Rozmowa z Andrzejem Witkowskim prezesem PZM
Coraz częściej w środowisku żużlowym słychać opinie dotyczące połączenia pierwszej i drugiej ligi, bowiem zdaniem pomysłodawców tego przedsięwzięcia, druga (notabene trzecia) liga funkcjonuje sztucznie, tylko dzięki dokooptowaniu do małej ilości polskich klubów drużyny z zagranicy. Jak pan to skomentuje?
– Na dzień dzisiejszy ekstraliga składa się z ośmiu drużyn, podobnie jest w pierwszej lidze. W drugiej lidze, w obecnej chwili mamy zgłoszone sześć drużyn. Należy zadać sobie następujące pytanie: Czy stworzenie w naszym kraju dwóch lig, czyli połączenie pierwszej i drugiej zagwarantuje wysoki poziom sportowy poszczególnych meczów? Dziesięciozespołowa ekstraklasa i niższa liga złożona z pozostałych drużyn zdaniem specjalistów zajmujących się żużlem widowisk, które stałyby na wysokim poziomie, gdyż sporo będzie tzw. pojedynków „do jednej bramki”. Spowodowane jest to brakiem wystarczającej ilości zawodników reprezentujących wysoki poziom sportowy. Kolejna sprawa tyczy się zamożności polskich klubów. Biedniejsze ośrodki nie stać a zakontraktowanie renomowanych jeźdźców, nie stać również na pokrycie kosztów związanych z dojazdami na mecze wyjazdowe. Dlatego pomysł dotyczący połączenia pierwszej i drugiej ligi nie jest trafiony. 21. stycznia zostanie parafowana umowa(rozmowę przeprowadzono 19. stycznia – dop. red.) pomiędzy PZM i Ekstraligą Żużlową dotycząca organizowania współzawodnictwa polskich juniorów. Jako PZM musimy nałożyć na kluby obowiązek nie tylko występowania w polskich klubach seniorów z polską licencją, ale także przygotowywania, wyszkolenia adeptów, którzy będą stanowić przyszłość tej dyscypliny. Moim zdaniem nie może mieć miejsca taka sytuacja, że kluby kontraktują zagranicznych juniorów, całkowicie odpuszczając szkolenie własnych wychowanków. Bez szkolenia narybku trudno liczyć na rozwój jakiejkolwiek dyscypliny. Pierwsze efekty, m.in. zaniechania szkolenia są już nader widoczne. Z ligowej mapy Polski zniknęły takie ośrodki jak: Śląsk Świętochłowice, Polonia Piła, Wanda Kraków. Z ogromnymi problemami boryka się klub z Lublina. Mam jednak nadzieję, że mimo wszystko klub ten wystartuje w zbliżającym się sezonie. Reasumując, popieram pogląd specjalistów, że gdyby doszło do sytuacji, w której mielibyśmy dwie ligi, to ta niższa w pierwszym sezonie liczyłaby 10-12 drużyn, jednak z roku na rok liczba ta zmniejszałaby się. Należy dążyć ku temu, by wzorem lat ubiegłych każda polska klasa rozgrywkowa liczyła osiem zespołów.
Nawiązując do poprzedniego pytania… Przecież w założeniach druga liga miała być zapleczem dla młodych obiecujących żużlowców nie mieszczących się w składach zespołów startujących w wyższych klasach, miała być tez wolna od obcokrajowców. Rzeczywistość zweryfikowała jednak te plany, druga liga stała się „przechowalnią dla emerytów”.
– Odpowiedź na pańskie pytanie jest złożona, bowiem aby wytłumaczyć, dlaczego tak się dzieje musze nawiązać do tematu szkolenia młodzieży. Gdzie popełniono błąd? Otóż podczas szkolenia młodych zawodników należy duży nacisk kłaść na wychowanie i edukację. W rozmowach z prezesami klubów często zadaję pytanie, czy interesuje ich wykształcenie adeptów. Chodzi o to, że kariery sportowców nie mogą trwać wiecznie, gdyż znikome zdobycze punktowe, nie urażając nikogo, niektórych starszych wiekiem zawodników nie przynoszą splendoru nikomu, ani im samym, ani kibicom. Zawodnicy ci z lepszym, bądź gorszym skutkiem ścigają się nadal, gdyż nie znajdują innego sposobu na życie. Według założenia druga liga powinna być zapleczem, gdzie szlifować formę powinni zawodnicy rozpoczynający sportowa karierę. Istnieje nawet pomysł, aby na poszczególne mecze, do drugoligowych klubów wypożyczani mogli być juniorzy z wyższych klas nawet w trakcie sezonu, ale pod warunkiem, że nie startowali oni w ostatnich dwóch kolejkach ligowych. Wcielenie w życie tego pomysłu może tylko dopomóc w rozwoju karier początkujących zawodników.
W polskim żużlu w minionym sezonie mieliśmy do czynienia z aferą korupcyjną. Działacze i sponsorzy klubu z Ostrowa oskarżeni zostali o „przekupstwo”. Przyznali się do winy, klub został ukarany grzywną oraz ujemnym bilansem punktowym, ale nie zdegradowany do niższej klasy. Czy to sprawiedliwe?
