UNIA LESZNO – ZŁOMREX WŁÓKNIARZ 50:42
Inauguracja rozgrywek najwyższej klasy w najlepszej żużlowej lidze na świecie zakończyła się nieznaczną przegraną częstochowskiej drużyny na gorącym terenie aktualnego drużynowego mistrza Polski – Unii Leszno. Od dawna wiadomym było, że częstochowską ekipę w pojedynku z Unią czekać będzie ciężka przeprawa, jednak licznie zgromadzeni na trybunach stadionu im. Alfreda Smoczka częstochowscy fani liczyli na dobrą postawę swoich pupili i nie zawiedli się. Złomrex Włókniarz uległ najlepszej drużynie sezonu 2007 różnicą zaledwie 8. „oczek”. W sercach kibiców pozostał jednak lekki niedosyt, gdyż niewiele zabrakło do tego, by żużlowcy spod znaku lwa sprawili im miła niespodziankę w postaci zwycięstwa.
Bolączką szkoleniowców i nie tylko jest fakt że przed spotkaniami rozgrywanymi u progu sezonu nie wszyscy jeźdźcy mieli możliwość częstego uczestniczenia w prawdziwym ściganiu. Co prawda brali udział w próbnych jazdach treningowych, ale wcale, bądź rzadko mieli możliwość ścigać się „na maksa”. Dla niektórych z nich pierwsza kolejka ligi polskiej była także pierwszą okazją do prawdziwej rywalizacji w czwórkę spod taśmy maszyny startowej. Nie od dziś wiadomo, że brak „objeżdżenia” nieść może za sobą problemy w osiągnięciu zadowalającego wyniku w naszpikowanej gwiazdami speedway’a ekstralidze.
„HERBIE”
W Lesznie takie braki widoczne były w przypadku ubiegłorocznego lidera biało-zielonych Grega Hancocka. Z całym szacunkiem dla tego uznanej klasy zawodnika, należy stwierdzić, że Greg swego występu w meczu Złomrex Włókniarza w Lesznie nie może zaliczyć do w pełni udanych. O ile początek zawodów popularny „Herbie” miał dobry, o tyle ostatnie trzy jego starty pozostawiają wiele do życzenia, szczególnie przegrana na „kresce” z Juricą Pavlicem – juniorem gospodarzy. Greg to ikona speedway’a, żużlowiec niezwykle ambitny, toteż kibice spodziewali się w jego przypadku większej zdobyczy punktowej niż 7 „oczek”. Tym razem jednak sympatyczny „kowboy” nie przypominał tego samego „kowboya”, którego podziwialiśmy w poprzednim sezonie. Jednak w przypadku tego zawodnika, możemy być pewni, że już w kolejnych występach zrehabilituje się za słabszy wynik i udowodni wszystkim że wciąż należy do ścisłej światowej czołówki.
„RICO”
Nie da się ukryć, że najsłabszym ogniwem częstochowskiej drużyny był Anglik Lee Richardson. Zawodnik, który dzień przed zawodami zapewniał wszystkich że jest doskonale przygotowany do meczu zgromadził na koncie zaledwie 1 punkt. Na torze pojawił się tylko dwa razy, ale jego postawa w poszczególnych gonitwach pozostawiała wiele do życzenia. „Rico” punkt zdobył co prawda na jednym z asów Unii – uczestniku cyklu Grand Prix – Krzysztofie Kasprzaku, ale pamiętać należy ze w gonitwie tej Kasprzak wyraźnie przespał moment startu i z dużą stratą wyjechał spod taśmy. Mimo to dogonił Richardsona, który cudem obronił przedostatnią pozycję w wyścigu. W związku z faktem, że Lee na tle pozostałych seniorów Złomrex Włókniarza prezentował się najsłabiej w tej części meczu, decyzją osoby odpowiedzialnej za taktykę w kolejnych biegach zamiast niego na torze pojawiali się wykazujący większą skuteczność koledzy z drużyny, którzy jako rezerwa taktyczna bądź złota rezerwa taktyczna „reperowali” wynik spotkania.
