Marzena Lamch – muzyk, aktorka związana z Teatrem “A”, z którym w ciągu ostatnich lat zrealizowała 9 premier, m.in.: “Pasja”, “Jonasz”, “Pieśń nad Pieśniami”. Razem z Adamem Łoniewskim, absolwentem PWSFTiT w Łodzi, aktorem Teatru Polskiego w Bydgoszczy i jej partnerem życiowym założyła Teatr “Bez Reszty”. Do pierwszej premiery pt. “Kohelet, czyli świt doczekany” skomponowała większość muzyki.
Informacje o działalności Teatru “Bez Reszty” i warsztatach teatralnych można znaleźć na stronie internetowej www.bezreszty.art.pl
O działalności Teatru “Bez Reszty” i fascynacji aktorstwem rozmawiamy z Marzeną Lamch, muzykiem, aktorką związaną z Teatrem “A” w Gliwicach.
– Jak powstał Teatr “Bez Reszty”?
– Od 2 lat działa przy Biurze Rzeczy Pięknych, które zajmuje się różną działalnością, m.in. rękodzielnictwem, organizacją warsztatów teatralnych. Wspólnie z Adamem Łoniewskim postanowiliśmy stworzyć teatr. I udało się. Naszego premierowego “Koheleta…” graliśmy już w Krakowie, Radomsku i oczywiście wielokrotnie w Częstochowie. W najbliższym czasie będziemy występować w Łodzi, Bydgoszczy i Poznaniu.
– To była wasza pierwsza premiera. Dlaczego akurat ta przypowieść?
– Właściwie nie chcieliśmy stworzyć spektaklu o Kohelecie. Adam, który jest autorem scenariusza wprowadził bohatera współczesnego, a Kohelet jest tylko pretekstem do wypowiedzenia głębszych treści o człowieku, jego uczuciach i emocjach. Bo przecież człowiek przez wieki się nie zmienił, zmieniły się tylko gadżety, zabawki. Spektakl wymaga od widza dojrzałości, bo pojawia się wiele wątków, retrospekcji, ale najważniejsze jest, by skłonić publiczność do przemyśleń i refleksji.
– Czy Teatr “Bez Reszty” pozostanie dwuosobowy?
– Tak naprawdę to jest dopiero zalążek. Obecnie Adam pracuje w teatrze w Bydgoszczy, ale od przyszłego sezonu będzie aktorem częstochowskiego teatru, więc będziemy mogli również poszerzyć grono naszego teatru offowego.
– Co skłoniło panią do bycia aktorką? Z wykształcenia jest pani muzykiem, może Adam Łoniewski, który jest zawodowym aktorem…
– Adama poznałam 4 lata temu, a już od 1995 roku jestem związana z Teatrem “A”. Myślę, że aktorstwo drzemało we mnie od zawsze, chociaż boję się nazwać siebie aktorką. Zawsze odczuwałam silną potrzebę ekspresji, dlatego forma teatru offowego bardzo mi odpowiada. Ciągłe budowanie na nowo przestrzeni jest niezwykle fascynujące, nawet jeśli trzeba później dźwigać ciężkie walizki… Uczy to większej pokory wobec siebie. Oprócz grania w teatrach prowadzę również warsztaty teatralne, które od 3 lat organizujemy razem z Adamem na początku wakacji. Trwają 10 dni. Przeznaczone są dla wszystkich młodych i dorosłych, nie tylko tych, którzy interesują się sztuką. Były już w Łodzi, Częstochowie. W tym roku odbędą się w Bydgoszczy.
– Czy wyłapujecie talenty?
– Warsztaty są pretekstem do odkrywania siebie i pokonywania własnych barier. Ludzie są nieśmiali, zablokowani. Na zajęciach uczą się być bardziej otwartymi na siebie i drugiego człowieka. Niewykluczone jednak, że podczas tej edycji będziemy się baczniej przyglądać uczestnikom pod kątem zaproszenia ich do dalszej współpracy.
– Czy to oznacza, że nie będzie pani zajmować się już muzyką?
– Mój gust artystyczny jest połączeniem muzyki i aktorstwa. Lubię muzykę, która przemawia symbolem. Śpiewanie ma dla mnie większy sens, gdy jest uzasadnione scenicznie. Prowadzę również zajęcia wokalne w Młodzieżowym Domu Kultury, przeznaczone dla młodzieży gimnazjalnej i szkół średnich. Są oczywiście koncerty, występy.
– Jakiej muzyki słucha pani prywatnie?
Właściwie gdy wracam do domu, w ogóle nie słucham muzyki. Najchętniej wypoczywam w ciszy. Nie mam ulubionego gatunku muzyki. Lubię taką muzykę, której nie da się nigdzie zaklasyfikować.
– Jaka kolejna premiera Teatru “Bez Reszty”?
– Chcemy, by była to bajka dla dzieci, ale jeszcze nie mamy dokładnego scenariusza.
ANNA KNAPIK-BEŚKA