Chcą postawić maszt na Grabówce


INTERWENCJA

Pielgrzymi idą tędy z Wielunia, Poznania, Lichenia. Od XVII wieku Trakt Wieluński stanowi ważne połączenie drogowe i szlak prowadzący do Sanktuarium na Jasnej Górze. Ma Częstochowa produkt turystyczny pierwszej kategorii. Unikalne w skali światowej założenie widokowe sylwetki klasztoru na osi ulicy św. Rocha. Od wieków utrzymuje się w tym miejscu niska zabudowa. To jest dzisiaj dzielnica Częstochowy składająca się z trzech osiedli tzw. Grabówki właściwej (nazwa pochodzi od lasu Grabowego), położonej wokół starej kaplicy św. Anny, oraz poczty i ośrodka zdrowia; z Kolonii Urzędniczej założonej jeszcze przed wojną i Żabińca. Właśnie na Grabówce, przy ul. Zakopiańskiej 5, warszawska spółka P-4 ma zamiar wybudować masz bazowy dla telefonii komórkowej o wysokości 21,4 m, jako inwestycję celu publicznego. P-4 to nie loża masońska, ale czwarty co do wielkości operator komórkowy, który działa na polskim rynku od 2007 r., obecnie zaangażowany jest w rozbudowę własnej infrastruktury sieciowej.

Protest mieszkańców

P-4 wniosek o lokalizację masztu złożyło 23 stycznia 2007 roku. Miesiąc później ośmiu mieszkańców ul. Zakopiańskiej otrzymuje powiadomienie z Wydziału Planowania Przestrzennego Urzędu Miasta Częstochowy o planowanej inwestycji. Wśród nich znalazł się mój rozmówca – Bronisław Chwila, emeryt zamieszkujący posesję bezpośrednio graniczącą z planowanym masztem. Szykowana niespodzianka wywołała u niego zaciekawienie. Stoimy na ulicy Zakopiańskiej, w miejscu gdzie się wszystko zaczęło.
– W urzędzie miasta kazałem sobie skopiować projekt, przeczytałem go, a potem postanowiłem zorganizować akcję protestacyjną. Zacząłem od przygotowania listy mieszkańców ul. Zakopiańskiej i Świętokrzyskiej – mówi „GCz” pan Bronisław.
Skąd Pan wiedział o szkodliwości masztu? – pytam.
– Jestem elektrykiem z wykształcenia. Prostopadła do ulicy Zakopiańskiej ulica Świętokrzyska jest upadowa i skośna do góry, co wzmaga radiacje negatywne dla człowieka. Wraz z drugim sąsiadem, który pracuje jako technik radiolog, sięgnąłem po materiały na ten temat. Wpływ pola elektromagnetycznego na organizmy żywe jakiś jest. Zrobiliśmy zebranie w szkole. Zwolennicy tezy o praktycznym braku szkodliwości promieniowania masztów telefonii komórkowej sami sobie przeczą, powołując się na normy promieniowania z lat 70. ubiegłego wieku. Bo czymże jest sam fakt istnienia normy, jak nie oficjalnym przyznaniem racji tezie, że „co za dużo, to niezdrowo”. Poza tym maszt ma stanąć zbyt blisko linii energetycznej i drogi. Będzie przeszkodą w ewakuacji ulicy, która ma 12 m szerokości.
W tym momencie dochodzi do nas Mariusz Radomski hodowca gołębi z ulicy Irysowej.
– Promieniowanie jest tak duże, że na masztach znajdujących na ul. Radomskiej, żaden gołąb nie siądzie. Maszty przy giełdzie kwiatowej znajdują się siedemset metrów w linii prostej od miejsca, w którym stoimy – mówi.
Jednak nie wszyscy są tego zdania. Idę do znanego w Częstochowie lekarza pogotowia, niewątpliwego autorytetu w dziedzinie ochrony zdrowia – doktora Krzysztofa Starszaka, mieszkającego 100 m od miejsca, gdzie ma stanąć maszt. – Takie promieniowanie nie ma żadnego wpływu na ustrój człowieka, w porównaniu z telefonami komórkowymi. To nie jest moje medyczne doświadczenie, praw fizyki się nie da zmienić – stwierdza.
Wracam z powrotem na ulicę Zakopiańską. Zza płotu wychyla się głowa Brygidy Banaszkiewicz. To na jej placu będzie stał maszt GSM. Dzisiaj żałuje swojej decyzji. – Przez tę umowę nie mogę dysponować placem, gdyby czas się cofnąć to bym umowy nie podpisała, dla świętego spokoju. Człowiek się uczy na błędach – mówi.
Główną przeciwniczką masztu jest mieszkająca naprzeciw ok. 20 m od tego krytycznego miejsca Agnieszka Naumiuk. Od ubiegłego roku wraz mężem kieruje ruchem sprzeciwiającym się budowie masztu. – Robię to dla swojego dziecka – wyznaje po chwili. Trzeba przyznać, że jest skuteczniejsza od samorządowych urzędników.

