoją siedzibę ma przy ul. Lipowej 20 w Częstochowie (znajduje się tam Niepubliczny Zakład Opieki Zdrowotnej, którego właścicielem i dyrektorem jest lekarz Wojciech Kałuża). Ponadto Krzysztof Jasiutowicz nie jest pracownikiem naszej przychodni. Umowę z nim rozwiązano 28 lutego br., zgodnie z przepisami kodeksu pracy. Powodem były skargi pacjentów. Odwołał się do Sądu Pracy, ale bezskutecznie. Spółka ta nie ma prawa występować o przejęcie tej przychodni, jest to wbrew uchwale 360. Ze zwolnienia Jasiutowicza musiałam tłumaczyć się i przed prezydentem Wroną i J. Betnarskim. Ten ostatni wręcz nakazał przywrócenie go do pracy do 15 stycznia. Zgodziłam się na to pod warunkiem, że Jasiutowicz odwoła się do mnie, a pismo podpisze również wiceprezydent. Na to J. Betnarski nie przystał – mówi dyr. Starszak.
Potem przyszła kolej na bardziej drastyczne środki protestów. 28 kwietnia częstochowska “Solidarność” pikietowała pod przychodnią. – Poinformował mnie o tym policjant z II komisariatu. Chciał zapewnić mi opiekę, doradzał, by nie przychodzić do pracy. Wysłałam pismo do prezydenta Wrony z informacją o tych planach. Na drugi dzień przyszłam do przychodni i zaczęłam przyjmować pacjentki. Do mojego gabinetu (dyrektora) wkroczyli: wiceprezydent Betnarski, Mirosław Kowalik – szef częstochowskiej “Solidarności”, Tomasz Ziółkowski, Zdzisław Bonarski, Żaneta Stępień. Przerażona pielęgniarka poinformowała mnie, że mam niezwłocznie stawić się na rozmowę. Przyszłam, a panowie czuli się jak u siebie w domu, nawet obrazili mnie i moją uczelnię (nie omieszkałam powiadomić o tym władze Akademii Wrocławskiej). Sposób, w jaki się mnie traktuje, urąga wszelkim normom. Czuję się prześladowana. Zastanawiam się: czy te działania są wyrazem nadgorliwości czy innych aspiracji przedstawiciela urzędu? – mówi dyrektor Starszak.
W sprawie sytuacji w przychodni wypowiedziała się również tutejsza Rada Społeczna. W odpowiedzi na pismo J. Betnarskiego, 10 maja przewodnicząca Rady Społecznej – Barbara Stodółka – w imieniu RS stwierdza, że: po przeanalizowaniu aktualnej sytuacji oraz okoliczności nabrzmiałych wokół restrukturyzacji przychodni problemów, Rada Społeczna nie widzi możliwości przystąpienia do realizacji przedmiotowej Uchwały Rady Miasta i wydania opinii.” W dalszej części podkreśla się, że nie ma właściwego klimatu do przeprowadzenia restrukturyzacji przychodni, ze względu na niedotrzymanie warunków zawartej 9 lutego 2005 r. umowy, podczas przeprowadzanych konsultacji w sali sesyjnej Urzędu Miasta.
Wszystkie dotychczasowe zdarzenia stwarzają wokół kwestii sprywatyzowania SP ZOZ nr 3 wiele niejasności i wątpliwości. Patrząc również na to, co robią w tej kwestii władze miasta, można odnieść wrażenie, że niewiele się tym problemem przejmują. Z drugiej strony: czy związki zawodowe nie miały swojej racji? Dyrektor stanowczo jednak zaprzecza wszystkim zarzutom. W jej opinii zarobki są zgodne z regulaminem wynagrodzenia, ona sama nie zarabia kroci (jako dyrektor i lekarz otrzymuje netto około 3. 600 zł.). Twierdzi również, że z regulaminami wszyscy pracownicy się zapoznali, nie pozwolono jedynie na wynoszenie ich poza placówkę, związkom zawodowym nie utrudnia się zrzeszania, w przychodni funkcjonuje fundusz socjalny. – Placówka funkcjonuje dobrze, dla dobra pacjentów. Przychodnia jest wyremontowana, nie ma długów – stwierdza K. Starszak.
Co czeka przychodnię? Wiceprezydent Betnarski zapowiada, że jeśli nie dojdzie do porozumienia, placówkę wystawi się do publicznego przetargu. – To jest sprzeczne z prawem. Co miałoby być przedmiotem przetargu. Pacjenci? – zastanawia się K. Starszak. Czy przychodnia jest już gotowa do gruntownych zmian własnościowych? – Dla dobra pacjentów najlepiej by było, gdyby zaniechano prywatyzacji, mam nadzieję że stanowisko Rady społecznej zostanie uwzględnione – stwierdza dyrektor Starszak. Przeciwko dalszemu procesowi prywatyzacji tej placówki protestują już i pacjenci oraz przedstawiciel “Wspólnoty”. którzy na ręce prezydenta Wrony złożyli pismo w tej sprawie.
W istocie, nie trudno zauważyć, że w tym zaciętym boju na dalszy plan zepchnięto dobro pacjentów, którym w tej sytuacji winno wykazać się największą troskę. Wszak, to właśnie dla nich przeprowadza się cały ten żmudny proces, nazywany prywatyzacją częstochowskiej służby zdrowia.
– Prywatyzacja przychodni jest z pewnością korzystna dla władz miasta, odciąża od niemałych problemów związanych z lecznictwem otwartym – stwierdza dyrektor. Tym bardziej należałoby wnikliwie obserwować prywatyzację placówek i formalizowanie poszczególnych transakcji. Wszelkie dziwne perturbacje, do jakich dochodzi w przypadku SP ZOZ nr 3 mogą nasuwać pytanie: czy przypadkiem nie chodzi tu o robienie indywidualnych karier, czy złapanie smacznego kąska. Trudno nie pokusić się o podobne wnioski, patrząc na przebieg prywatyzacji SP ZOZ nr 3.

Czesław Janiszewski – przewodniczący Komisji Zdrowia Urzędu Miasta Częstochowy
Proces prywatyzacji zarówno tych placówek, które chcą, jak i tych, które są przeciwne, jest nieuchronny. Tak jest w całym kraju. Wszystkie trudności, jakie się pojawiają, wynikają z indywidualnych ambicji personalnych. Uchwała Rady Miasta, dotycząca prywatyzacji przychodni będzie realizowana zgodnie z zapisem do 30 czerwca. Jeżeli załoga nie dojdzie do porozumienia, Rada Miasta zdecyduje o dalszym losie przychodni. W przypadku tej placówki zaszło już wiele niepotrzebnych konfliktów. Prywatyzację można odwlec, ale wolę tego muszą wyrazić wszyscy pracownicy, podpisując stosowne oświadczenia.
Najważniejsze jest to, by nie uległy pogorszeniu świadczenia lecznicze. Przeprowadzono już wiele prywatyzacji i to wzorowo, dla przykładu wymienię przychodnie przy ul.: Kiedrzyńskiej czy Olsztyńskiej. Tam dyrekcje i pracownicy doszli do porozumienia i wszyscy są zadowoleni.

Wiceprezydent Częstochowy Jacek Betnarski na 17 maja zaprosił do Urzędu Miasta Radę Społeczną SP ZOZ nr 3, by zdecydować o dalszym losie przychodni. Na spotkanie nie poproszono ani dyrektor, ani przedstawicieli Izby Lekarsiej i Izby Pielęgniarskiej. Niestety, nie udało się nam porozmawiać z wiceprezydentem, przed zamknięciem numeru.

URSZULA GIŻYŃSKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *