Rozmawiamy z Arturem Warzochą, kandydatem Prawa i Sprawiedliwości oraz zjednoczonej częstochowskiej prawicy na Urząd Prezydenta Częstochowy.
Czy Częstochowa jest w Pana opinii ośrodkiem o dużych ambicjach kulturalnych?
– Bez wątpienia. Nasze miasto jest marką znaną na całym świecie, budzącą pozytywne skojarzenia, nie tylko wśród osób identyfikujących się narodowo i religijnie. Znajdujemy się w tym szczęśliwym dla nas położeniu, że „znak firmowy” związany z Częstochową, z jej rozpoznawalnością, otrzymaliśmy niejako za darmo. Jest to swojego rodzaju przywilej, ale i wielkie zobowiązanie, stojące przed każdą władzą.
W jaki sposób wykorzystać siłę kultury i tkwiące w niej szanse?
– Dużym ambicjom kulturalnym musi służyć pełne wykorzystanie potencjału ludzkiego. W Częstochowie mieszka i z Częstochowy pochodzi spore grono artystów i twórców, którzy osiągnęli sukces krajowy lub międzynarodowy. W oparciu o ich dorobek należy stale wzmacniać i doceniać kulturę, jako wartość samą w sobie oraz zapraszać do współpracy instytucje samorządowe i stowarzyszenia kulturalne, jednocześnie wspierając twórców kultury związanych z miastem, poprzez stabilny system stypendialny i systematyczne dotacje na realizację konkretnych projektów.
Czy obecna władza odpowiednio dba o wizerunek kulturalny miasta?
– Obecna władza nie pojmuje kultury jako pracy, która wzbogaca wrażliwość, rozwija myślenie, buduje tożsamość, pozwala rozumieć świat, tworzy i pielęgnuje więź z drugim człowiekiem…
W tym roku duże środki zarządzający miastem skierowali na organizację przedsięwzięć typu: „Aleje tu się dzieje” i „Frytka OFF”, a wydarzenie wysokiej rangi, jak przykładowo prezentacja haftowanej reprodukcji obrazu Jana Matejki „Sobieski pod Wiedniem”, nie została wsparta żadną dotacją ze strony władz. Jak Pan ocenia podział funduszy na rzecz kulturalnego rozwoju miasta?
– To bardzo dobry przykład, który pokazuje, że wdrażane mechanizmy finansowania nie są spójne i przemyślane. Harmonijny podział środków musi przecież uwzględniać wydarzenia kulturalne o wysokiej randze artystycznej, rozpoznawalne w kraju i za granicą, jak choćby Międzynarodowy Festiwal Muzyki Sakralnej „Gaude Mater” czy Festiwal Wiolinistyczny im. Bronisława Hubermana oraz ich promocję w ramach turystyki kulturalnej. Nie możemy również zapominać o wsparciu działalności Zespołu Pieśni i Tańca „Częstochowa”, jako jednego ze „znaków firmowych” naszego miasta. Oczywiście, wsparcie dla kultury masowej ze strony miasta też powinno się znaleźć, jednak imprezy, które Pani wcześniej wymieniła, kojarzone są bardziej z rozrywką, bo przeważa tam element zabawy i wspólnego piknikowania.
Jak Pan ocenia kondycję i funkcjonowanie głównych ośrodków kulturalnych w Częstochowie?
– O kondycji artystycznej kreacji w częstochowskim środowisku świadczą niechlubne statystyki głównych ośrodków kulturalnych. W moim przekonaniu zatracono myśl, że nie chodzi o ilość, ale o jakość. Nie sprzyja to z pewnością stworzeniu optymalnego klimatu
i warunków dla bogatego życia kulturalnego.
Z czego zatem wynika chaotyczny obraz częstochowskiej kultury?
– Chaotyczny obraz częstochowskiej kultury wynika z istoty jej uprawiania, braku stabilizacji w zakresie poszerzania odbiorców i zakłócenia relacji instytucji z uczestnikami kultury, co jest w moim odczuciu bardzo niepokojące.
Zgodzi się Pan ze stwierdzeniem, że obecnie kultura w Częstochowie traktowana jest jak zwykły „produkt”, który musi się sprzedać i zwrócić?
– Odnoszę wrażenie, że jest właśnie traktowana jako „produkt”, który nie tylko musi się sprzedać i zwrócić, ale przede wszystkim zaspokoić masową potrzebę rozrywki. Musimy więc zmienić nastawienie i stworzyć realne szanse, sprzyjające również rozkwitowi kultury, która nie może ciągle przegrywać z komercją i kulturą popularną.
W częstochowskich propozycjach kulturalnych mało uwagi poświęcono dotychczas kulturze wysokiej. Może warto przekonywać mieszkańców również do ambitnej oferty…
– Naturalnie. Obecne władze wyraźnie nie są zainteresowane promocją nowatorskich i niekonwencjonalnych projektów kulturalnych, szczególnie tych, łączących kulturę wysoką z jej szerokim odbiorem. Konieczne jest zatem wypromowanie lokalnych mecenasów kultury, przede wszystkim tych, którzy wspierają niekomercyjne inicjatywy kulturalne o wysokim poziomie artystycznym.
Jakie widzi Pan rozwiązanie, czy konieczne jest zbudowanie nowej polityki kulturalnej?
– Nowa polityka kulturalna musi być oparta na zasadach elastyczności i prymatu kryteriów jakościowych nad ilościowymi. Wymaga więc innych form zarządzania kulturą, z naciskiem na debatę, partycypację, współodpowiedzialność, animowanie i negocjacje decyzji. To wyzwanie dla „ludzi kultury”, konsumentów kultury, samych instytucji kultury i dla władzy publicznej, która nie zapominajmy, ma w swoich kompetencjach realizowanie polityki kulturalnej miasta.
Jakie priorytety w obszarze kultury przyjmie Pan za najważniejsze, jeśli wygra wybory?
– Najwyższej dbałości o kulturalny wizerunek Częstochowy musi towarzyszyć stworzenie profesjonalnej strategii promocyjnej miasta, opartej na kulturze. Konieczne jest opracowanie spójnej polityki informacyjnej, dotyczącej wydarzeń artystycznych w Częstochowie oraz zainicjowanie współpracy z ośrodkami informacji kulturalnej w kraju i za granicą. Ważne jest także podjęcie działań na rzecz zwiększenia dostępu do dóbr kultury, wsparcie działań placówek artystycznych i włączenie w życie kulturalne mieszkańców.
Dziękuję za rozmowę.
Justyna Derda