Zdegustowani mają prawo być kibice w Częstochowie. Rozbudzone w tym sezonie nadzieje nawet na medal za sprawą kapitalnej postawy w pierwszych meczach Emila Sajfutdinowa i Grigorija Łaguty trzeba ostro tonować. W niedzielę częstochowianie ulegli Stelmetowi Falubazowi Zielona Góra 42:48. Ulegli, bo nie wypaliły ich główne armaty. Sajfutdinow miał kolejno tak: 2,2,1,1,0. Łaguta odnalazł się w końcówce, kiedy pogubił się z kolei Michael Jensen. A że Jarosław Hampel, Andreas Jonsson i Piotr Protasiewicz nie zawiedli, musiało się skończyć wygraną gości.
W Lesznie FOGO Unia ma po VIII wyścigu 12 pkt przewagi nad Unibaksem. Mecz kończy się remisem. W Rzeszowie składywęgla.pl Polonia prowadzi po 8. wyścigu sześcioma punktami. Przegrywa 42:48. We Wrocławiu po X biegu gospodarze przegrywają dwunastoma punktami, a przed ostatnim wyścigiem – tylko dwoma! W Gnieźnie jadą cały mecz na styk, a w Częstochowie o punktach dla Stelmetu Falubazu decyduje ostatni wyścig…
Tak było ostatniej niedzieli, kiedy ENEA Ekstraliga odrabiała zaległości z 1., 2. i 7. rundy DMP. Ile meczów tyle zaciętej, dramatycznej rywalizacji, tyle skrajnych niekiedy emocji. Thriller za thrillerem dla kibiców. Hasło “Hitchcock by tego nie wymyślił” dla przebiegu akcji niektórych meczów tegorocznych rozgrywek ENEA Ekstraligi pozostaje w pełni w mocy.
Ale nie tylko przebieg rywalizacji meczowej przyspiesza kibicom bicie serca. Także postawa ich ulubieńców. Kto przed zawodami w Lesznie stawiałby, że w toruńskiej drużynie głównych ról nie będą grać triumfatorzy w wielkim stylu sobotniego turnieju par na Motoarenie Tomasz Gollob i Adrian Miedziński, ani też mistrz świata Chris Holder, ale… 18-letni junior Paweł Przedpełski? W niedzielę dosłownie fruwał po torze stadionu im. Alfreda Smoczyka. Do tej pory jakoś szczególnie nie błyszczał w ekstralidze. Tydzień temu miał pierwszy “wyskok”, ale w Toruniu. A tu nagle taki wypał… I to na obcym torze. Czyżbyśmy doczekali się talentu na wielką miarę? Z pewnością wyłącznie Przedpełskiemu torunianie zawdzięczają uratowanie jednego punktu w końcówce. Przypomnijmy, że w ostatnim wyścigu junior zastąpił… samego Toamsza Golloba!
We Wrocławiu Betard Sparta uległ niewysoko Stali Gorzów (42:48), w której kontynuuje serię wyśmienitych występów Niels Iversen. Gospodarzom wyraźnie brakuje Taia Woffindena. Już niebawem powinien wrócić, a wtedy znów wrocławianie będą groźni dla najlepszych, szczególnie na torze stadionu Olimpijskiego.
Trzecią wygraną w sezonie odniósł beniaminek Lechma Start Gniezno, pokonując mistrzów Polski z Tarnowa 50:40. Dla gnieźnian był to ostatni z ostatnich dzwonków, by próbować ratować się przed spadkiem z ekstraligi. By mogli ten cel osiągnąć, droga jednak jeszcze daleka. Warto odnotować, że po raz kolejny wolne miał Antonio Lindbaeck, doskonale wypadł, co nie dziwi, Matej Zagar, po raz pierwszy ze swojego występu w tegorocznej lidze zadowolony mógł być tak naprawdę Sebastian Ułamek. Po drugiej stronie aż chciałoby się zapytać, gdzie jest dziś ze swoją dyspozycją Maciej Janowski, który od początku sezonu pozwalał kibicom mieć nadzieje na odnalezienie się w przeciwieństwie do Leona Madsena i Martina Vaculika, którzy jak kiepsko sezon zaczęli, tak w tym samym stylu go kontynuują.
W Rzeszowie długo wydawało się, że mająca w tym sezonie wyjątkowo “pod górkę” PGE Marma Rzeszów (z uwagi na permanentny brak swojego lidera i niemająca odwagi skorzystać z zastępstwa zawodnika), polegnie w meczu ze składywęgla.pl Polonią Bydgoszcz (48:42). Od VI do XI biegu to goście prowadzili. Jednak finisz rzeszowian był piorunujący, a wielki udział w nim miał kolejny junior – objawienie tej kolejki – Łukasz Sówka, który wygrał biegi XI i XIII.
Zdegustowani mają prawo być kibice w Częstochowie. Rozbudzone w tym sezonie nadzieje nawet na medal za sprawą kapitalnej postawy w pierwszych meczach Emila Sajfutdinowa i Grigorija Łaguty trzeba ostro tonować. W niedzielę częstochowianie ulegli Stelmetowi Falubazowi Zielona Góra 42:48. Ulegli, bo nie wypaliły ich główne armaty. Sajfutdinow miał kolejno tak: 2,2,1,1,0. Łaguta odnalazł się w końcówce, kiedy pogubił się z kolei Michael Jensen. A że Jarosław Hampel, Andreas Jonsson i Piotr Protasiewicz nie zawiedli, musiało się skończyć wygraną gości.
Za tydzień już regularna runda rozgrywek. Emocje – nie trzeba chyba zapowiadać – gwarantowane.
za ENEA Ekstraligi
r