Administracyjno-budowlaną historia masztu

Zaczęło się sporem o dopuszczalność inwestycji. Pierwszą rundę wygrali mieszkańcy Grabówki. Urząd Miasta wydał 29 czerwca 2007 roku decyzje o odmowie ustalenia lokalizacji inwestycji celu publicznego dla zamierzenia polegającego na budowie stacji bazowej telefonii komórkowej sieci P4 Nr CZEOO38_C Zakopiańska 5, w skład której wejdzie system anten sektorowych i radiolinii zainstalowanych na projektowanym wolno stojącym słupowym maszcie stalowym w wysokości 21,4 m. Maszty wież telefonii komórkowej to inwestycja celu publicznego. Zadaniem stacji bazowych w systemie GSM jest zapewnienie komunikacji między terminalami ruchomymi (abonenci) a systemem. Do tego służyć będzie 9 anten radioliniowych i 3 anteny sektorowe, pracujące w paśmie 2100Mhz , zasilania 14 KW. EIRP czyli (Effective Isotropical Radiated Power) , efektywna, izotropowa moc wypromieniowania wyniesie 1959,12 [W] na jedną antenę. Stacja bazowa przy ul. Zakopiańskiej 5 będzie źródłem promieniowania elektromagnetycznego o łącznej maksymalnej równoważnej mocy promieniowanej izotopowo wynoszącej 5 877,36 [W]. Według urzędników miejskich oceniana inwestycja nie będzie oddziaływać w sposób niekorzystny na elementy środowiska naturalnego: powietrze, glebę, wody powierzchniowe i podziemne, klimat akustyczny oraz świat roślinny i zwierzęcy.
Mimo tak korzystnej prezentacji przyczyną, dla której P-4 nie uzyskało zgody urzędników było pismo Miejskiego Zarządu Dróg. Opiniujące negatywnie lokalizacje wnioskowaną w sąsiedztwie pasa drogowego ulicy Zakopiańskiej – z uwagi na zbyt małą odległość projektowanego masztu słupowego od krawędzi jezdni w stosunku do wysokości masztu. Przepis, który wyciągnęli urzędnicy magistratu właściwie dotyczy obronności kraju.
W tej sytuacji odwołało P-4 od decyzji magistratu. 4 września 2007 r. Samorządowe Kolegium Odwoławcze uchyliło decyzję odmowną. Jak argumentowano nie wskazano bowiem konkretnego przepisu, z którym inwestycja byłaby sprzeczna. Druga decyzja Prezydenta Miasta Częstochowy z dnia 28 listopada 2007 r. precyzowała, że u podstawy wyrażonej przez MZD opinii leżą warunki wynikające z przygotowania dróg na potrzeby obronności – korzystne dla mieszkańców. W kolejnym odwołaniu do SKO, P-4 zarzuciło zamknięcie możliwości kwestionowania stanowiska MZD, oraz szereg poważnych uchybień. Tym razem SKO utrzymało decyzję w mocy. Pierwszy raz pojawiła się argumentacja o dotychczasowym zagospodarowaniu wskazanego terenu, że maszt stanowi sprzeczność z zagospodarowaniem terenów sąsiednich. – Lokalizacja projektowanej inwestycji jest kontrowersyjna, wywołała zdecydowane protesty społeczne mieszkańców osiedla, czyli nie znalazła aprobaty społecznej. Dzielnica mieszkaniowa Grabówka jest zabudowana budynkami jednorodzinnymi. W sąsiedztwie planowanej wieży nie znajdują się obiekty o podobnych parametrach i charakterystyce. Budowa masztu o wysokości 21,4 m stanowi dysonans przestrzenny– stwierdziło SKO.
Lokalizacją rządzi ustawa o planowaniu przestrzennym z 27 marca 2003 r. o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. Ustawa ta w art. 1 ust. 2 stanowi, że w planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym uwzględnia się zwłaszcza wymagania ładu przestrzennego, w tym urbanistyki i architektury, walory architektoniczne i krajobrazowe a także potrzeby interesu publicznego. Przy czym, przepis art. 2 pkt. 1, pod pojęciem „ład przestrzenny” definiuje takie ukształtowanie przestrzeni, które tworzy harmonijną całość oraz uwzględnia w uporządkowanych relacjach wszelkie uwarunkowania i wymagania funkcjonalne, społeczno-gospodarcze, środowiskowe, kulturowe oraz kompozycyjno-estetyczne. Stacja telefonii komórkowej na terenie, na którym dominuje funkcja mieszkaniowa, stanowiłaby swoistą „dysharmonię” wobec tejże funkcji.
Po dowołaniu inwestora sprawa masztu z Grabówki najpierw trafiła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, a po przegranej SKO, do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Oba te sądy wskazały na pewnego rodzaju niechlujstwo w postępowaniu urzędników z Częstochowy, którzy mając rację pozwolili na to, że zajęcie stanowiska przez MZD nie zostało dokonane w formie nakazanej przez art. 106 par. 5 k.p.a, czyli w formie postanowienia.
Przez taki błąd formalny sprawa wróciła w 2010 r. do częstochowskiego magistratu. W meczu o maszt – 1:1.

