Przewrócone drzewa – jedno ścięte piłą, inne połamane przez te pierwsze, sterty pościnanych gałęzi, zryty w wielu miejscach traktorami stok. Istny krajobraz po bitwie, a raczej w czasie bitwy, gdyż proceder pozyskiwania kubików drewna jeszcze się nie zakończył, o czym świadczą czerwone kropki na oznakowanych do ścinki pniach.
Czy to jakaś dzika, rabunkowa wycinka w jakimś biednym egzotycznym kraju? Nie! To obrazek z naszej Jury Częstochowskiej, konkretnie z Gór Gorzkowskich.
I może by się dało to jakoś przełknąć, gdyby nie fakt, że dotyczy miejsca unikatowego, istnej perełki przyrodniczej, która jakimś cudem zachowała się do naszych czasów – miejsca, które od 1986 r. jest planowane do ochrony rezerwatowej, a w 1995 zostało włączone w obszar projektowanego Jurajskiego Parku Narodowego.
Góry Gorzkowskie są położone w gminie Janów jako pasmo silnie wyodrębnionych w krajobrazie wzgórz, bardziej odległych, jakby zamykających Jurę od wschodu. Rośnie tu 100-letni las bukowy, reprezentowany przez 3 typy zespołów leśnych – buczynę sudecką, storczykową i kwaśną. W runie stwierdzono występowanie co najmniej 14 gatunków roślin prawnie chronionych, w tym wiele rzadkich storczyków. Jako miejsce ustronne, oddalone od miast i nie tak popularne jak np. Sokole Góry czy Dolina Wiercicy, Góry Gorzkowskie stwarzają szansę dla życia wielu gatunków zwierząt, takich jak np. bardzo już rzadka muchołówka mała czy gołąb siniak. Bardziej szczegółowe badania tylko mogły by te argumenty wzbogacić. Dla wytrawnego turysty jest to miejsce urokliwe, tak jak cała dolina Wodąca, która rozdziela Góry Gorzkowskie od rezerwatu Bukowa Kępa. Tutaj zdołał się zachować prawdziwie jeszcze wiejski klimat oraz najbardziej typowy jurajski krajobraz.
Niestety, obecnie ten krajobraz szpecą sterty pościnanych pni. Na szczęście w dużym stopniu są to sosny i dęby, a nie najbardziej wartościowe buki, ale to chyba etap początkowy dewastacji czyli pozyskiwanie kubików za wszelką cenę.
Nadleśnictwo Złoty Potok pod tym względem jest niezwykle skuteczne. Tak jakby nie słyszało o idei powołania Parku Narodowego. Można by odnieść wrażenie, że wręcz śpieszą się tak aby zdążyć wyciąć jak najwięcej jeszcze przed powstaniem tego parku. Wystarczy pojechać do rezerwatu Sokole Góry k. Olsztyna- i na własne oczy zobaczyć jak konsekwentnie jest wycinana otulina tego rezerwatu. Są to co prawda ubogie bory sosnowe, o drewnie małej wartości, ale dające osłonę ekologiczną dla wzgórz oraz dogodne miejsce dla grzybiarzy czy piknikowców.
Obecnie są to leśne pola uprawne, przeorane na głęboką skibę- a więc o zniszczonej, przewróconej do góry nogami glebie- o zbieraniu jagód czy grzybów w tym miejscu na wiele lat można zapomnieć. Czy podobnie będzie wokół innych rezerwatów. Ja nie mam złudzeń. Z pewnością tak.
W Górach Gorzkowskich podobnie jak pod Sokolimi Górami, w ogóle nie szanuje się runa leśnego. Do prawie każdego ściętego drzewa prowadzą koleiny traktorowych kół. Już teraz znacząca część zbocza jest zrujnowana.
A właśnie na tym południowym zboczy rośnie tzw. Buczyna storczykowa Carici Fogetum- zbiorowisko leśne, które jest chronione na obszarze całej Unii Europejskiej w ramach sieci Natura 2000!
Nasi leśnicy już dawno zapomnieli, że najmniej szkodliwą dla środowiska porą na pozyskiwanie drewna jest zima- czas kiedy gleba jest zmarznięta, rośliny zielne zakończyły swój żywot, a zwierzęta albo odleciały do ciepłych krajów albo zasnęły w kryjówkach. Zapomnieli, że każdy zwalony pień można pozyskiwać z terenu przy pomocy pociągowego konia i zostawić to miejsce w mało zmienionej formie. Tak jest np. w Tatrach. Ktoś powie, że to mało postępowe, archaiczne, że bez traktora ani rusz. Tylko ja wątpię czy w miejscu zdartym kołami pojazdu z czasie pełni wegetacji na przyszły rok wyrośnie np. buławnik mieczolistny, jeden z najrzadszych w Polsce storczyków, akurat spotykany (jeszcze) w Górach Gorzkowskich.
W naszym śląskim województwie, tak skutecznie niszczonym przez człowieka, sam fakt zachowania do chwili obecnej naturalnych ekosystemów o wyjątkowej wartości przyrodniczej jest rzeczą zdumiewającą. Ciągle jeszcze mamy mnóstwo miejsc, które od lat są proponowane i zgłaszane do ochrony prawnej , niestety bezskutecznie.
Szczególnie jest to smutne w przypadku obszarów, które jako jedyne w całym województwie spełniają wymogi (i to wymogi rygorystyczne)aby zyskać status parku narodowego i tego statusu nie zdobywają.
Od uchwalenia projektu Jurajskiego Parku Narodowego minęło 13 lat, sprawa przycichła i tylko od czasu do czasu jakiś dziennikarz, działacz albo polityk coś tam napisze lub naobiecuje. Nawet sam Wojewoda snuł jakieś dziwne pomysły o „jurajskim Yellowstone”. Temat ten zresztą został sztucznie spłycony i właściwie ograniczony jedynie do tzw. problemu Góry Zamkowej w Olsztynie.
Przypomnijmy, że właśnie w wyniku kontrowersji wokół tej Góry, temat Parku nie zyskał tzw. aprobaty społecznej (chociaż pomysły rozbudowy Olsztyna w kierunku Skrajnicy i Kusiąt aprobatę taką zyskały!). W wyjątkowo licznych wypowiedziach prasowych wójtowie gminy Olsztyn i Janów z wielką troską wypowiadają się o interesach mieszkańców swoich gmin, głównie zresztą licząc na ich poparcie w wyborach, a walkę z nieistniejącym Parkiem wykorzystują jako główny tego argument.
Tymczasem 90 procent projektowanego Parku stanowi własność Państwa (Lasy Państwowe, Agencja Rynku Rolnego) i odnośnie tej części w ogóle nie trzeba się pytać o zgodę żadnego zdezorientowanego mieszkańca. Wystarczy uchwała Sejmu. Czas najwyższy żeby to nastąpiło, gdyż w przeciwnym razie takie przypadki jak w Górach Gorzkowskich będą się powtarzały.
A co to Góry Zamkowej- szczegółowe badania przeprowadzone w 2005 r. potwierdziły dobry stan zachowania praktycznie wszystkich wartości przyrodniczych oraz wskazały kierunki na ich zachowanie. Obszerna dokumentacja już 3 lata leży w szufladzie wójta Olsztyna. Wystarczy aby dostosować się do owych wskazówek, cenność Góry będzie zachowana bez względu na to czy wejdzie w skład JPN czy nie.
Jerzy Zygmunt