– Strażak poświeca swoje bezpieczeństwo, zdrowie i życie naraża, a przecież nie ma wartościowszej rzeczy nad życie, które człowiek otrzymał od Boga i które powinien pielęgnowć. A jeśli już człowiek naraża swoje życie, to w imię miłości. I za tę wielką miłość, za ten wielki dar swojej służby, kochani bracia strażacy, pragniemy wam dzisiaj podziękować także i Mszą świętą, którą składam w Waszej intencji i modlę się wraz ze zgromadzonym ludem bożym abyście zawsze zwyciężali, nie tylko w walce z ogniem, ale także i w swoim życiu.” – powiedział ksiądz proboszcz Stanisław Jasionek do członków OSP zebranych na Mszy Polowej w Kuźnicy Marianowej.
– Czym zajmuję się Młodzieżowa Rada Miasta?
– Według statutu, ma pomagać młodzieży, ma ją wspierać w dążeniu do osiągnięcia zamierzonych celów, jak również kształtować postawy demokratyczne u młodych ludzi.
– Jakie są tegoroczne osiągnięcia Rady?
– Zorganizowaliśmy X finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy; festyn z okazji Dnia Dziecka w Pająku dla dzieci specjalnej troski i dzieci niepełnosprawnych. Nawiązaliśmy współpracę z polską szkołą na Litwie, w Solecznikach; mam nadzieję, że jej wychowankowie przyjadą niebawem do nas i będziemy mogli się pochwalić w Częstochowie nowymi znajomościami… Naszym największym, tegorocznym osiągnięciem było przygotowanie forum europejskiego, które odbyło się w Częstochowie. Teraz przygotowujemy się do wyjazdu do Portugalii, na konferencje miast maryjnych. Organizujemy również debatę samorządową, która odbędzie się w marszałkostwie śląskim. Jest to inicjatywa Młodzieżowych Rad Miasta z Częstochowy, Rybnika, Sosnowca, Cieszyna.
29 lipca 1944 r. w godzinach popołudniowych burmistrz Częstochowy Stanisław Rybicki znalazł się w Warszawie. “Pierwsze swe kroki skierowałem na ulicę Pańską, gdzie miał kwaterę mój brat Józef, pełniący w tym czasie obowiązki komendanta dywersji na miasto Warszawę” – czytamy we wspomnieniach burmistrza.
– Zadzwoniłem do Państwa Redakcji, bo chciałbym się podzielić z czytelnikami “Częstochowskiej” problemem, na który zwróciłem uwagę już bardzo dawno temu, ale dopiero teraz odważyłem się o nim głośno powiedzieć. Skłoniła mnie do tego powszechność zjawiska, który powoli uznajemy za normę. Proszę zwrócić uwagę, że nie ma chyba miejsca w Częstochowie, w którym nie wisiałyby jakieś kartki informacyjne.
Około 10 tysięcy miłośników kina wzięło udział w tegorocznym przeglądzie filmów zorganizowanym w Złotym Potoku, w pięknej scenerii, na błoniach przy Hotelu Kmicic. Noce były pogodne i ciepłe, toteż oprócz składanych stołeczków, fotelików plażowych i innych siedzisk niektórzy poprzynosili wersalki, na których w wygodnej pozycji oglądali wyświetlane obrazy. Trafiona w dziesiątkę impreza ma swoją stałą publiczność, której liczba z roku na rok się powiększa. Rekord oglądalności zanotowano w sobotę, kiedy to wyświetlono “Duże zwierzę” w reżyserii Jerzego Stuhra oraz “Władcę Pierścieni”.
Spółdzielnia Pracy “Odzież” obchodziłaby w tym roku swoje 57. urodziny. Podstawową działalnością zakładu była produkcja konfekcji. W najlepszych swoich latach Spółdzielnia zatrudniała ponad 600 osób, które zajmowały się szyciem spodni, garsonek, sukienek, koszul, kurtek i płaszczy. Chłonny w minionym okresie rynek brał dosłownie wszystko, a i sąsiedzi zza wschodniej granicy nie gardzili odzieżą z “Odzieży”. Koniec lat 80-tych i początek 90-tych był dla większości firm podobnej branży niełaskawy. Zupełnie inaczej, bo doskonale, wiodło się “Odzieży”. Poważny kontrakt z firmą Olsen – partnerem zachodnim, nie tylko umożliwił firmie kontynuację produkcji, ale nawet postawił ją na nogi. Mimo to, redukcja zatrudnienia dosięgła Spółdzielnię w znacznym stopniu. 200 pozostałym na stanowiskach nadmiar pracy rekompensowały jednak nienajgorsze zarobki. Przez wiele lat interes kręcił się zupełnie nieźle, dopóki zarząd Spółdzielni – nie wiedzieć dlaczego – skomplikował sytuację zakładu. W roku 1998 w “Odzieży” powstała spółka o nazwie “Trójka”, której głównym udziałowcem była Spółdzielnia, a po upływie niespełna dwóch lat w tajemniczy sposób udziały przejęły osoby prywatne z zarządu Spółdzielni oraz przedstawiciel Olsena. “Trójka” zatrudniła 30 osób z załogi Spółdzielni, które posiadali znaczne doświadczenie w szyciu spodni.
