W częstochowskim Teatrze dobiegły końca aktorskie warsztaty ruchu scenicznego pod kierunkiem rosyjskiego choreografa Vladimira Goncharova.
Warsztaty były częścią pracy zespołu nad najnowszą sztuką – „Wieczór Trzech Króli” Szekspira w reżyserii Gienadyja Trostjanieckiego.
Premiera spektaklu 2 kwietnia 2011 r. w Teatrze im. Adama Mickiewicza.
W częstochowskim Teatrze dobiegły końca aktorskie warsztaty ruchu scenicznego pod kierunkiem rosyjskiego choreografa Vladimira Goncharova.
Warsztaty były częścią pracy zespołu nad najnowszą sztuką – „Wieczór Trzech Króli” Szekspira w reżyserii Gienadyja Trostjanieckiego.
Premiera spektaklu 2 kwietnia 2011 r. w Teatrze im. Adama Mickiewicza.
Rozmowa z choreografem, reżyserem ruchu Vladimirem Goncharovem
Podglądałam Pana zajęcia. Mam wrażenie, że dąży Pan do tego, by rozhuśtać
i rozczłonkować ciało aktora i dzięki ćwiczeniom na nowo złożyć je
w dobrze funkcjonującą całość…
Vladimir Goncharov – …rozdzielić, to chyba jednak za dużo powiedziane! Raczej zwracam uwagę aktorów na zapomniane części ciała, te, których nie używamy w życiu, albo używamy nieświadomie. Chcę zmusić artystów do odejścia od zachowań typowo bytowych, socjalnych i życiowych.
Dlaczego?
– Jednakowo chodzimy, jednakowo siedzimy i to wszystko potem przenosimy na scenę, nasz ruch staje się barwą roli. Chcę rozbudzić świadomość ciała, rozniecić w nim nowe możliwości, zmusić do zwrócenia uwagi na najbardziej drobne połączenia, mikroruchy od których tak bardzo zależy plastyka postaci przedstawianej na scenie – stąd płynie wyrazistość roli i jej specyfika.
Ćwiczenia chwilami wyglądają jak trening sportowy.
– Tak. Niektóre ćwiczenia są zaczerpnięte ze sportu, ale inna jest ideologia treningu wyczynowego, a inna aktorskiego. W sporcie dążymy do wytrenowania ciała, by wypracować najlepszy rezultat. Dla artysty istotne jest, żeby ciało było plastyczne, ruchome i posłuszne.
Tutaj nie ma idei osiągnięcia maksymalnego rezultatu, jest idea ciała swobodnego, uduchowionego. Jeżeli można powiedzieć słowami Stanisławskiego to na dowolne żądanie artysty, na jego wewnętrzny zew, ciało powinno reagować natychmiast, to jest instrument, który powinien być dokładnie nastrojony i posłuszny woli artysty.
Aktorzy używają ciała na co dzień do pracy, a jednak zapominają o nim?
– To oczywiste. Uważam, że praca aktora to codzienny trening psychologiczny i fizyczny. W mojej pracy z aktorami najlepsze rezultaty obserwowałem, gdy znajdowali się oni w stałym procesie ćwiczeń. Wystarczy przypomnieć grupę artystów Jerzego Grotowskiego, którzy doświadczali stałego treningu fizycznego i emocjonalnego. Wówczas następuje bardzo silne oddziaływanie na istotę ludzką.
W pracy korzysta Pan z metod Jerzego Grotowskiego?
– Byłem asystentem profesora A. Droznina, który współpracował z Jerzym Grotowskim. Sam nie pracuję metodą Grotowskiego, raczej wykorzystuję pewne ćwiczenia i elementy i zgadzam się z ideologią stałego treningu.
Jak z ćwiczeniami radzą sobie częstochowscy aktorzy?
Są bardzo emocjonalni, szybko wchodzą w ćwiczenia, w zabawę, pracują bardzo uważnie.
Tłumaczenie: Jolanta Jakubowska
Zdjęcia z prób:
Foto 2). Reżyser Gienadyj Trostjaniecki, aktorzy Iwona Chołuj, Waldemar Cudzik
Autor foto: Piotrek Dłubak
Joanna Karkoszka-Toborek