0637 / nr 5 / 2004-02-05
Generalnie mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że nie jestem nałogowym oglądaczem telewizji. Oczywiście zdarza mi się w domu zerkać w stronę ekranu, ale mój wzrok błądzi raczej w poszukiwaniu tam jakichś informacji niż doznań estetycznych, których, za prezesury odchodzącego już całe szczęście Kwiatkowskiego, było w telewizji publicznej tyle co kot napłakał.