Kiedy partia polityczna – z bujną przeszłością i ambicjami – decyduje się na użycie w wyborach nazwisk osób znanych nie z czasopism poważnych, naukowych czy choćby publicystycznych (w których można prezentować poglądy – przynajmniej z definicji – nurtu wielorakiego), ale po prostu z tabloidów, gdzie największym zmartwieniem jest, że jakaś gwiazdka nieodpowiednio dobrała buty do torebki bądź przespała się z tym czy owym, to takie ugrupowanie niejako samo przyznaje, że oficjalnie utraciło wszelakie argumenty merytoryczne dla obrony swojej linii politycznej.
2 kwietnia 2005 roku. Dzień, który Polacy mojego pokolenia zapamiętają na zawsze. Śledziliśmy komunikaty dotyczące zdrowia Papieża Polaka. Każdy gdzie i kiedy mógł włączał się w modlitwę w Jego intencji. A On, na oczach całego świata, dawał ostatnie świadectwo wiary, miłości i pokory. Wieczorem, tuż po zakończeniu modlitwy Apelowej, o godzinie 21:37 Jan Paweł II umarł.
Za sprawą Marcina Marandy częstochowska scena polityczna nabiera nowych barw. Po wcześniejszych doświadczeniach politycznych Marcin Maranda dorósł do tego, by stworzyć własną partię, taktownie ją nazywając: bezpartyjną organizacją.