Od ponad trzydziestu lat audycje umuzykalniające dla dzieci w Filharmonii Częstochowskiej prowadzi Małgorzata Starczewska-Owczarek. Czyni to z niezwykłą swadą. Dzieci słuchają jej wykładów z zapartym tchem, poszerzając swoją wiedzę o świecie muzyki.
O projekcie rozmawiamy z Małgorzatą Starczewską-Owczarek.
Pani Małgorzato, wyszkoliła Pani w dziedzinie muzyki niejedno pokolenie. Jak z perspektywy czasu ocenia Pani stosunek dzieci do muzyki klasycznej i filharmonicznych audycji?
– Czasy się zmieniają, ale dzieci pozostają zawsze takie same, tylko warunki w jakich żyją są inne. Publiczność nasza zawsze była bardzo wymagająca, dzisiaj jest szczególnie, ponieważ dzieci mają do dyspozycji bardzo dużo atrakcji: komputery, multimedialne lekcje, kino, telewizja, mnóstwo zabawek. Dlatego zaciekawienie dzieci muzyką symfoniczną, muzyką poważną, to jest trudne zadanie. Trzeba umiejętnie dobierać program, bo dzisiaj dzieci mają inną wrażliwość. Podam przykład. Gdy na początku mojej kariery zawodowej prezentowaliśmy młodym słuchaczom utwór Piotra Czajkowskiego „Album dla młodzieży”, gdzie w kolejnych utworkach opisywany jest cykl następujących po sobie sytuacji typu: mam lalkę, choroba lalki, śmierć lalki, pogrzeb lalki, nowa lalka – dzieci przyjmowały do naturalnie. Teraz, gdy dochodzimy do części choroba lalki, to mali słuchacze płaczą; śmierć lalki to już jest dla nich tragedia, a na utworze pogrzeb lalki chcą wychodzić z sali. Tę nadwrażliwość trudno mi wytłumaczyć, bo przecież utwory są dostosowane do psychiki dzieci.
Jak zaczęła się Pani przygoda z Filharmonią Częstochowską?
– Gdy zaczynałam pracę w filharmonii, byłam aktorką w naszym teatrze, chociaż jestem po studiach muzycznych. Angaż w filharmonii był dla mnie decyzją życia, zdawałam sobie bowiem sprawę, że będzie to moment odejścia od śpiewania. Szalę przeważyło to, że miałam małe dzieci, a praca w filharmonii dawała mi więcej swobody.
Zajęcie Pani wymaga nie tylko merytorycznego przygotowania, ale i oratorskich umiejętności.
– Muszę podkreślić, że cały czas uczę się od małych słuchaczy. Obserwuję ich reakcje, by udoskonalać prowadzenie audycji i lepiej dobierać dla nich program. Jak utwór jest nietrafiony, to widać to od razu, bo dzieci natychmiast chcą iść do toalety. Przez lata poznałam, jaki repertuar jest dla dzieci najodpowiedniejszy i czasem muszę mocno przekonywać muzyków, co do doboru granych utworów. W pracy pomaga mi przygotowanie aktorskie. Wychodząc na scenę nie wygłaszam prelekcji, dzieci by tego nie zniosły. Spotkania prowadzę w formie pogadanek i ubogacam je żartami i ciekawostkami.
Te twórcze spotkania niosą zapewne wiele radość i dają satysfakcję.
– Bardzo. Nie miałabym takiej frajdy, gdybym stała ma scenie i wykonywała arie. Dyrekcja powierzyła mi odpowiedzialne zadanie, bo żaden z rasowych prelegentów nie chciał podjąć się audycji dla dzieci z klas I-IV. Oni prowadzili koncerty i audycje od piątej klasy, i dla liceów, uważali, że edukacja najmłodszych nie jest tak ważna.
Wychowanie muzyczne jest przecież bardzo potrzebne od najmłodszych lat.
– Słuchanie muzyki uczy skupienia, a to z kolei pomaga w nauce. Nie bez powodu największe umysły z przedmiotów ścisłych: fizycy, prawnicy, lekarze, na ogół grają na jakiś instrumentach. Kiedyś nauka gry na instrumencie należała do podstaw edukacji, niestety, dzisiaj muzykę ruguje się ze szkół, ograniczając znacząco liczbę lekcji. W szkole podstawowej do piątej klasy nie ma przedmiotu „wychowanie muzyczne”.
Dobrze, że są chociaż audycje umuzykalniające, które cieszą się ogromnym powodzeniem.
– I jest to ewenement. Dawnej takie spotkania finansowało państwo i mieliśmy ponad 50 audycji w terenie. Dzisiaj nikt nie dofinansowuje tego projektu, więc wzięli to na siebie rodzice. W konsekwencji w Polsce wiele filharmonii zrezygnowało takich zajęć, ponieważ były nieopłacalne. Tymczasem w Częstochowie audycje – nieprzerwanie – trwają od trzydziestu lat, co poczytuję sobie też za osobisty sukces. Jestem zaprzyjaźniona z wieloma nauczycielami. Kiedyś przychodzili na audycje jako dzieci, teraz przyprowadzają swoich uczniów. Jest to szalenie miłe. To najlepsza nagroda. Audycje nie tylko uwrażliwiają i kształcą muzycznie. Podczas spotkań wprowadza się także kwestie zachowań na koncertach, włącznie z wyborem stosownego ubioru. Moim zadaniem jest odpowiednie „ugniatanie” dzieci, kształtowanie w nich potrzeby obcowania ze sztuką, by gdy dorosną mogły jak najwięcej czerpać z muzyki. To forma edukacji na przyszłość.
Dziękuję za rozmowę.
URSZULA GIŻYŃSKA