Kolejna runda walki o maszt

Klimat w magistracie zmienił się na „ życzliwy dla inwestora”, w imieniu którego specjalista ds. planowania sieci Karol Bojko złożył 2 marcu 2010 r. dokument o nazwie „Kwalifikacja przedsięwzięcia”, gdzie stwierdzono, że
planowana stacja bazowa nie stanowi przedsięwzięcia mogącego znacząco oddziaływać na środowisko, wymagającego lub mogącego wymagać sporządzenia raportu o oddziaływaniu na środowisko.
16 kwietnia 2010 r. naczelnik Wydziału Administracji Architektoniczno-Budowlanej w UM Sławomir Stolarski przesłał do Wydziału Ochrony Środowiska, Rolnictwa i Leśnictwa zapytanie: czy planowana inwestycja w zakresie i lokalizacji określonej we wniosku, wymaga przeprowadzenia oceny oddziaływania przedsięwzięcia na środowisko oraz uzyskania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach?
Wydział Środowiska Urzędu Miasta Częstochowy odpisał, że na podstawie przedłożonych dokumentów w odległości 70 m od środka elektrycznego, wzdłuż osi głównej wiązki promieniowania anten o mocy 1959,12 W, obecnie nie występują miejsca dostępne dla ludności. Nikt tego nie sprawdzał w terenie.
Niestety naczelnik Stolarski zadowolił się tą odpowiedzią, czego skutkiem był brak analizy i oceny przedsięwzięcia pod kątem tego czy kwalifikuje się ono do sporządzenia raportu o oddziaływaniu na środowisko w myśl Rozporządzenia Rady Ministrów z dnia 21.08.2007 (Dz. U. Nr 158, poz. 1105). Kolejny raz urzędnicy częstochowskiego magistratu w trakcie prowadzonego postępowania „zapomnieli” wydać postanowienia. Tym razem w sprawie potrzeby sporządzenia raportu. Tak jakby uwierzyli przedkładanym przez inwestora dokumentom, że oddziaływania nie ma i raportu też nie trzeba sporządzać.
– Urzędnicy idą na łatwiznę. Dokument inwestora nie ma żadnej mocy prawnej, orzekanie na jego podstawie jest niedopuszczalne, w Katowicach by czegoś takiego nie przepuścili – mówi Zbigniew Giełzok z Rybnika, prezes Stowarzyszenia Przeciwko Elektroskażeniom.
No właśnie, mieszkańców Częstochowy interesuje jaką politykę będzie prowadził ich prezydent w sprawie decyzji lokalizujących maszty bazowe. Czy urzędnicy miejscy będą surowo przestrzegali prawa środowiskowego?