JUNIORZY
Niezbyt dobrze na tle młodzieżowców Unii zaprezentowali się w Lesznie częstochowscy juniorzy. Borys Miturski najpewniej „spalił się” przed debiutanckim biegiem na leszczyńskim owalu. Wystartował tylko raz przyjeżdżając na metę ze sporą stratą do pozostałych uczestników pierwszej gonitwy. Bardziej doświadczony Mateusz Szczepaniak zgromadził w dorobku 2 punkty. Młodszy z braci Szczepaniaków jeden z nich zdobył w biegu inauguracyjnym pokonując kolegę z pary, drugi natomiast wywalczył przyjeżdżając na metę przed Adamem Kajochem. Kolejne dwa biegi nie wzbogaciły konta częstochowskiego młodzieżowca.
„GAPA”
Pozytywne wrażenie swoim występem w Lesznie pozostawił reprezentujący w minionym sezonie klub z Wrocławia Tomasz Gapiński. Sympatyczny „Gapa” jako zawodnik tzw. „drugiej linii” cztery razy dojechał do mety na trzeciej pozycji. Piąty raz sztuka ta nie powiodła się, bowiem w biegu nominowanym trafił na bardzo silnych przeciwników, znających leszczyński tor od dziecka – wychowanków Unii – Kasprzaka i Balińskiego. Gapiński jest zawodnikiem od którego wymaga się zdobywania przynajmniej jednego punktu w biegu, dlatego bez wahania można stwierdzić, że „zrobił swoje”.
„SEBA”
Kibice przed meczem inaugurującym sezon 2008 zastanawiali się jak zaprezentuje się Sebastian Ułamek, który po zdecydowanie nieudanym poprzednim sezonie ma wiele do udowodnienia, tym, którzy mu zaufali – kibicom, działaczom, a przede wszystkim sobie. Wszystko wskazuje na to, że warto było stawiać na „Sebę”, który już na starcie sezonu pokazuje niedowiarkom że ubiegłoroczne problemy to „zamierzchła przeszłość”. W meczu z Unią zdobył dla Złomrex Włókniarza 11 punktów w sześciu startach. Stanowiąc wraz z aktualnym mistrzem świata Nickim Pedersenem najskuteczniejsza parę częstochowskiej drużyny.
„POWER”
Nicki Pedersen, jak na lidera przystało zgromadził największa ilość punktów dla ekipy spod Jasnej Góry. Występując w sześciu biegach (w tym raz jako tzw. joker) wywalczył 17 punktów. Na torze widać było jego wprost nieziemską chęć wygrywania, zadziorność, ciągłe nękanie rywala i niesamowitą sportową złość w chwilach, kiedy mijając linię mety „musiał oglądać plecy rywali”. „Power” bardzo nie lubi przegrywać, a w meczu Złomrex Włókniarza z Unią zdarzyło mu się to trzykrotnie. Jak wyznał po zawodach „o 3 razy za dużo”. Jesteśmy przekonani, że w kolejnych meczach tych porażek nie będzie. Warto dodać, że „Nikuś” jest wielkim indywidualistą, co doskonale uwidaczniało się nawet wtedy, gdy wspólnie z kolegą z pary prowadzili wyścig. Pedersen nie zadowala się dwoma punktami plus punkt bonusowy za przyjechanie za kolegą z zespołu. Dla niego liczą się tylko zwycięstwa.
REASUMUJĄC:
Po przypięciu łatki praktycznie każdemu z żużlowców reprezentujących biało-zielone barwy, w pojedynku z Unią pora na podsumowanie występu częstochowskiego zespołu. Jako drużyna Złomrex Włókniarz spisał się na torze aktualnego mistrza kraju dobrze, a nawet, nie zawaham się użyć słowa bardzo dobrze. Strata 8. punktów w konfrontacji z zespołem którego włodarze głośno mówią, że interesuje ich tylko i wyłącznie obrona mistrzowskiej korony zdobytej przed rokiem, nie jest wielką porażką. Wynik zdobyty w pocie czoła przez zawodników naszej drużyny, na specyficznym leszczyńskim „lotnisku”, którego ścieżki prowadzące do zwycięstw bardzo trudno jest rozszyfrować należy przyjąć jako zadowalający. Ośmiopunktowa porażka jest możliwa do odrobienia w meczu rewanżowym, który zakończy rundę zasadniczą tegorocznych rozgrywek.
PAWEŁ MIELCZAREK