Lata trzydzieste XX wieku coraz bardziej zapowiadały nadejście kolejnej wojny światowej, która miała być jeszcze bardziej tragiczna w skutkach od swojej poprzedniczki z lat 1914–1918. Rok 1939 wyznaczył kolejny etap niezwykle trudnej rzeczywistości, w której znalazło się państwo polskie.
Wydarzenia, które zaszły w ciągu sześciu lat wojny zadecydowały o jego dalszych losach na następne dziesięciolecia, stratach demograficznych i materialnych oraz o jego ustroju i o położeniu geopolitycznym. 80. rocznica wybuchu II wojny światowej, która minęła w ostatnią niedzielę stała się kolejną okazją do przyjrzenia się bohaterskim postawom polskich formacji militarnych, których żołnierze jakkolwiek dysponowali mniejszym i gorszym potencjałem, to potrafili zadać agresorowi znaczne straty. Takich momentów w trakcie przegranej kampanii wrześniowej 1939 roku było dość sporo.
W pierwszych dniach września 1939 roku dalsze losy Polski nie były jeszcze wiadome i przesądzone. Stały się pochodną zachodzących działań militarnych i politycznych od września 1939 do czerwca 1940 roku. Działania militarne inicjujące początek II wojny światowej zostały podjęte 1 września przez Niemców. Tego dnia około godziny 5 rano wojska niemieckie bez wypowiedzenia wojny zaatakowały Polskę. Przez pierwsze trzy dni wojny trwał bój graniczny, który doprowadził do szybkiego przełamania polskiego oporu. Niemiecki plan wojny przeciwko Polsce (Fall Weiss/Biały Plan) zakładał koncentryczne uderzenie ze Śląska, Pomorza Zachodniego i Prus Wschodnich, skierowane na Warszawę. W ataku na Polskę uczestniczyło po stronie niemieckiej około 1,85 mln żołnierzy, ponad 10 tys. dział, 2800 czołgów i 2085 samolotów. Siły obronne Polski liczyły w tym czasie około 1,2 mln żołnierzy, 4,3 tys. dział, 800 czołgów i samochodów pancernych oraz 407 samolotów. Proporcje były zatem z dużą korzyścią dla strony niemieckiej.
Należna pamięć dla bitwy pod Mokrą
Społeczeństwo polskie na ogół wybuch II wojny światowej kojarzy z napaścią Niemiec na Polskę i związanymi z tym bitwami obronnymi na Westerplatte, bombami zrzuconymi na Wieluń, bitwami pod Kutnem, Mławą, Warszawą czy Kockiem. Natomiast często zapomina się o bitwie pod Mokrą. Być może dlatego, że ta niewielka miejscowość koło Kłobucka jest trudną do zlokalizowania dla sporej części Polaków. A przecież odbyła się tam największa bitwa polskiej kawalerii z doborową niemiecką 4 Dywizją Pancerną, gdzie 1 września 1939 r. zwycięstwo w tej bitwie odnieśli Polacy, kilkakrotnie odpierając atak czołgów i niszcząc kilkadziesiąt z nich. Trwający dwa dni bój pod Mokrą zapisał się złotymi literami w dziejach polskiej kawalerii. Stało się to nie za sprawą spektakularnych szarż, gdyż w warunkach kampanii wrześniowej konnica w klasycznym wydaniu była już przeżytkiem, ale dzięki umiejętności prowadzenia przez polskie jednostki kawaleryjskie działań opóźniających i zaporowych. Konfrontacja pod Mokrą, mimo tak znacznej asymetrii w potencjale militarnym w sposób bardzo wyrazisty demaskuje też dominującą przez kilkadziesiąt lat niemiecką i sowiecką propagandę, które często wykorzystywały opowieści o polskich ułanach atakujących czołgi szablami. Kłamstwa jednak prędzej czy później zawsze upadają. W kontekście starcia polskich kawalerzystów z niemieckimi pancerniakami pod Mokrą warto odnotować, że w 1939 roku mieliśmy w armii około 320 tys. koni, ale ich główne zadanie polegało na dostarczeniu żołnierzy na pole bitwy. Polska kawaleria była tak naprawdę piechotą na koniach. Kawalerzyści nie byli szkoleni do walki konno. Mieli zsiąść z koni i walczyć jako piechota. A że niemieckie kroniki pokazywały czołgi i samoloty, to nikt nie pamięta dziś o tym, że Polskę atakowało konno około 200 tys. żołnierzy Wehrmachtu. Polska i niemiecka kawaleria starły się między innymi pod Krasnobrodem 23 września 1939 roku. Jak natomiast walczyła polska kawaleria i nasi bohaterzy – najlepiej pokazuje bitwa pod Mokrą rozegrana 1–2 września 1939 roku.
Okrążenie Częstochowy
Na osiem dni przed niemieckim atakiem na Polskę, 23 sierpnia żołnierze Wołyńskiej Brygady Kawalerii dowodzonej przez pułkownika Juliana Filipowicza otrzymali rozkaz powrotu do stałych garnizonów, a dzień później rozkaz mobilizacji. 17 i 18 sierpnia pociągami przez Lwów i Kraków mieli dotrzeć w pobliże Częstochowy. Około ośmiu tysięcy żołnierzy miało wypełnić zadanie ogromnie ważne w nadchodzącej konfrontacji. Do granicy pod Częstochową zbliżała się niemiecka 4 Dywizja Pancerna pod dowództwem generała Georga Hansa Reinhardta. Siły niemieckie miały dwukrotną przewagę liczebną, oraz wielokrotnie przewyższały obrońców siłą ognia. Niemcy dysponowali ponad trzystoma czołgami i wozami pancernymi, a atak miał być dodatkowo wspierany lotnictwem. Warto odnotować, że na kilka dni przed starciem lokalni leśnicy z paramilitarnej organizacji Przysposobienie Wojskowe Leśników na duktach leśnych wykonali zapory przeciwczołgowe (zwały dużych drzew w poprzek dróg leśnych oraz dołów zamaskowanych igliwiem jako pułapki na pojazdy mechaniczne). Pomysł ten był strzałem w dziesiątkę, bo kilka niemieckich czołgów i pojazdów mechanicznych zapadło w pułapki, a wydostanie się z nich opóźniało marsz kolumn pancernych. W tym czasie leśnicy i żołnierze z broni strzeleckiej otwierali ogień do wyskakujących z pojazdów żołnierzy niemieckich. Podobne doły zaporowe w przeddzień wybuchu wojny wykonali harcerze z 13 „Czarnej” drużyny harcerskiej im. Zawiszy Czarnego z Kłobucka.
Szarża polskiej kawalerii na polach Mokrej wrzesień 1939 r., fot. dzieje.pl
Przebieg bitwy pod Mokrą
1 września 1939 roku na polach wsi Mokra około godziny 6 rano naprzeciw siebie stanęły dwie silne jednostki. Po stronie napastników 4 Dywizja Pancerna dysponowała ogromną siłą ognia. Liczyła 324 czołgi, 101 samochodów pancernych, motocykli, kilkadziesiąt haubic i różnego rodzaju broni ciężkiej i maszynowej. Wspierana była przez lotnictwo, artylerię i piechotę. Na przedpolach i polach Mokrej niemiecka 4 Dywizja Pancerna liczyła około 15 tysięcy żołnierzy i oficerów. Mokra była zlokalizowana w pasie obrony Armii Łódź, na przedpolu głównej pozycji obronnej. Sama licząca około 8 tys. żołnierzy Wołyńska Brygada Kawalerii włączona została do Armii „Łódź” pod dowództwem gen. dyw. Juliusza Rómmla. Przez cały dzień 1 września brygada powstrzymywała natarcie niemieckich czołgów, wspieranych przez lotnictwo. Ułani zmusili siły wroga do odwrotu, co zatrzymało jego natarcie i opóźniło marsz na Warszawę. Niemcy 5 razy atakowali, jednak polscy żołnierze za każdym razem odpierali natarcie wroga. Nocą gen. Reinhardt zameldował dowódcy korpusu, że napotkał główną linię obrony Polaków, której nie mógł przełamać. Polskie dowództwo niemal perfekcyjnie rozpracowało Niemców pod względem taktycznym. Trzeba podkreślić doskonałe rozmieszczenie na skrzydłach pozycji artylerii przeciwpancernej, doskonale wstrzelonej w cel nacierających czołgów. Wołyńską Brygadę Kawalerii wspomagał pociąg pancerny „Śmiały”, który poruszał się na odcinku linii (magistrali) kolejowej Herby-Gdynia, dając ogień zaporowy ze swych dział. W nocy z 31 sierpnia na 1 września pociąg ruszył do Siemkowic, gdzie dojechał ok. 5 rano. Wcześniej stacjonował w Rudnikach. O 9 odjechał do Miedźna, otrzymał rozkaz patrolowania linii Kłobuck–Miedźno. Podczas bitwy pod Mokrą, ze skrzyżowania toru z drogą Mokra–Miedźno, wsparł 4 Szwadron 21 Pułku Ułanów, pomagając odeprzeć atak niemieckiej 4 Dywizji Pancernej. Następnie pociąg wycofał się do Działoszyna i rozpoczął patrol toru Działoszyn–Miedźno, gdzie odparł drugi atak czołgów niemieckich, niszcząc kilka z nich. Niemieckie dowództwo w trakcie militarnego starcia pod Mokrą dopuściło się kilku błędów strategicznych. Przede wszystkim gen. Reinhardt błędnie założył, że siła przełamująca jego czołgów wystarczy dla pokonania okopanego przeciwnika i zmarnował czas oraz siły dywizji na ponawiane ataki frontalne na wieś Mokra i wiadukt kolejowy. Ponadto w trakcie pierwszego dnia wojny współdziałanie wojsk naziemnych i lotnictwa niemieckiego pozostawiało wiele do życzenia – samoloty nie bombardowały przeszkód na drodze czołgów, tylko usiłowały wywołać panikę w oddziałach tyłowych polskich kawalerzystów. 4 Dywizja w walkach pod Mokrą straciła ponad tysiąc żołnierzy i ponad 100 pojazdów pancernych, z czego około 70–80 czołgów. Przez dwa dni odtwarzała zdolność do działań operacyjno-ofensywnych. Po stronie polskiej straty wyniosły: 8 poległych i 19 oficerów rannych, zginęło 182 ułanów, kanonierów i innych żołnierzy. Ponad 300 żołnierzy odniosło rany, stracono około 300 koni (część padła od kul lub bomb lotniczych, część rozbiegła się po lesie i polach). Ofiarność polskich ułanów zmusiła siły wroga do odwrotu, co zatrzymało jego natarcie i opóźniło marsz na Warszawę.
