MSTÓW
Radni gminy Mstów w lutym br. przyznali 1mln176 tysięcy złotych na projekt budowy kompleksu sportowego na stadionie LKS „Warta”. Dzisiaj przyznają, że był to błąd, który wynikł z zaskoczenia i że gminy nie stać na taką wysoką promesę dla prywatnego stowarzyszenia. – Musimy zdecydować, albo budowa ośrodka „Warta” w Mstowie, albo przedszkola w Wancerzowie – twierdzą.
Historia „prezentu” dla Stowarzyszenia LKS „Warta” wzbudza kontrowersje od momentu podjęcia uchwały. Część radnych uznało ją jako tzw. wrzutkę, „kukułcze jajo” (pisaliśmy o tym w lutym br.). – Projekt uchwały pokazano nam na godzinę przed sesją. W efekcie ogólnego zamieszania i nacisku niewielką liczbą głosów przeszła – mówią radni gminy Mstów. – Lobbujący za uchwałą wicewójt Adam Markowski, przewodniczący Rady Gminy Tomasz Gęsiarz i niektórzy radni przekonywali, że gmina straci 50-procentową subwencję z Unii Europejskiej, gdy nie poprzemy wniosku i nie przekażemy pieniędzy na inwestycję. Tłumaczyli, że Urząd Marszałkowski decydujący o przyznaniu dotacji, wniosek poprze i jak ktoś chce dawać pieniądze, to grzechem byłoby je odrzucać – wyjaśniają swoja nieprzemyślaną decyzję.
Po chwili otrzeźwienia radni doszli do wniosku, że zostali zmanipulowani. Sytuacja o tyle stała się trudna, że pieniądze na inwestycję „Warty” trzeba przekazać z innego ważnego przedsięwzięcia, na przykład budowy przedszkola w Wancerzowie. Radni uznali, że odstąpienie od budowy przedszkola byłoby dla mieszkańców niepowetowaną stratą i na to nie mogą pozwolić. Poza tym uznali, że ośrodek „Warta” nie jest priorytetowy. – Gmina postawiła już halę sportową i kompleks wypoczynkowo-sportowy z kilkoma boiskami nad rzeką Wartą. Ośrodek „Warta” może zatem poczekać, zwłaszcza, że LKS „Warta” jest najwięcej wspomagany przez gminę – z 80 tysięcy zł przeznaczanych na sport otrzymuje około 50 tys. zł rocznie – komentują radni.
Atmosfera wokół sprawy zagęszcza się, bowiem już na poziomie głosowania decydującego o włączeniu projektu uchwały pod obrady Rady Gminy prawdopodobnie doszło do naruszenia prawa samorządowego, a dokładnie art. 25 a . – W głosowaniu nie powinien brać udziału ówczesny przewodniczący rady gminy Tomasz Gęsiarz. Jako wiceprezes LKS „Warta” miał w tym osobisty interes. Jego głos przeważył i projekt stosunkiem 8 do 7 wpisano do programu sesji. Nie byłoby dzisiaj problemu, gdyby zgodnie z ustawą o samorządzie przewodniczący Gęsiarz wstrzymał się od głosowania – wyjaśniają radni. Konsekwencje swojej postawy Tomasz Gęsiarz już poniósł, gdyż 9 marca br. radni pozbawili go funkcji przewodniczącego Rady Gminy.
Jest jeszcze jeden ważny aspekt „kukułczego jaja”. – Do tej pory nikt nam nie udostępnił projektu inwestycji LKS „Warta”. Wójt mówi, że go nie posiada, w „Warcie” informują, że jest w Urzędzie Marszałkowskim. Kompletnie nie wiemy, co ma być wybudowane – mówią radni. Jak dodają, w gminie zaczęła się przeciwko nim antykampania, gdyż ich głos rozsądku jest dyskredytowany i zniekształcany w nowej gazetce, którą rozkolportowano do skrzynek pocztowych mieszkańców. – Nie damy się manipulować. Ktoś miał o nas błędne wyobrażenie, sądził, że będziemy niemyślącymi marionetkami. Paszkwile w pisemku, niewiadomego wydawcy nie przestraszą nas, wręcz przeciwnie zmobilizują do jeszcze uważniejszego przyglądania się wszystkim problemom w gminie – komentują radni.
Radni zwracają uwagę, że prezesem LKS „Warta” jest Marek Dewódzki, właściciel firmy „Demar”. – Czy mając tak bogatego prezesa nie stać klubu na samodzielne partycypowanie w kosztach tego przedsięwzięcia? Nie jesteśmy przeciwko klubowi. Gmina będzie wspierała budowę obiektu sportowego „Warta”, ale wszystko trzeba przeprowadzać w ramach zdrowego rozsądku, możliwości finansowych i ustalonego planu – twierdzą.
UG