PERTURBACJE WOKÓŁ SATELITY
Przypomnijmy. Mieszkańcy wspomnianego bloku, zgodnie z prawem, w styczniu br., po zakończonym remoncie budynku, wystąpili w styczniu br. do ZGM o zgodę na montaż anten. Ze zdumienia przecierali oczy, gdy od kierownika oddziału eksploatacji ZGM Wojciecha Hutnego otrzymali odpowiedź negatywną, jako że przed renowacją problemu nie było.
Decyzję ZGM konsekwentnie przyklepało 13 maja br. podczas spotkania ze Wspólnotą Mieszkaniową (tworzy ją pięciu właścicieli mieszkań). Szkopuł w tym, że o zebraniu nie powiadomiono pozostałych 32 lokatorów, którzy takim zachowaniem poczuli się zmarginalizowani. Plonem debaty okazała się uchwała Wspólnoty o zakupie i montażu na dachu anteny zbiorczej. Lokatorom przekazano, że mogą do niej podłączyć swoje odbiorniki telewizyjne. – Możemy, ale nie musimy, zwłaszcza, że koszt tego „przywileju” jest bardzo wysoki – skomentował pomysł mieszkaniec ul. Irzykowskiego Piotr Garbiec.
ZGM i Wspólnota zakaz montażu anten umotywowali obawą o uszkodzenie wyremontowanej elewacji. Zgoda, można to zrozumieć, ale dlaczego narzucone przez nich reguły nie obowiązują wszystkich. Trudno zatem się dziwić, że część lokatorów nie może się pogodzić z takim przymusem, uważając go za niezgodny z normami europejskimi.
Niestety, niekonsekwencji i zawiłości w postępowaniu ZGM jest sporo. Dyrektor eksploatacji ZGM TBS Jan Marek Krykowski uważa, że jego instytucja jedynie zarządza budynkiem, a właścicielem jest gmina Częstochowa oraz Wspólnota Mieszkaniowa. Zbuntowanych mieszkańców odsyła do Wspólnoty. Z drugiej strony, to ZGM jest autorem nakazowych pism. Ponadto z ciągu zdarzeń wynika, że trzydziestu dwóch najemców w bloku przy ul. Irzykowskiego 1 jest pozbawionych jakichkolwiek praw, gdyż zarządcy mienia – tzn. gminie – bliższa sercu jest mniejszość.
ZGM poparł uchwałę Wspólnoty o zakazie montażu. Takie stanowisko co najmniej dziwi, gdyż w bloku przy ul. Irzykowskiego, zgodnie z ustawą o własności lokali z dnia 24 czerwca 1994 r. art. 3 paragraf 3, obowiązuje procentowy, zależny od wykupionej powierzchni, udział właścicielski. Tak więc tutejsza Wspólnota posiada niewielki procent udziału (ok. 18 procent), pozostałość, to własność gminy Częstochowa, którą reprezentuje ZGM.
Są i inne kwestie. Primo, zakaz nie dotyczy wszystkich użytkowników bloku – anteny lokatorów przeszkadzają, ale już reklama zakładu fryzjerskiego – nie. Secundo, zakaz dotyczy tylko, i li tylko, bloku przy ul. Irzykowskiego 1. Ściany zewnętrzne budynków w zasobach ZGM – wyremontowanych i niewyremontowanych – są usiane antenami satelitarnymi, a tam również rządzą Wspólnoty. Tertio, na odnowionym budynku administracji ZGM przy ul. Łukasińskiego dumnie wisi antena satelitarna.
Pytania mnożą się. Jak jest możliwe, że kilka osób ze Wspólnoty ma władzę nad całym budynkiem, czy to oni go budowali, czy włożyli wkład równoważny jego wartości? Dlaczego pozostali lokatorzy, którzy są w znacznej większości i płacą za lokal oraz na fundusz remontowy mają mniejsze prawa? Czy tylko członkowie Wspólnoty ponoszą koszty remontów? A kto reguluje opłaty za różnego typu awarie (prąd, gaz, woda), czy to też zadanie i obowiązek Wspólnoty, czy jednak ZGM-u? Dlaczego zakaz montażu dotyczy tylko jednego bloku w całych zasobach ZGM? Czy wszystkie anteny w zasobach ZGM mają zezwolenie właściciela? I na koniec sprawa zakupu anteny zbiorczej, za którą zapłacono ponad 2 tysiące złotych? Z jakiego funduszu wzięto pieniądze i dlaczego za możliwość podłączenia do niej trzeba zapłacić 200 złotych, a nie na przykład 100 lub 300? Jak wyjaśnia Piotr Garbiec, 200 złotych to tylko część kosztów, bo prawie drugie tyle kosztuje fizyczne podłączenie anteny, a za montaż indywidualnej płaci się około 50 złotych.
Bój mieszkańców twa. Pan Garbiec spotkał się z prezydentem Tadeuszem Wroną, ale nie uzyskał u włodarza zrozumienia. – Prezydent nawet nie dał mi dojść do słowa i wręcz wypchnął mnie za drzwi. Zdążyłem mu tylko powiedzieć, że żałuję, że z całą rodziną głosowałem na niego – mówi częstochowianin. Ręce też umywa miejski rzecznik konsumentów Wojciech Krogulec, który w danej sprawie staje się bardziej rzecznikiem miasta i nie chce wystąpić w obronie mieszkańców ul. Irzykowskiego 1 do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Lokatorom proponuje się wytoczenie sprawy sądowej. Czy to nie obłęd? Czy nie powinien zwyciężyć zdrowy rozsądek i zwykła ludzka życzliwość?
URSZULA GIŻYŃSKA
Na wielu budynkach w zasobach ZGM jest mnóstwo indywidualnych anten satelitarnych
Blok Wspólnoty przy ul. Wojska Polskiego 114. Anteny są. Zamontowane po remoncie, a nawet pięknie obudowane podczas remontu
Administracja ZGM przy ul. Łukasińskiego, mimo odnowionej elewacji ma zamontowaną antenę
Na budynku przy ul. Irzykowskiego 1 zgody dla lokatorów na montaż anten nie ma, ale jest dla prywatnych zakładów
Komentuje radny PiS Artur Gawroński, szef Komisji Infrastruktury
Działania ZGM wykazują niekonsekwencję, co w efekcie jest przyczyną zawirowań oraz zdenerwowania zainteresowanych osób. Niestety, różne zasady funkcjonowania w tej samej instytucji dzielą mieszkańców na lepszych i gorszych, dlatego wszystkie budynki w zasobach gminy powinny być zarządzane w sposób jednoznaczny. Jest to dla dobra gminy i pojedynczych nieruchomości. ZGM powinien uchwalić czytelne i jasne zasady regulaminu wewnętrznego, obowiązujące wszystkie Wspólnoty. Integralne decyzje Wspólnota mogłaby podejmować tylko tam, gdzie ma większość. W omawianym przykładzie bloku przy ul. Irzykowskiego 1 – jak wynika z ustawy – pakiet większościowy ma gmina i to ona powinna rozstrzygać. Nie może grupa mniejszościowa, nawet jak jest posiadaczem mieszkania własnościowego, wywierać nacisku i wpływu na pozostałych członkach wspólnoty, mających udział lokatorski. Gmina reprezentująca lokatorów powinna zasięgnąć ich opinii i liczyć się z ich wnioskami, i przedstawić je na spotkaniu ze Wspólnotą.
Jednakowe przepisy muszą dotyczyć wszystkich nośników – anten satelitarnych czy reklam, które również naruszają elewację zewnętrzną, a nie zawsze są zgodne z interesem wszystkich użytkowników bloku. Jeżeli na pozostałych budynkach mamy dowolność montażu anten, to nie powinniśmy tworzyć precedensu, który zabraniałby jednej grupie czy choćby nawet jednej osobie takich samych praw.
URSZULA GIŻYŃSKA