Człowiek – podobno – do wszystkiego przyzwyczaić się może. Innego zdania jest Elżbieta Polańska, mieszkanka Częstochowy. – Mój blok stoi przy ulicy Kurpińskiego. Jeszcze niedawno okolice budynku i ulicę sprzątała osoba wyznaczona z Zarządu Gospodarki Mieszkaniowej. Niestety, od wielu tygodni sprzątaczka dba o czystość tylko w obrębie bloku, natomiast o ulicy i przylegającym do niej chodniku wszyscy zapomnieli. Zadzwoniłam więc do ZGM z pytaniem, dlaczego jest tak brudno? W odpowiedzi usłyszałam, że “mają ważniejsze sprawy” i po prostu mnie zbyli.
– Mam nadzieję, że czas wakacji zostanie wykorzystany na zmianę istniejącego stanu – mówi Halina Florczyk, dyrektor SP nr 19 w Częstochowie. – Czy zawsze musimy być zaskakiwani i trzeba tragedii, aby ktoś łaskawym okiem spojrzał na problem? Nasze dzieci są naprawdę zagrożone, prosimy o interwencję i pomoc, dopóki nie zaczął się kolejny rok szkolny – mówi Grażyna Władecka, dyrektor Gimnazjum nr 19. O co chodzi? O chodnik. Zwykły chodnik, którym dzieci mogłyby bezpiecznie dojść do szkoły.
SP nr 19, wraz z Gimnazjum o tym samym numerze, mieści się przy ulicy Orlej w dzielnicy Dąbie. W okazałym, dwupiętrowym budynku od wielu lat uczą się najmłodsze pokolenia społeczności lokalnej. 10 lat temu, gdy Spółdzielnia Mieszkaniowa Metalurg wybudowała w pobliżu stadionu żużlowego nowe osiedle domów wielorodzinnych problem starzenia się dzielnicy przestał istnieć. Ponad 300, w większości młodych, rodzin oznacza w praktyce dwa razy tyle dzieci. A przecież w tym samym okresie starsza, jednorodzinna zabudowa nie została zburzona. Tam również rodziły się dzieci, które w niedługim czasie musiały spełniać obowiązek edukacyjny. Wówczas okazało się, że zarówno Szkoła nr 10 przy ulicy Olsztyńskiej, jak i nr 19 mają pełne obłożenie.
Przyszłość lokalnego banku “Częstochowa” przekreśliła katastrofa w grudniu 2000 r. Pamiętamy tłum ludzi próbujących wyciągnąć swoje pieniądze i gorzkie święta Bożego Narodzenia wielu z nich. Przyczyn katastrofy było wiele, była ona w pewnym sensie wynikiem dziwnych spekulacji akcjami prowadzącymi do zmian w Radzie Nadzorczej i Zarządzie. Dziś część tych spekulacji jest przedmiotem leniwie toczącego się śledztwa prokuratury.
Subregion częstochowski ma 12% pakiet udziałów w “spółce publicznej” nazywanej Województwem Śląskim. Nowy podział okręgów wyborczych, sankcjonujący trwałe wyłączenie Lublińca z subregionu, zmniejsza nasze udziały o 2%. 10% ludności, 10% radnych w Sejmiku i… około 2% w wydatkach inwestycyjnych w budżecie województwa.
W 21. numerze “Gazety Częstochowskiej” opublikowaliśmy reportaż pt. “Spisani na straty”. Opowieść o losach matki samotnie wychowującej dwójkę dzieci – 12-letnią Klaudię i 14-letniego Marcina z porażeniem mózgowym – wzbudziła ogromne zainteresowanie naszych czytelników. Materiał opisywał zmagania pani Wiesławy Barańskiej – bohaterki materiału – z trudną, wręcz dramatyczną rzeczywistością z powodu braku jakichkolwiek środków do życia. W redakcji rozdzwoniły się telefony od czytelników, oferujących pomoc. Kilka dni temu Wiesława Barańska poznała pierwszego darczyńcę.