– Jako inwestycji celu publicznego, w świetle aktualnie obowiązujących przepisów możemy odmówić jeżeli zakaz wynika z konkretnych przepisów odrębnych. W tej sytuacji jednym przepisem jest ustawa o ochronie zabytków – mówi Sławomir Stolarski, naczelnik w Urzędzie Miasta.
Dzwonię do częstochowskiego biura wojewódzkiego konserwatora zabytków. Inspektor Włodzimierz Sikora z tłumaczy mi, że jeśli teren nie jest objęty ochroną konserwatorską, a ul. Zakopiańska nie jest, to ewentualna decyzja nie wymaga uzgodnienia z konserwatorem zabytków.
Zatem przepisy o ochronie zabytków odpadają. Nawet nie ma już ochrony widokowej sanktuarium ze strefy „E-2”, w której znajduje się Grabówka. Unikalne w skali światowej założenie przestrzenne Klasztoru Jasnogórskiego ulegnie dewastacji.
Ale czy na pewno częstochowscy urzędnicy nie mogą nic zrobić?
Urząd Miasta z pewnością nie jest bezradny. Prawo daje mu możliwość nałożenia na wnioskodawcę obowiązku sporządzenia raportu o oddziaływaniu na środowisko. Gdyż mogą wymagać tego instalacje których równoważna moc dla pojedynczej anteny wynosi nie mniej niż 1000 W, a miejsca dostępne dla ludności znajdują się w odległości nie większej niż 70 m od środka elektrycznego, wzdłuż osi głównej wiązki promieniowania tej anteny. Nowa ustawa dotycząca wspierania rozwoju usług i sieci telekomunikacyjnej z 2010 r. definiuje pojęcie nieznacznego oddziaływania na środowisko: Art. 2.1. pkt. 4 „ infrastruktura telekomunikacyjna o nieznacznym oddziaływaniu – kanalizację kablową, linię kablową podziemną, instalację radiokomunikacyjną wraz z konstrukcją wsporczą do wysokości 5 m. Tymczasem wieża z Grabówki ma mieć wysokość 21,4 m. Jej nie będą dotyczyły szczególne zasady lokalizowania inwestycji telekomunikacyjnych. Nie ma drogi na skróty. Można było od inwestora zażądać raportu środowiskowego. Skoro oddziaływanie konstrukcji powyżej 5 m jest znaczne, to czemu nikt nie zapytał o to inwestora. Pisząc „Nikt” mam na myśli przeszło 800 urzędników magistratu. Niech ci ludzie opłacani z naszych podatków zaczną dbać o dobro lokalne.
Obstawiona masztami GSM Grabówka upodabnia się do Trójkąta Bermudzkigo. Zagrożone są gołębie, pszczoły, a zaraz po nich ludzie – tak przynajmniej stwierdził kiedyś Albert Einstein.

25 maja 2011 r. o godz. 9.00 w WSA w Gliwicach odbędzie się sprawa odwołania od decyzji SKO.

PAWEŁ LECHOWSKI

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *