Jest ruch gospodarczy, nie ma samorządu


– Czy mógłby pan pokusić się o ogólną ocenę stanu gospodarki w regionie częstochowskim?
– Jest u nas tak, jak w całej Polsce, bo dlaczego miałoby być inaczej? Przyznać jednak trzeba, że stan gospodarki jest nieco lepszy niż rok temu. Gdyby porównać naszą ekonomikę do wielkiego koła, to jeszcze ono nie ruszyło do przodu, co najwyżej lekko drga, lecz bez specjalnego zdecydowania. Aby to koło naprawdę poruszyć, trzeba odważniejszych kroków ze strony rządu i Narodowego Banku Polskiego. W przeciwnym wypadku będzie ciężko.

Rozmowa z Arturem Gackiem, przedsiębiorcą, prezydentem Regionalnej Izby Przemysłowo-Handlowej w Częstochowie

Artur Gacek jest postacią szeroko znaną w kołach gospodarczych regionu i województwa. Prezesuje m. in. spółce “Polontex”, jest prezydentem Regionalnej Izby Przemysłowo-Handlowej. W obszernym wywiadzie zapytaliśmy naszego rozmówcę o jego diagnozę stanu gospodarki, z szczególnym naciskiem na region częstochowski, oraz możliwości rozwoju samorządu gospodarczego w Polsce.

– Czy mógłby pan pokusić się o ogólną ocenę stanu gospodarki w regionie częstochowskim?
– Jest u nas tak, jak w całej Polsce, bo dlaczego miałoby być inaczej? Przyznać jednak trzeba, że stan gospodarki jest nieco lepszy niż rok temu. Gdyby porównać naszą ekonomikę do wielkiego koła, to jeszcze ono nie ruszyło do przodu, co najwyżej lekko drga, lecz bez specjalnego zdecydowania. Aby to koło naprawdę poruszyć, trzeba odważniejszych kroków ze strony rządu i Narodowego Banku Polskiego. W przeciwnym wypadku będzie ciężko.
– To była krótka diagnoza gospodarki w skali makro, gdyby jednak “zejść niżej”, do naszego regionu?
– Region częstochowski, który z grubsza pokrywa się z granicami dawnego województwa częstochowskiego, to przypadek z gospodarczego punktu widzenia dość skomplikowany. Bodźców zewnętrznych nie ma. Zmiany systemu administracyjnego bez wątpienia negatywnie wpłynęły na pozycję regionu i samego miasta. Na dodatek zapaść górnictwa i hutnictwa bezpośrednio wpłynęła na jeszcze większe skoncentrowanie się u nas wszystkich negatywnych zjawisk, z rosnącym bezrobociem na czele. Można więc powiedzieć, że zła sytuacja naszej gospodarki tu, na miejscu, tylko w niewielkim stopniu obciąża właśnie tutejszych przedsiębiorców, choć to niewielka pociecha.
– Czy jednak władze lokalne nie mogą w większym stopniu, niż to czynią, stymulować i popierać rozwój przedsiębiorczości?
– Uregulowania prawne, jakie obowiązują w Polsce, nie dają władzom terenowym wielu atutów do wspierania przedsiębiorczości. Owszem, jest możliwość prowadzenia aktywnej polityki w zakresie podatku od nieruchomości, lecz robią to niemal wszyscy, to więc argument lekko “wytarty”. Istnieją możliwości tworzenia ścieżek prywatyzacyjnych, przygotowywania terenów pod inwestycje, wykorzystywania środków Unii Europejskiej dla rozwoju infrastruktury i tą drogą stymulowania wzrostu gospodarczego regionu, organizowania szkoleń, edukacji, rozmaitych działań progospodarczych.
– I jak to się udaje w naszym regionie?
– Władze samorządowe Częstochowy starają się działać aktywnie. Istnieje program zainicjowany przez prezydenta Tadeusza Wronę dotyczący współpracy między ośrodkami gospodarczymi a Urzędem Miasta Częstochowy, wiem, że istnieją projekty uchwał Rady Miasta, mających pomóc w stymulowaniu przedsiębiorczości na wybranych obszarach. Nawiązana została współpraca z organizacjami zrzeszającymi przedsiębiorców. Coś się więc dzieje, przynajmniej zostało rozpoczęte. Na wyniki trzeba będzie jednak poczekać.
– Z uporem powracam do możliwości wpływania przez władze lokalne na wzrost przedsiębiorczości, bo na to, co dzieje się w Warszawie specjalnego wpływu nie mamy, o czym nie raz można było się przekonać. Gdyby miał pan doradzić włodarzom miasta i regionu na czym się skupić?
– Powinniśmy wyznaczyć kierunki rozwoju, określić, w czym jesteśmy lub możemy być dobrzy, lepsi od innych. To jest nasza szansa. Istnieją propozycje, by rozwój regionu oprzeć na działaniach proekologicznych i z zakresu ochrony środowiska, na rozwoju rolnictwa. Dam przykład – okazją do zrobienia doskonałego interesu może być choćby uprawa wierzby energetycznej. Istnieje stosowne ustawodawstwo w tej kwestii, jest tzw. protokół z Kioto, który nakłada obowiązek produkowania pewnej części energii z wykorzystaniem źródeł odnawialnych. Region częstochowski leży w dorzeczu Warty. Mamy dość odpowiednich terenów i gruntów podmokłych, niskiej klasy, nadających się do tych upraw. Mamy dobrze rozwinięte rzemiosło. Możliwości więc są, trzeba jednak umieć je wykorzystać.
– Gdyby ktoś, potencjalny inwestor, zapytał pana, czy warto ulokować te pieniądze w regionie częstochowskim, co pan by mu odpowiedział?
– Nigdy nie udzieliłbym takiej odpowiedzi w ciemno. Najpierw trzeba byłoby ustalić, czym ten inwestor byłby zainteresowany. Jednak, gdyby jego pomysł okazał się realny z ekonomicznego punktu widzenia, na pewno poparłbym pomysł z inwestowaniem pieniędzy tutaj.
– Gdzie pan płaci podatki?
– W Polsce.
– Nie myślał pan nigdy o “podatkowej ucieczce” za granicę, tak ostatnio głośnej?
– Nie, choć pewnie mógłbym tak zrobić. Ale po co?
– Jaka jest pańska opinia o podatku liniowym?
– Popieram ideę obniżenia podatku do 19 procent, to na pewno przyniosłoby wzrost wpływów z tytułu płaconych podatków. Uprościłoby też system podatkowy, choć pracę straciłoby wielu urzędników ze służb administracyjnych przedsiębiorstw oraz z urzędów skarbowych. Przecież w wielu firmach są ludzie, którzy zajmują się przede wszystkim obliczaniem należnych podatków i ciągłym śledzeniem niezwykle skomplikowanych przepisów podatkowych.
Już kilkanaście lat temu w gronie przedsiębiorców postulowaliśmy obniżenie podatku jeszcze bardziej, do 10 procent. Gdyby tak postąpiono, do Polski napłynęłoby tak wiele inwestycji, że ogólna wartość wpływów podatkowych na pewno nie byłaby mniejsza, wręcz przeciwnie. Dawaliśmy tu przykład Irlandii. Jaki koncern kombinowałby z przenoszeniem dochodów do innych państw, by uniknąć płacenia podatków? Dochody pozostawałyby w naszym kraju, tu byłyby inwestowane. Teraz sytuacja już się zmieniła i nawet 10 procent nie dałoby pożądanego skutku. Chociaż zejście do 19 procent byłoby krokiem naprzód.
– Jak ocenia pan sprawność i fachowość aparatu skarbowego w Polsce?
– Żaden podatnik nie kocha aparatu skarbowego. Ja też. Lecz już dawno temu stwierdzono, że w życiu tylko dwie rzeczy są nieuchronne – śmierć i podatki. Cóż, płacić je trzeba, zaś aparat skarbowy jest od tego, by je ściągać. Odnoszę wrażenie, że coraz częściej urzędy skarbowe odchodzą od sztywnego i bezdusznego trzymania się litery przepisów, by za wszelką cenę, choćby kosztem upadku podatnika, wyegzekwować od niego należności. Tak powinno być, o podatnika również należy dbać. Podatnik nas wszystkich utrzymuje, celowym jest więc np. rozłożenie zobowiązań podatkowych na raty, tak aby nie udusić tej “kury”, która znosi złote jajka i zapewnić dochody państwa w dłuższym okresie czasu, na wzrastającym poziomie.
– Czy nie byłoby potrzebne uproszczenie przepisów podatkowych?
– Tak, oczywiście, ale gorsze jest co innego – coraz więcej kosztów działalności firmy przenosi się do wydatków nie wchodzących z punktu widzenia podatkowego w koszty działania przedsiębiorstwa. Obecnie lista takich przypadków rozrosła się już do ponad 60 pozycji. Dobrym przykładem są tu np. wynagrodzenia za pracę w radach nadzorczych spółek prawa handlowego. Kodeks handlowy obliguje, by powoływać rady nadzorcze, natomiast przepisy podatkowe uznają wypłaty z tytułu pracy w radzie nadzorczej za koszt działania przedsiębiorstwa!
Innym obciążeniem jest np. brak możliwości odliczenia podatku VAT zawartego w cenie paliwa, zużytego przez samochód osobowy czy np. podatku zawartego w rachunku za hotel. Kiedy sprzedawca jedzie, np. na drugi koniec Polski, to przecież nie robi tego dla przyjemności, koszt takiej podróży winien być również w całości kosztem działania firmy, a podatek VAT z tego tytułu powinien ulegać odliczeniu.
– Jest pan prezydentem Regionalnej Izby Przemysłowo-Handlowej. Czy w Polsce działa już samorząd gospodarczy, wzorem rozwiniętych państw Europy i świata?
– Z formalnego punktu widzenia samorządu gospodarczego w Polsce nie ma. Nie ma bowiem odpowiedniej ustawy o samorządzie gospodarczym. Jest natomiast ruch gospodarczy, organizacje gospodarcze i organizacje przedsiębiorców. Od kilku już lat nie może się doczekać uchwalenia ustawa o samorządzie gospodarczym. Z kolei działania organizacji gospodarczych są z sobą nie skorelowane, czasem wręcz sprzeczne.]
– Dlaczego nie można uchwalić ustawy o samorządzie gospodarczym?
– Łatwiej rządzić, gdy nie ma jednego silnego partnera, który wywierałby wpływ i z którym trzeba byłoby się liczyć. Dlatego na szczeblu rządowym nie ma zainteresowania przyjęciem takiej ustawy. Mówiąc obrazowo – po co hodować psa, który wkrótce urośnie, będzie silny i zacznie gryźć?
– Lecz w parlamencie zasiadają przecież przedsiębiorcy. Czy oni nie są także tym zainteresowani?
– Przedsiębiorców w parlamencie nie ma znów tak wielu. Poza tym oni stali się w pierwszym rzędzie politykami, a to zupełnie coś innego. Istnieje kilka ustaw, regulujących działanie ruchu gospodarczego. My jako Izba działamy na podstawie ustawy o izbach gospodarczych. Jesteśmy instytucją non profit, nie nastawioną na zysk, raczej na pracę dla dobra publicznego. Inne organizacje opierają się na ustawie o stowarzyszeniach, jeszcze inne są typowo komercyjnymi firmami. Wiadomo, że w ślad za tym idą inne cele, inne zamierzenia, inne konkretne przedsięwzięcia. To wszystko nie musi bynajmniej z sobą współgrać. Rezultatem jest rozdrobnienie ruchu gospodarczego i jego relatywnie mały wpływ na decyzje władz centralnych, także dotyczące gospodarki.
– Czy nie można – mówiąc potocznie – skrzyknąć się razem i jednak spróbować utworzyć wspólną reprezentację?
– Jesteśmy zrzeszeni w Krajowej Izbie Gospodarczej – to dziś jedyna wspólna reprezentacja. KIG przygotowuje rozmaite opracowania, opiniuje projekty ustaw, coś się dzieje, lecz to wszystko przebiega z dużymi oporami, czego wina leży przede wszystkim po stronie rządu. Ba, Krajowa Izba Gospodarcza nie ma i nie może mieć nawet przedstawiciela w Komisji Trójstronnej.
– Zapytam więc wprost – co może w ogóle zrobić polski ruch gospodarczy, skoro samorządu nie ma?
– Niczego nie możemy narzucić – możemy jedynie postulować, apelować, prosić i mieć nadzieję, że zostanie to wysłuchane.
– Niewiele.
– Tak, niewiele. Bardzo dużo jednak zależy od świadomości przedsiębiorców. Nie zdają sobie nawet sprawy, że mogą osiągnąć spore korzyści z członkostwa w Izbie, choćby przez dostęp do najświeższych informacji, uregulowań prawnych, kontaktów biznesowych, szkoleń. Wielu przedsiębiorców, którym proponujemy przystąpienie do Izby, odpowiada pytaniem “co będę z tego miał?”. Na dodatek trzeba jeszcze zapłacić składkę, 45 zł miesięcznie. To naprawdę krótkowzroczne podejście.
9 lipca rząd prowadził konsultacje 72 projektów ustaw, składających się na dalszy ciąg programu “Przedsiębiorczość – Rozwój – Praca”. Jedynymi reprezentantami regionu częstochowskiego byli dwaj przedstawiciele naszej Izby. Przedłożyli nasze opinie – czy zostaną uwzględnione, to już inna sprawa. Próbujemy połączyć nasze możliwości, podpisaliśmy porozumienie o bliskiej współpracy z dwoma organizacjami w naszym regionie, działającymi na podstawie ustawy o izbach gospodarczych, tj. z Regionalną Izbą Rolno-Przemysłową i Częstochowską Izbą Rzemiosła i Przedsiębiorczości. Razem na pewno będziemy mieli większą siłę przebicia.

PIOTR PIESIK

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *