Sezon 2019/2020 ze względu na pandemię koronawirusa był dla piłkarzy, nie tylko zresztą w naszym kraju iście szalony. Skra Częstochowa była jedną z największych rewelacji powrotu do gry w ligach centralnych w naszym kraju, a i tak o utrzymanie musiała drżeć do ostatnich minut ostatniej kolejki. Skończyło się happy andem, ale dobra gra zawodników z ulicy Loretańskiej nie przeszła uwadze innych drużyn. Skrę czeka spore przemeblowanie składu.
Rewelacyjne wyniki z wyżej notowanymi rywalami wypromowały trenera Pawła Ścieburę na tyle mocno, że jeszcze w trakcie trwania sezonu skusił się on na ofertę I-ligowego GKS-u Jastrzębie. W czterech ostatnich meczach zespół poprowadził duet Konrad Gerega – Jacek Rokosa, a przed nowymi rozgrywkami zarząd postanowił powierzyć drużynę szkoleniowcowi z Mazowsza – Markowi Gołębiewskiemu. – Dlaczego Skra? Prezes Artur zadzwonił do mnie z konkretną propozycją, spotkaliśmy się w okolicach Częstochowy i bardzo szybko doszliśmy do porozumienia zarówno w kwestiach sportowych jak i organizacyjnych. Mam nadzieję, że obie strony będą zadowolone z tej współpracy, bo ja zrobię wszystko, żeby klub dobrze funkcjonował. Czasu jest mało, ale będę się starał pozyskać fajnych zawodników, aby utrzymać się na poziomie centralnym. Takie zadanie zostało mi postawione – mówił krótko po podpisaniu umowy.
Wiadomo, że drużynę opuści co najmniej pięciu zawodników. Na przejście do beniaminka drugiej ligi Sokoła Ostróda zdecydowali się Dawid Wolny, Konrad Andrzejczak oraz Kamil Zalewski. Ligę wyżej, do Jastrzębia trener Ściebura zdecydował się zabrać Daniela Rumina. W Skrze nie zagra także już Oktawian Obuchowski, wciąż nie wiadomo co z Michałem Kiecą oraz Mikołajem Biegańskim. Kto przyjdzie w ich miejsce? Na razie Skra podpisała kontrakty z trójką nowych zawodników. Pierwszy umowę parafował 19-letni pomocnik Stanisław Muniak, którego w ślad za sobą przyciągnął z Ząbkovii Ząbki trener Gołębiewski. Jako drugi umowę parafował dwa lata starszy Karol Noiszewski, ostatnio występujący w Zniczu Pruszków, z przeszłością również w Rakowie. – Spotkałem tutaj naprawdę fajnych ludzi, poznałem fajne miejsca, więc jak tylko dostałem możliwość powrotu do tego miasta to bardzo się ucieszyłem. To ode mnie zależy czy wywalczę sobie miejsce. Jeśli pokażę, że warto na mnie stawiać to wtedy mogę myśleć o wyjściowej jedenastce. Za darmo nic się nie dostaje. Wszystko muszę sobie sam wywalczyć w tym krótkim okresie dwóch tygodni jakie pozostały do ligi – mówi pomocnik, który ma zastąpić w składzie Kamila Zalewskiego.
Na liście priorytetów Skry znajdowało się również zakontraktowanie napastnika. Po odejściu Rumina i Wolnego nie było w kadrze ani jednego nominalnego spajpera. Przy Loretańskiej zdecydowali się na podpisanie umowy z Kamilem Wojtyrą, który przez trzy ostatnie zdobywał hurtowe liczby bramek dla IV-ligowego Znicza Kłobuck. – W pierwszym sezonie było to chyba 61 goli, w kolejnym 56, a w tym ostatnim niedokończonym 18 – wylicza 23-letni napastnik, który wcześniej poznał smak drugiej ligi w Rakowie. Przeskok z czwartej ligi do drugiej jest jednak dość duży. Czy dysponujący bardzo dobrymi warunkami fizycznymi Wojtyra nie ma o to obaw? – Na pewno będzie to zupełnie inne tempo gry. Obaw chyba jednak nie mam, jestem dość pewny siebie, wierzę w swoje umiejętności. Mam nadzieję, że będą wartością dodaną dla drużyny Skry oraz, że trener będzie na mnie stawiał. Jeśli dostanę szansę, postaram się dobrze ją wykorzystać – mówi z optymizmem.
To nie koniec kontraktów przy Loretańskiej. W tym oraz przyszłym tygodniu umowy powinni podpisać kolejni zawodnicy i kadra zostanie zamknięta. Z racji na wyjątkowo krótką przerwę pomiędzy sezonami przygotowania są mocno przyspieszone. Nie ma nawet specjalnie czasu na mecze kontrolne. 9 sierpnia Skra zagrała w rundzie wstępnej Pucharu Polski ze Stalą Stalowa Wola przegrywając 1-3 i niestety kończąc przygodę z tymi rozgrywkami. Pięć dni później korzystając z odwołania pucharowego meczu Rakowa miała możliwość zmierzenia się z przedstawicielem ekstraklasy w bardzo silnym składzie. Na boisku w Starczy skończyło się remisem 1-1. – Taki wynik z tak renomowana drużyną jak Raków na pewno cieszy. Zadowolony jestem również z postawy chłopaków, którzy po ciężkich treningach wznieśli się na swoje wyżyny – oceniał po tamtym meczu trener Gołębiewski. W najbliższą sobotę (22.08, godz. 11.00) Skra zagra drugie i ostatnie spotkanie sparingowe. W Bełchatowie zmierzy się z I-ligowym GKS-em. Potem przyjdzie już czas na ligę. Na inaugurację Skra zagra we Wrocławiu z rezerwami Śląska (30.08, godz. 12.00). Pierwszy mecz o ligowe punkty przy Loretańskiej zaplanowano na 5 września (godz. 17.00). Skra podejmie wówczas innego z beniaminków – KKS Kalisz.
Źródło: KS Skra Częstochowa