Jak żywią w naszych szpitalach?
U 55% chorych, przyjmowanych do polskich szpitali, występują objawy niedożywienia. 70% pacjentów wypisywanych do domu jest w gorszym stanie odżywienia niż przy przyjęciu. Czy pacjentom częstochowskich lecznic również grozi głód?
Przeprowadzone w tym roku badania pokazują, że problem niedożywienia w chorobie jest w Polsce niedostrzegany, zarówno przez niedożywionych pacjentów, jak i personel medyczny. – Od 50 do 80 proc. chorych onkologicznie wykazuje objawy niedożywienia o różnym nasileniu. Przyczyną zgonu 20 proc. osób cierpiących na raka są powikłania związane z niedożywieniem, a nie nowotwór jako taki – alarmuje Marek Pertkiewicz, Prezes Polskiego Towarzystwa Żywienia Pozajelitowego i Dojelitowego.
W związku z tym problemem rozpoczęto kampanię edukacyjną “Nie daj się zjeść chorobie”. Służy ona uświadomieniu społeczeństwu, jakie znaczenie ma odpowiednie żywienie w procesie leczenia i rekonwalescencji. -Chudnięcie nie zawsze jest dobre dla zdrowia. Zawsze jednak powinno być sygnałem ostrzegawczym dla pacjenta i lekarza – przestrzega Krystyna Majewska z Oddziału Klinicznego Żywienia i Chirurgii SPSK w Warszawie. Kampanię wspierają: Polskie Towarzystwo Żywienia Pozajelitowego i Dojelitowego, instytut badawczy PBS DGA Sp. z o.o. oraz NUTRICIA Clinical.
Pod względem żywienia częstochowskie szpitale wypadają lepiej niż inne placówki ze Śląska. – Leżałem w Gliwicach, gdzie jedzenie było nie do przyjęcia. Byłem również w bydgoskim szpitalu, który oferował gorsze posiłki niż tutaj – mówi Mieczysław Kowalik, pacjent oddziału chirurgicznego szpitala na Zawodziu. – Przywożą tutaj także bezdomnych, którzy są karmieni i leczeni – dodaje. W placówce nie słyszano o akcji “Nie daj się zjeść chorobie”. Dietetycy nie mogli też powiedzieć nic więcej o dietach bez zgody nieobecnego dyrektora. Dowiedzieliśmy się, że żywieniem pacjentów z Zawodzia zajmuje się firma Catermed, która od 5 lat obsługuje szpitale Polski południowej.
Spółka Catermed jest odpowiedzialna za żywienie w większości częstochowskich lecznic. Jedną z nich jest Wojewódzki Szpital Zespolony z Tysiąclecia. Tutaj również nie słyszano o kampanii. – Prowadzimy żywienie zgodne z zasadami dietetyki. Na każdy dzień opracowujemy jadłospis, który pacjenci mają do wglądu. Dzienna racja żywnościowa oscyluje w granicach około 2600 kalorii – informuje kierownik działu żywienia, pracownik Catermed Ewa Oracz. – Będąc w jednej ze śląskich klinik, spotkałam się z jedzeniem, które u nas byłoby nie do przyjęcia – dodaje. Pacjenci z Tysiąclecia mają podzielone zdania. – Nie narzekam na jedzenie, smakują mi zwłaszcza zupy. Każdy dostaje tyle, że czasem oddajemy z powrotem – mówi Tadeusz Luks z oddziału nefrologicznego. Okazuje się, że oddawanie jedzenia może być rozumiane dwojako. – Bardzo często oddaję jedzenie; leżący obok robią to samo. Jakość posiłków jest tak niska, że liczę na to, co przyniosą mi z domu – skarży się pacjentka oddziału wewnętrznego Krystyna Langner.
Jedną z najbardziej chwalonych pod względem aprowizacji placówek, jest Szpital Miejski im. dr Władysława Biegańskiego przy ulicy Mickiewicza, który jeszcze kilka lat temu uznawany był za jeden z najgorzej żywiących obiektów. W szpitalu nie słyszano o kampanii prozdrowotnej. – Zarówno ilościowo, jak i jakościowo, jedzenie całkowicie mi odpowiada. Lubię zwłaszcza zupy mleczne – mówi pacjent oddziału internistycznego męskiego, Longin Zatoń. – Wiadomo, że jedzenie z domu wspomaga dietę, jednak urozmaicenie posiłków spełnia moje oczekiwania – dodaje Cezary Wojtaszewski z Neurologii. Podobnie, jak poprzednie, szpital im. Biegańskiego obsługuje firma Catermed. Pochwalne opinie muszą więc wynikać z doboru diet. – Żaden lek nic nie da bez odpowiedniej diety. Staramy się dopasowywać żywność do rodzaju schorzeń pacjentów oraz możliwie maksymalnie skracać czas diety “na wodzie”, stosowanej pooperacyjnie – informuje pełnomocnik dyrektora, Ryszard Olejnik. – Prosiłem ordynatorów, by ustalali diety w sposób maksymalnie indywidualny – dodaje.
Szpital na Parkitce nie korzysta z usług firm cateringowych; posiada wewnętrzny system żywienia. Pacjenci chwalą jakość strawy, narzekając na zbyt małe dania. – Nie mam zastrzeżeń co do jakości jedzenia. Są i warzywa, i ryby, i mięso – mówi Dariusz Wolniewicz z Reumatologii. – Niestety, jedzenia jest za mało. Nie są to skrajności typu suchy chleb, jednak racje powinny być zdecydowanie większe – narzeka pacjent oddziału neurologicznego. Kierownik działu żywienia Teresa Markowska wyjaśnia zastrzeżenia pacjentów. – Staramy się przestrzegać norm Sanepidu, który zaleca dobowe diety o wartości 2500 kalorii. Należy również pamiętać, że osoby z takich oddziałów jak Reumatologia czy Okulistyka, są w zasadzie zdrowe i mogą być przyzwyczajone do obfitszych posiłków w domu. Wykorzystujemy normy Sanepidu w około 93 proc. Szpitale w województwie śląskim wykorzystują te normy w około 70 proc. – dodaje dietetyk Lidia Garus. Tak jak poprzednie, ten szpital również nie spotkał się z informacją o akcji “Nie daj się zjeść chorobie”.
ŁUKASZ STACHERCZAK