Dowódca Wołyńskiej Brygady Kawalerii gen. Julian Filipowicz, fot. dzieje.pl
Pamiętać również trzeba, że niepokonana pod Mokrą Wołyńska Brygada Kawalerii, mimo poniesionych sporych strat, wycofując się w kierunku Warszawy, wielokrotnie stawiała opór nacierającemu ku Warszawie XVI Korpusowi Pancernemu pod dowództwem generała Ericha Hoepnera. Dzięki doskonałemu dowodzeniu i postawie żołnierzy potrafiła się przeorganizować i nadal działać samodzielnie jako związek taktyczny. Niestety, brakowało wsparcia lotniczego – poza jednym udanym nalotem bombowców typu „Karaś” i „Łoś” na kolumnę niemieckiego korpusu pancernego na szosie między Radomskiem a Piotrkowem. Kilka razy żołnierze brygady potrafili okopać się i zadać korpusowi pancernemu dotkliwe straty, m.in. kilkanaście kilometrów od Mokrej w rejonie wsi Ostrowy, na szosie między Radomskiem a Piotrkowem, a także w rejonie Kamieńska, Bełchatowa, Rawy Mazowieckiej, czy podczas obrony Warszawy. W stolicy też nie dała się okrążyć i wycofała się w rejon Lublina i Kocka. Ostatnią walkę stoczyła pod Suchowolą. Niestety, nie mogła się przebić na Węgry czy do Rumunii, ponieważ otoczona została od zachodu i południa przez Niemców, a od wschodu przez armię sowiecką. Część żołnierzy brygady w ostatnich dniach kampanii dostało się w ręce wroga niemieckiego i sowieckiego.
Późniejsze losy bohaterów spod Mokrej potoczyły się bardzo różnie. Jedni jako jeńcy sowieccy ponieśli w 1940 roku męczeńską śmierć w Katyniu i innych miejscach sowieckich kaźni. Pozostali małymi grupami albo samodzielnie przedzierali się przez Węgry, Rumunię czy Czechosłowację i walczyli w II Korpusie u boku generała Władysława Andersa, m.in. w bitwie o Monte Cassino, czy przy boku generała Maczka wyzwalającego miasta holenderskie. Po wojnie ocaleni żołnierze WBK osiedlili się w Wielkiej Brytanii, Kanadzie i Stanach Zjednoczonych. Część z nich powróciła do kraju.
Cześć Bohaterom
Bój pod Mokrą rozegrany 1–2 września 1939 roku przez Wołyńską Brygadę Kawalerii z niemiecką 4 Dywizją Pancerną może być zaliczony do największych czynów bohaterskich i bezgranicznego poświęcenia żołnierza polskiego, kunsztu dowódcy, który zdołał powstrzymać wielokrotnie silniejszego wroga. W uznaniu zasług na całym szlaku bojowym, a w szczególności zwycięskiej, bohaterskiej bitwie na polach i lasach Mokrej, wszystkie pułki i pododdziały Wołyńskiej Brygady Kawalerii zostały odznaczone orderem Virtuti Militari za męstwo wojenne. Społeczeństwo rejonu bitwy (powiatu kłobuckiego i wsi Mokra) i organizacje kombatanckie dla upamiętnienia tych wydarzeń wzniosły piękny pomnik w kształcie skrzydeł husarskich i rzeźb ułanów według projektu artysty rzeźbiarza Gabriela Hajdasa.
Polscy żołnierze, którzy brali udział w bitwie pod Mokrą, jak wielu innych konfrontacjach militarnych swoją postawą i determinacją zyskali nie tylko sławę, ale i demonstracyjnie okazywany szacunek przeciwnika, co w całej kampanii było czymś wyjątkowym. Przeczucia znacznej części Polaków, którzy przeżyli tygodnie września 1939 roku były takie, że hitlerowska III Rzesza nie może w perspektywie długofalowej przetrwać. I choć wielu w pierwszych miesiącach wojny ogarniało zwątpienie i marazm, istniała gdzieś głęboko w przeświadczeniu Polaków myśl, że hitlerowskie Niemcy już wtedy zawierały zalążek przyszłego unicestwienia. Mimo poniesionej klęski podczas kampanii wrześniowej ta właśnie myśl pozwoliła Polakom pozostać narodem, prowadzić heroiczną walkę w trakcie okupacji i przetrwać okrucieństwa sześciu lat wojny.
Piotr Nicpoń historyk, politolog