Fotograf papieża w Muzeum Monet i Medali Jana Pawła II w Częstochowie


W ubiegłym tygodniu, od 6 do 10 lutego, na zaproszenie prezesa firmy President w Częstochowie, właściciela Muzeum Monet i Medali Jana Pawła II – Krzysztofa Witkowskiego, w Częstochowie przebywał Arturo Mari, osobisty fotograf bł. Jana Pawła II.

Były to drugie odwiedziny artysty w Muzeum Monet i Medali Jana Pawła II, od chwili jego otwarcia w sierpniu ubiegłego roku. Przez prawie cały tydzień Arturo Mari spotykał się z mieszkańcami Częstochowy. Obfita w wizyty była środa, 8 lutego. Od rana do Muzeum Monet i Medali Jana Pawła II przybywały grupy młodzieży. Nasza gazeta miała okazję podpatrzeć spotkanie Arturo Mari z dziećmi z parafii pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Częstochowie, które przyjechały pod opieką księdza proboszcza Andrzeja Soboty oraz siostry Urszuli z Sióstr Honoratek ze świetlicy środowiskowej.
Młodzi goście z zachwytem podziwiali ogrom zbioru – ponad 6 tysięcy eksponatów, w tym 134 medale, które różnym osobistościom wręczał sam Jan Paweł II. Z atencją słuchali opowieści prezesa Krzysztofa Witkowskiego o historii powstania Muzeum, okolicznościach wybicia poszczególnych monet. – Pierwsze wykonano w Watykanie w 1979 roku, ale w Polsce dopiero po stanie wojennym w 1982 r. – tłumaczył prezes Witkowski. Na dłuższą chwilę goście zatrzymali się przed relikwiami Jana Pawła II, w skupieniu odmówili modlitwę i zaśpiewali ulubioną pieśń papieża – „Barkę”.
W Muzeum dzieci miały okazję wysłuchać ciekawostek o Janie Pawle II z ust samego Arturo Mari, który doskonale znał Ojca Świętego. Towarzyszył mu przez cały 27-letni pontyfikat i zrobił ponad sześć milionów zdjęć. Arturo Mari podkreślał, że Jan Paweł II bardzo kochał dzieci. – Przytulał je jak dobry tata, a one lgnęły do niego, zawsze chciały być blisko papieża. Byłem świadkiem wielu nieoczekiwanych sytuacji. Na przykład w Nigerii, podczas Mszy św. na olbrzymim stadionie, do Ojca Świętego niespodziewanie z tłumu wyskoczył mały chłopiec. Przytulił się do niego, a papież odpowiedział mu tym samym. Chłopiec zdziwiony pytał, dlaczego ręka papieża jest biała a jego czarna, a Jan Paweł II śmiał się i tłumaczył. Z kolei na Filipinach podczas nabożeństwa, w którym uczestniczyły miliony wiernych, Ojciec Święty zwrócił uwagę na dziewczynkę, poruszającą się o kulach. Sam był już mocno schorowany, a ona nieskrępowana powiedziała, żeby się nie bał, że pomoże mu przejść długą drogę po schodach do ołtarza – opowiadał Arturo Mari. Ze wzruszeniem wspominał ostatnie chwile życia papieża. – Miałem to szczęście, że osiem godzin przed śmiercią Ojciec Święty wezwał mnie do siebie. Mówił: Arturo dziękuję, dziękuję, dziękuję. Chwile pożegnania przerywały modlitwy tysięcy młodych ludzi, którzy stali pod jego oknem. A on nawet w chwili śmierci martwił się o ich przyszłość – kontynuował.
Arturo Mari opowiadał również o letnich wieczorach w Castel Gandolfo, kiedy Jan Paweł II przy ognisku, w swoim ulubionym zwykły, czarnym płaszczu księżym rozmawiał i żartował z młodymi ludźmi. – Były to wielogodzinne spotkania, wypełnione modlitwą i radością – podkreślał fotograf i dodał. – Od pierwszego spotkania z Janem Pawłem II czułem, że spotkałem świętego. Ojciec Święty zawsze był pełen dobroci, życzliwości. Zawsze miał wielkie serce dla każdego człowieka, szczególnie chorego, upośledzonego. Bardzo mi go brakuje, ale wiem, że jest zawsze blisko mnie, że opiekuje się mną i daje mi siły do życia. Arturo Mari akcentował że częstochowianie mają dużo szczęścia posiadając w swoim mieście Muzeum Monet i Medali Jana Pawła II. – To Muzeum jest wielkim dziełem, pokazującym jak wielką pracę dla ludzi i świata wykonał Jan Paweł II. To niezwykłe, by przez tak wiele lat zbierać pamiątki związane z Ojcem Świętym. To świadczy o wielkiej miłości do Jana Pawła II. I trzeba powiedzieć, że w tych murach czuje się ducha błogosławionego papieża – mówił artysta.
Wieczorem 8 lutego Arturo Mari spotkał się również z ponad trzystuosobową publicznością w Duszpasterstwie Akademickim „Emaus”, przy kościele św. Ireneusza. Gospodarzem spotkania był ks. Marek Bator, duszpasterz akademicki. Podczas spotkań pomocą – w tłumaczeniu włoskiego gościa – służył Piotr Janik.

URSZULA GIŻYŃSKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *