19 września br. Filharmonia Częstochowska uroczyście zainaugurowała 70 sezon artystyczny. Pierwszą część tego historycznego wieczoru wypełniły utwory W. A. Mozarta: uwertura „Don Giovanni” oraz Koncert fortepianowy C-dur KV 467 w brawurowym wykonaniu światowej sławy częstochowskiego pianisty i pedagoga prof. Andrzeja Jasińskiego. Podczas koncertu Profesor otrzymał honorowe wyróżnienie od Miasta Częstochowy. Wręczył je zastępca prezydenta dr Ryszard Stefaniak.
– Trudno było sobie wyobrazić inaugurację 70. sezonu artystycznego Filharmonii bez udziału pana profesora Andrzeja Jasińskiego. Prosiłem go bardzo, aby zechciał zagrać koncert z naszą orkiestrą i po wielu namowach zgodził się uhonorować swoim występem nasz jubileusz. Wrażenia z pobytu Pana Profesora w naszej instytucji – wspaniałe. Cudownie się mu współpracowało z orkiestrą; bardzo wysoko ocenił umiejętności zespołu – powiedział dyr. Filharmonii Częstochowskiej Ireneusz Kozera.
Widzowie z entuzjastycznie przyjęli koncert prof. Andrzeja Jasińskiego. – Pan Profesor jest symbolem Częstochowy, wielką dumą mieszkańców i miasta. To postać wielka i znana. Znakomity fachowiec, pianista i muzyk, a przede wszystkim wspaniały człowiek. W wykonaniu Koncertu ujęło nas wydobycie kwintesencji dzieła Mozarta. Pan Profesor unika ozdobników, rzeczy efekciarskich, co nadało dziełu czystość, prostotę i szlachetność – komentowała po koncercie znana częstochowska śpiewaczka operowa, Katarzyna Suska-Zagórska.
Po antrakcie licznie przybyli melomani mogli delektować się mistrzowską interpretacją VII Symfonii A-dur op. 92L. v. Beethovena, w wykonaniu Orkiestry Symfonicznej Filharmonii Częstochowskiej, pod batutą dyrygenta Adama Klocka. Merytoryczny wstęp do utworów przedstawiła Wanda Malko.
URSZULA GIŻYŃSKA
Po koncercie Pan Profesor Andrzej Jasiński udzielił nam krótkiego wywiadu.
Panie Profesorze, zechciał Pan uhonorować 70-lecie Filharmonii. Jak zdradził nam dyrektor Ireneusz Kozera dość długo zastanawiał się Pan, czy przyjąć propozycję występu.
– Dwa lata temu zagrałem w Filharmonii koncert podwójny Bacha z Olą Szymczak, córką muzyków z Filharmonii. Tym razem mocno zastanawiałem się nad przyjęciem propozycji Pana Dyrektora. Mam kłopoty z ręką, takie mankamenty, które ograniczają moją swobodę techniczną. Na próbach grałem bardzo precyzyjne, ale już na koncercie dostrzegłem kłopoty, które psują mi ogólny nastrój z występu. Z drugiej strony wiem, że takimi przypadłościami manualnymi, nie każdy by sobie poradził.
Nie dostrzegliśmy żadnych minusów w Pana grze, przeciwnie byliśmy zachwyceni wirtuozerią i warsztatem muzycznym Pana Profesora. Widzimy też mocne więzi Pana Profesora z częstochowską Filharmonią.
– O tak, pierwszy raz wystąpiłem tu jak miałem 14 lat. Potem już wielokrotnie jako uczeń Szkoły Muzycznej, a jeszcze później jako pedagog pedagogów. Czasami jestem też gościem Szkoły Muzycznej, która zaprasza mnie na występy. W Częstochowie więc często bywam. Przebywa tu jeszcze część mojej rodziny: bratanek, siostra cioteczna.
Jak układała się współpraca z obecną orkiestrą?
– Znakomicie. Orkiestra jest ambitnym zespołem, próby nie były ulgowe, dyrygent był wymagający, a muzycy cierpliwie powtarzali fragmenty, które trzeba było doprecyzować. Jestem też zachwycony salą po remoncie. Akustyka jest wspaniała, ale i wymagająca. Nic nie ukryje, ale tak powinno być. Stawiamy na perfekcję artystyczną.
Panie Profesorze, skarży się Pan na kłopoty z ręką, a jak dopisuje zdrowie?
– Jak na mój wiek, bo już niedługo będę miał 78 lat, dotykają mnie normalne sprawy. Trochę kłopotów z serduszkiem, ciśnieniem.
Ale jak widać jest Pan ciągle aktywny.
– Tak, koncertuję i dużo podróżuję. Czasem jeżdżę nawet do Azji. We wrześniu mam jeszcze kurs we Włoszech, w październiku w Niemczech w Towarzystwie Chopinowskim, w listopadzie w Londynie w trzech uczelniach.
Tym bardziej jesteśmy wdzięczni, że w tym napiętym grafiku znalazł Pan Profesor czas dla Częstochowy, czego wyraz dała publiczność po koncercie.
– Bardzo mi miło. W ogóle widzę Częstochowę, jako miasto idące do przodu. Wizualnie i muzycznie. Proszę przekazać ukłony dla Państwa Czytelników.
Dziękuję.
URSZULA GIŻYŃSKA