Rozmowa z wychowankiem Rakowa Częstochowa, obecnie, od rewanżowej rundy, piłkarzem Legii Warszawa Marcinem Bojarskim
– Jak pan trafił do Legii?
– Pod koniec jesiennej rundy Katowice grały trzy mecze z Legią, w lidze i pucharze. Wypadłem w nich dosyć dobrze, choć zdarzyło mi się też zmarnować wiele okazji, m.in. nie strzeliłem rzutu karnego. Działacze warszawscy na tyle jednak zainteresowali się moją osobą, że po zakończeniu rozgrywek złożyli już konkretną ofertę. I znalazłem się w Legii.
Rozmowa z Prezesem Zarządu Huty “Częstochowa” Lechem Skrzypczykiem
– Jaki był rok 2000 dla hutnictwa w świecie i w Polsce?
– Był to dla polskiego hutnictwa rok wytężonej pracy, restrukturyzacji i zaciskania pasa. Panuje dobra koniunktura na wyroby hutnicze. Hutnictwo nasze boryka się jednak z trudnościami. Proces restrukturyacji był opóźniony, huty są zadłużone, borykają się z brakiem płynności finansowej. Brakuje im pieniędzy na bieżącą działalność. Polskie hutnictwo jest przestarzałe z wyjątkiem kilku hut – huty “Zawiercie”, huty “Florian”, huty “Częstochowa”.
Co odczuwali nasi przodkowie żegnając odchodzący wiek i witając nowy? Co znaczyły dla Częstochowy kolejne przełomowe daty?
Nie było jeszcze Częstochowy, były w naszych stronach zaledwie ślady osadnictwa, gdy świat chrześcijański z ogromną trwogą oczekiwał roku 1000. Według wszelkich przepowiedni, nastąpić miał wówczas koniec świata. Antychryst, fałszywy zbawiciel, “stwór z głową jak węgiel czarną, z płonącymi oczyma, mający ośle uszy, a szeroko otwarte szczęki, nabite żelaznymi hakami” miał ludność wciągnąć w ogień piekielny. Z przerażeniem oczekiwano końca 999 r. Wreszcie nastał rok 1000. Przywitano go biciem w dzwony we wszystkich kościołach Rzymu, papież Sylwester II z loggi pałacu laterańskiego udzielił światu błogosławieństwa.
– Była czarna droga i białe pasy, wszedłem na nie i potem już nic nie pamiętam. Aleja Jana Pawła II, przejście dla pieszych, pisk opon, uderzenie. Mężczyzna ubrany był w jaskrawą kurtkę, świadkowie myśleli, że to chłopak z Traugutta. Kierowca jednego z samochodów miał krótkofalówkę, zanim ocenił co się stało – zadzwonił po pogotowie. Reanimacja w karetce. Szpital Mickiewicza. Lekarze opatrzyli rany i zawieźli go na czteroosobową salę. Jeden z pacjentów miał włączone radio. I nagle wszyscy usłyszeli – Indonezja… Janusz Gniatkowski jednak się nie obudził, był nieprzytomny. To był luty 1991 roku.
Częstochowskie Amazonki, kobiety po operacji piersi, nie załamały się, żyją pracują i normalnie, a co najważniejsze pomagają innym. Zrzeszone w “Klub Amazonek”, któremu szefuje Anna Stefańczyk, przez kilka lat czyniły starania i dzięki przychylności władz miasta mają już swoje własne locum w “Domu Księcia” przy al. Wolności w Częstochowie, gdzie obecnie trwa remont. Jest on również wykonywany społecznie. Planuje się, że nowy klub otworzy swoje podwoje w styczniu 2001 roku.
Stefan Wyszyński (1901 – 1981) – Prymas Tysiąclecia. Miano to otrzymał od swego narodu za życia, jako uzna- nie nieugiętości w obronie wiary i patriotyzmu. W roku 2001 przypada setna rocznica urodzin i dwudziesta rocz- nica śmierci Prymasa. Decyzją Sejmu RP będzie to Rok Kardynała Stefana Wyszyńskiego.
Pomysł spisania Alfabetu znanego sportowca, nie jest pomysłem nowym. Zresztą, w ostatnim czasie najprzeróżniejszych Alfabetów powstało bardzo wiele. Kolarski Alfabet Grzegorza Gronkiewicza, będzie jednak jedynym – mamy przynajmniej taką nadzieję – w swoim rodzaju, bo i Gronkiewicz jest postacią nietuzinkową, by nie rzec – wyjątkową. Już sam fakt, że popularny “Gronek” ściga się na rowerze prawie 20 lat ma swoją wymowę. Gdy do tego dodamy, że w największym polskim wyścigu wieloetapowym – Tour de Pologne startował dokładnie dwanaście razy, wyłoni się nam obraz kolarza, który polski peleton zna na wylot. Zresztą, nie tylko polski. Na początku 2000 roku, 35-letni Gronkiewicz został pierwszym częstochowskim kolarzem zawodowym, parafując umowę z grupą MAT Ceresit CCC. Niewątpliwie mógł więc zaznać smaku prawdziwego profesjonalnego kolarstwa, poznać największe sławy tego sportu.