– Pierwsza sprawa, o czym należy pamiętać, to fakt, że akt oskarżenia niedawno wpłynął do sądu. Sprawa nie jest łatwa, toteż zanim zapadnie wyrok minie wiele czasu. Zatem wstrzymajmy się z wyciąganiem konsekwencji wobec oskarżonych do czasu ogłoszenia wyroku. Natomiast co do sposobu ukarania to wzorem piłkarskiej ekstraklasy ostrowski klub można ukarać degradując winnych do niższej ligi, ale czy na naszym żużlowym podwórku ta kara byłaby odpowiednia? Proszę zwrócić uwagę, że ostrowski klub, w przypadku degradacji do najniższej ligi, czyli tylko o klasę niżej, mając tak duży potencjał, wróciłby do pierwszej ligi już po sezonie. Zatem kara nie jest adekwatna do winy. Dlatego postanowiono ukarać KM Ostrów grzywną w wysokości 400 tys. zł, ujemnym bilansem na starcie rozgrywek nowego sezonu a także, o czym nie wszyscy chcą pamiętać pozbawiono ten klub możliwości organizacji Grand Prix Challenge, która jest imprezą dochodową. Zatem straty KM Ostrów związane z aferą korupcyjną razem sięgać mogą ok. 1 mln. zł. Ale to jeszcze nie koniec. PZM w procesie przeciwko KM Ostrów będzie oskarżycielem posiłkowym i jeżeli oskarżonym udowodniona zostanie wina, wówczas przysługuje nam prawo do roszczeń cywilnych wobec oskarżonych. I to jest jeden z naszych przywilejów, nad którego zastosowaniem się zastanawiamy. Przypadek ostrowskiej afery jest pierwszym w polskim żużlu. Wybraliśmy, jako PZM wymieniony wcześniej system kar. Czas pokaże, czy będzie on na tyle odstraszający i srogi dla potencjalnych naśladowców, że ów przypadek pozostanie incydentalny.
Mówi się, że sport żużlowy zarówno na naszym krajowym piórku, jak i na arenie międzynarodowej ma się ku schyłkowi. Średnia wieku żużlowców rośnie, brakuje następców, pustoszeją trybuny… Czy Pan zgadza się z taka opinią?
– Punktu widzenia FIM (Międzynarodowa Federacja Motorowa- dop. red.) nowy promotor, który przejął organizację cyklu GP(Indywidualne Mistrzostwa Świata – dop. red.) i SWC (Drużynowy Puchar Świata- dop. red) ma wizje poszerzenia sportu żużlowego. W kolejnych latach rundy GP odbywać się mają w : USA, Australii, czy też w Nowej Zelandii. Sądzę, że te dalekosiężne plany idą w dobrym kierunku i powinny przynieść pozytywny skutek. Jeżeli chodzi o polski żużel, to na brak sukcesów nie możemy narzekać. Świadczą o tym wyniki naszych seniorskich oraz juniorskich reprezentacji w drużynowych mistrzostwach (obie reprezentacje Polski wywalczyły tytuły mistrzowskie – dop. red.). Wyniki te mówią same za siebie. Patrząc wstecz, obserwując zmagania w indywidualnych mistrzostwach należy wspomnieć, że nasi juniorzy od lat święcimy triumfy. Wciąż brakuje jednak metalu IMŚ w kategorii seniorów. Jednak nie należy zapominać, że wśród stałych uczestników GP mamy takich zawodników jak Tomasz Gollob, Krzysztof Kasprzak i posiadający polska licencje Norweg Rune Holta. Liczymy na ich dobra postawę w nadchodzącym sezonie. Liczymy także, że dzięki podpisaniu umowy pomiędzy spółka Ekstraliga Żużlowa i TVP sport żużlowy zostanie rozpropagowany i już w sezonie 2008 uda się pozyskać sponsora strategicznego dla polskich lig.
Jakie środki finansowe przekaże w sezonie 2008 na sport żużlowy organizacja na czele której stoi Andrzej Witkowski, i na jakie cele ustawowo będą te fundusze przeznaczone?
– Ustawa tej kwestii nie reguluje ponieważ PZM jest organizacją samofinansującą się, a nasze fundusze pochodzą z działalności gospodarczej. W tym roku w budżecie przeznaczyliśmy ponad 600 tys. zł na żużel. Dodam tutaj, że każda główna komisja, czy to sportu samochodowego, czy też żużlowego posiada autonomię, co wiąże się z tym, że sama rozdysponowuje środki przeznaczone na dana dyscyplinę. Gro z tych funduszy przeznaczona będzie na nagrody za wybitne osiągnięcia sportowe uzyskane zarówno w rywalizacji drużynowej, jak i indywidualnej. Chciałbym, aby w kolejnym roku na sport żużlowy przeznaczone zostało więcej środków finansowych niż w roku 2008.
Na zakończenie naszej rozmowy chciałbym poprosić pana o prognozy dotyczące wyników polskich żużlowców w nadchodzącym sezonie. Zabawi się Pan we wróżkę?
– Nie lubię prorokować, ale mam nadzieje i wierzę w to, że spełnia się słowa menadżera reprezentacji Polski, bowiem Marek Cieślak twierdzi, że Polaków stać na powtórzenie sukcesów sprzed roku, zarówno w kategorii juniorskiej jak i wśród seniorów. Liczę też na to, że Tomasz Gollob ugruntuje swoją pozycję w światowej czołówce podczas tegorocznych rund GP, a także , że przynajmniej dwóch Polaków awansuje do GP Challenge i powalczą oni o udział w przyszłorocznym cyklu.
Dziękuję za rozmowę i oby wszystkie z wymienionych przez Pana życzeń spełniły się.
– Również dziękuje i pozdrawiam wszystkich fanów sportu żużlowego, szczególnie tych ze Śląska, do tego regionu Polski mam ogromny sentyment, gdyż z niego pochodzę.
Rozmawiał
PAWEŁ MIELCZAREK