GDZIE BYLI RODZICE?
Dwudziestu pięciu uczniów trzeciej klasy gimnazjum w Węglowicach (powiat kłobucki) wynajęło lokal we wsi Bór Zapilski, by przywitać nowy rok. Bawili się bez opieki dorosłych, przy, jak informuje rzecznik Prokuratury Okręgowej Częstochowskiej Romuald Basiński, znaczącej ilości wódki, piwa i szampana. Jeden chłopiec nie doczekał świtu.
We wtorek, 5 stycznia, rodzice pochowali 15-letniego syna, który zmarł podczas zabawy sylwestrowej w Borze Zapilskim. – W tej sprawie doszło do przekroczenia granic ryzyka i zaniedbania. Gdyby był dozór dorosłych najprawdopodobniej uniknięto by tragedii – mówi Romuald Basiński, rzecznik Prokuratury Okręgowej Częstochowskiej, prowadzącej dochodzenie.
Rzecznik Basiński wstępnie stwierdza, że była to śmierć gwałtowna, ale naturalna. – Kategorycznie wyklucza się, że chłopiec zmarł wskutek pobicia, użycia obcej ręki – mówi. Nie eliminuje jednak faktu, że mogło to nastąpić z powodu nadmiernego spożycia alkoholu. Czy tak było w istocie mają potwierdzić prowadzone badania toksykologiczne na obecność alkoholu w organizmie. Trwają one około dwóch tygodni.
Nie wiadomo dokładnie, o której godzinie nastąpił zgon chłopca. Wezwane przez uczniów, we wczesnych godzinach rannych (około godz. 4.) pogotowie przyjechało za późno. Lekarz nie mógł już nic zrobić, jedynie stwierdził śmierć 15-latka. – Nikt wcześniej nie zauważył nic niepokojącego, a chłopak nie żyje. Prowadzone jest śledztwo, celem ustalenia dokładnych okoliczności zdarzenia i wyjaśnienia zachowania uczniów. Ludzie młodzi nie są psychicznie i mentalnie przygotowani, by prawidłowo zareagować w trudnych chwilach. Z pewnością sytuacja ich przerosła, nie zdawali sobie sprawy z zagrożenia. – mówi prokurator Basiński. Jak wyjaśnia sprawa jest badana w dwóch aspektach, każdy indywidualnie. Po pierwsze: organizacji spotkania, a zatem braku dozoru ze strony dorosłych, po drugie: udostępnienia alkoholu nieletnim. – Jest prawie pewnym, że dzieciom, na ich prośbę, alkohol dostarczyła osoba dorosła. Jest to karalne pozbawieniem wolności do lat dwóch. Po zgromadzeniu dowodów Prokuratura bierze pod uwagę postawienie zarzutów osobie lub osobom, które dopuściły się tego czynu – mówi.
Dlaczego doszło do tragedii?, Jakie mechanizmy zawiodły? – to dzisiaj podstawowe pytania. Prokurator Basiński podkreśla, że sprawę cechuje wiele istotnych kwestii natury społeczno-socjologicznej. Przede wszystkim historia świadczy o braku odpowiedzialności dorosłych oraz przyzwoleniu społecznym na swobodę młodych i picie przez nich alkoholu. – W analizę i wyciągnięcie konsekwencji zostanie zaangażowany Sąd Rodzinny, gdyż jest to problem nie tylko rodziców, ale szkoły i instytucji wychowawczych. Jeżeli podczas studniówek, gdy bawią się pełnoletni uczniowie, zapewnia się opiekę nauczycieli i rodziców, to impreza piętnastolatków tym bardziej winna być pod szczególnym nadzorem. Wiemy, że rodzicie pojawili się tuż przed północą, ale to okazało się niewystarczające za mało, nie ustrzegło przed dramatem. Rodzice powinni być świadomi, że wiek gimnazjalny jest najtrudniejszy, pełen ciekawości i chęci do naruszania norm. Że młodzi ludzie zupełnie inaczej zachowują się w domu, a inaczej w grupie, gdzie dochodzi do wzajemnego pobudzania i imponowania i wszystko może się zdarzyć – mówi rzecznik.
Romuald Basiński wyjaśnia, że nie jest w ostatnich latach to pierwszy przypadek śmierci nastolatka wskutek nieodpowiedzialności. – Kilka lat temu młody chłopak zamarzł po wracając do domu po zabawie sylwestrowej. Koledzy nie zauważyli, że nagle odłączył się od grupy. Położył się na ziemi, usnął. Odnaleziono go po kilku dniach jak stopniał śnieg. Inny z kolei zmarł podczas biesiady wypijając nagle zbyt dużą ilość alkoholu – opowiada rzecznik Basiński.
URSZULA GIŻYŃSKA