Czego boją się pacjenci


Chorzy protestują

Od 1 listopada przestał funkcjonować oddział nefrologii w wojewódzkim szpitalu na Tysiącleciu. Decyzją dyrektora Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. Najświętszej Maryi Panny Kazimierza Pankiewicza przeniesiono go do lecznicy na Parkitce. Dwa tygodnie temu pisaliśmy o planowanym proteście pacjentów likwidowanego oddziału. Swoje obawy wygłosili publicznie 27 października.

Przed gmachem szpitala na Tysiącleciu zgromadziła się grupa około 20 osób wyrażająca swój sprzeciw wobec przeniesienia oddziału nefrologicznego na Parkitkę. Wśród nich byli pacjenci likwidowanego oddziału i lekarze. Planowany transfer w chorych wywołuje lęk, zastanawiają się co z nimi będzie, jeśli na Parkitce zabraknie miejsc. W szpitalu na Tysiącleciu leczą się od lat i jest im tu dobrze, więc nie chcą zmian. Lekarze natomiast z rezerwą odnoszą się do kompetencji kolegów po fachu ze szpitala na Parkitce i uważają, że przenosiny mogą mieć negatywny wpływ na stan zdrowia ich podopiecznych.
Organizatorka pikiety, Bożena Kaczmarzyk, która leczy się na oddziale chorób nerek od 14 lat, reprezentowała sprawy pacjentów i wypowiedziała się na temat ich obaw. – Protestujemy dzisiaj w obronie naszego oddziału, który ma być zlikwidowany, tzn. przeniesiony na Parkitkę. Niestety obawiamy się tych zmian z tego względu, że Szpital Parkitka nie jest nam wszystkim w stanie zapewnić opieki takiej, jakiej byśmy chcieli. Boimy się, że gdy któremuś z nas dializowanych coś się stanie, a szpital na Parkitce nie będzie miał miejsca, to będą nas wysyłać do szpitala w Katowicach, albo w Zabrzu, ponieważ tam jest najbliższy oddział nefrologiczny, który mógłby nam udzielić pomocy. Tutaj pracują wspaniali lekarze i pielęgniarki. Nie chcemy tych przenosin, boimy się ich i chcemy tu po prostu zostać – wylicza.
Stanowisko to poparli inni cierpiący na schorzenia nerek, związani ze szpitalem na Tysiącleciu od lat. – Mój ojciec i ja dawaliśmy dobrowolne składki na tę instytucję, ponieważ to miał być nasz szpital, a teraz nie wiadomo kto nim rządzi. Jak można zrozumieć taką paranoję, jeżeli ja przychodzę tu do szpitala, a laboratorium jest w tej chwili na Parkitce. Jest to dla mnie niepojęte, jak można robić tam badanie, a jego wynik odbierać tutaj. Chodzi nam o to, żeby nie zamykali tego oddziału w ogóle. Jest tutaj tylu stałych pacjentów, my się tu leczymy już tyle lat, mamy blisko do szpitala. Jak można likwidować to co kiedyś było nasze. Myśmy się też dołożyli do tego, że ten szpital powstał i funkcjonował tyle lat – komentuje oburzony mieszkaniec Tysiąclecia, Leszek Wojtasiński.
Także lekarze ze Szpitala na Tysiącleciu nie są zwolennikami tego przedsięwzięcia. Swojemu sceptycyzmowi wobec planów dyrektora Kazimierza Pankiewicza dał wyraz lekarz z likwidowanego oddziału nefrologicznego, a obecnie wiceprzewodniczący Rady Miasta. Pacjentów z panią Kaczmarzyk na czele nie przekonują zapewnienia dyrektora, że szpital na Parkitce zagwarantuje im odpowiednią opiekę. Obawiają się, co się z nimi stanie jeśli tam zabraknie miejsc. – Oni nie są nam w stanie zapewnić tej opieki, dlatego, że tam oddziały są zawsze przepełnione. Tutaj było 18 łóżek, po remoncie na Parkitce mają być 33. Oddział na Tysiącleciu i Parkitce to są dwa oddziały nefrologiczne tutaj w pobliżu na cały praktycznie okręg śląski, więc pacjenci, którzy nie dostaną się na Parkitkę z braku miejsc, będą wożeni do Katowic albo do Zabrza, bo tam są najbliższe oddziały nefrologiczne. Pan dyrektor mówił, że jeśli nie będzie miejsca na oddziale nefrologicznym na Parkitce, położy nas na oddziale wewnętrznym, ale tam lekarze interniści nie są kształceni w tym kierunku, żeby móc zająć się tak jak należy pacjentem nefrologicznym. My się tego boimy. Tutaj, jeśli na stacji dializ coś nam się stanie, bo różnie to bywa, nie każdą dializę dobrze się znosi – wiem po sobie, bo pierwszą zniosłam fatalnie – wtedy mamy możliwość od razu przyjechać na oddział. W innym wypadku trzeba by było zadzwonić po karetkę, która zawiozłaby pacjenta na Parkitkę, jeśli tam nie będzie miejsca, to będą nas wozić gdzieś po Śląsku – żali się. – Mam nadzieję, że pan dyrektor Pankiewicz jakoś się do naszych pytań ustosunkuje i że zostawi nam ten oddział przynajmniej do końca roku, tak jak nam obiecał, a nie zamyka na chybcika jeszcze przed wyborami, tak jakby bał się, że władzę przejmie ktoś inny – dodaje.

IZABELA WOŹNICKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *