“Leki poranne” Grochowiaka. Powrót w wielkim stylu
Po blisko 30-letniej nieobecności na częstochowskiej scenie 12 lutego odbyła się premiera dramatu Stanisława Grochowiaka “Lęki poranne” w reżyserii Bogdana Michalika na podstawie scenariusza Ryszarda Meliwy. Spektakl połączono z jubileuszem 45-lecia pracy artystycznej wybitnego częstochowskiego aktora Andrzeja Iwińskiego.
Wcześniejsza realizacja dramatu odbyła się w 1978 r. To jednak nie wszystko co łączy tekst Grochowiaka z historią naszego teatru. Innym związkiem z częstochowską sceną jest postać reżysera. Bogdan Michalik był bowiem dyrektorem “Mickiewicza” w latach 1984-88. Tym razem główną rolę – alkoholika Alfa – zagrał dyrektor artystyczny, Marek Ślosarski. Obok niego na scenie wystąpili: Waldemar Chudzik (jako alter ego Alfa – Bis), Iwona Chołuj, Teresa Dzielska, Agnieszka Łopacka, Adam Hutyra, Michał Kula, oraz Andrzej Iwiński, który swoim występem (Kola Brynion) uczcił 45-lecie pracy aktorskiej (po zakończonym przedstawieniu aktora nie było widać spod morza kwiatów).
Świetnie napisany, niezwykle prawdziwy i poruszający tekst “Lęków porannych” fascynuje prawdą o człowieku, jest w tym tekście to, co u Grochowiaka charakterystyczne: osaczenie śmiercią, poczucie zagrożenia, które czai się nie tylko obok nas, ale i w nas samych, stracone nadzieje… To dramat człowieka i dramat alkoholika, który problemy życiowe, niezrozumienie, zagubienie, “ból istnienia” i samotność wśród fałszywych przyjaciół próbuje łagodzić wódką. Ale ucieczka w alkohol tylko pogłębia lęk i strach. “Lęki poranne” to przerażająco prawdziwy i niestety nadal aktualny tekst o “chorobie duszy” jaką jest alkoholizm. Główny bohater dramatu – Alf mówi: “Boże daj mi siłę, bym mógł walczyć, z czym mogę walczyć”. Niestety nie będzie mu dane zmienić swojego życia. Lęk jest tak wielki, że przybiera postać realną – mężczyzny w staroświeckim stroju, który w końcu doprowadza do śmierci bohatera. Najstraszniejsze jest jednak to, że na Alfie się nie skończy. Następny będzie jego przyjaciel – również alkoholik, Kola Brynion – którego gra Andrzej Iwiński.
– Alf jest świadectwem spustoszenia w alkoholiku i wokół niego – powiedział Bogdan Michalik podczas konferencji prasowej.
Tekst jest o tyle wstrząsający, że Stanisław Grochowiak też był alkoholikiem, a “Lęki poranne” napisał pod koniec swojego krótkiego życia (żył tylko 42 lata).
Wydarzenia obecne na scenie znakomicie podkreśla muzyka napisana przez Janusza Iwańskiego, która tworzy specyficzny klimat grozy i chaosu.
25 lutego odbędą się dwa spektakle dla środowiska akademickiego z udziałem córki poety – Anny Grochowiak. Będzie możliwość porozmawiania o twórczości ojca. Po spektaklu o godz. 10-ej prof. Elżbieta Hurnik przy współudziale studentów Akademii Jana Długosza przeprowadzi seminarium poświęcone Grochowiakowi. Natomiast po spektaklu o godz. 19-ej ze studentami spotkają się reżyser i wykonawcy.
/ramka/
Stanisław Grochowiak był poetą, prozaikiem, dramatopisarzem, publicystą. Żył w latach 1934-1976. debiutował zbiorem wierszy “Ballada rycerska” opublikowanym w 1956 r. Szybo stał się, obok Herberta i Białoszewskiego, jednym z czołowych poetów okresu odwilży październikowej. Następne tomy “Menuet z pogrzebaczem” (1958), “Rozbieranie do snu” (1959) oraz część wierszy z tomu “Agresty” (1963) – są przykładem nurtu turpistycznego w twórczości poety. Później zwrócił się ku klasyczności, której zwieńczeniem jest tomik “Nie było lata” (1969). Tworzył także dramaty: “Szachy”, “Partita na instrument drewniany”, “Król IV”, “Chłopcy” oraz właśnie “Lęki poranne” z 1976 roku. Grochowiak jest autorem opowiadań (“Plebania z magnoliami” i “Lamentnice”) a także powieści (“Trismus”, “Karabiny”). Zajmował się także publicystyką, pracował m.in. w “Za i przeciw”, “Współczesności”, “Nowej Kulturze”, “Kulturze”, “Poezji” i “Miesięczniku Literackim”. Po roku 1968 doświadczał licznych ataków ze strony pokolenia Nowej Fali, któremu nie podobało się, że Grochowiak zdecydowanie nie odżegnuje się od polityki władz. Ostatni okres swojego życia spędził Grochowiak w biedzie i dręczony przez nałóg alkoholowy, który stał się przyczyną jego śmierci (podobnie jak Alfa z “Leków porannych”). Jego poezja została zapomniana, światło dzienne ujrzała w latach 90.
ŁUKASZ SOŚNIAK