„Akrobaci” Markowskiego


W Art Restaurant Stacherczak przy Alei Kościuszki 1 swoje prace prezentuje częstochowski fotografik Adam Markowski. Wystawę będzie można oglądać do końca sierpnia 2008.

Czarno-białe zdjęcie otwartego cyklu „Akrobaci” obrazują portrety młodych, częstochowskich twórców – muzyków, aktorów, poetów, fotografików, malarzy, animatorów kultury, projektantów. Wszyscy związani są z lokalnym środowiskiem twórczym – niektórzy z dużym doświadczeniem i dorobkiem artystycznym, inni stawiają pierwsze kroki na drodze sztuki. Wszyscy pełni zapału i chęci do działania, charyzmatyczni, zarażający energia, siejący twórczy ferment wszędzie tam, gdzie się znajdują. Autorowi, co szczególnie podkreślał na wernisażu organizator wystawy artysta fotograf z klubu częstochowskich fotografów Dariusz Cierpiał, udało się wydobyć z portretowanych osób ich indywidualny charakter. Na prezentowany cykl składają portrety 18 sylwetek, w tym jednego zespołu rockowego. Cykl nie jest zamknięty, lista „Akrobatów”, uwiecznionych na fotografiach, będzie powiększać się o kolejne nazwiska.
Rozmawiamy w Adamem Markowskim
Wystawy ludzi świata artystycznego, to temat już zgłębiany przez częstochowskich fotografów, jak na przykład Janusza Mielczarka. Dlaczego podjął Pan ten temat?
– Żeby trochę zasmakować życia tych ludzi, dowiedzieć się co ciekawego robią w życiu, dlaczego wybrali właśnie taką drogę twórczego przekazu. Może też ze zdrowej zazdrości. Interesują mnie różne dziedziny sztuki, na przykład muzyka, które są jakby poza moim zasięgiem twórczym.
Co decydowało o wyborze artystów?
– Obserwowałem media i wypatrywałem o kim mówią. Informacje w gazetach czy radiu inspirowały mnie do poszukiwań większej wiedzy, głównie w Internecie, o twórcach, którzy mnie zaintrygowali. Wpływ na wybór miały też cechy charakteru poszczególnych osób. Nie chcę mówić jakie, bo było to bardzo zindywidualizowane.

Uderza indywidualne podejście do portretowanych osób. Udało się Panu wydobyć ich osobowość. W jaki sposób wyciągał Pan niuanse na temat swoich modeli?
– To były pewnego rodzaju spotkania. Najpierw luźna rozmowa, odwiedzanie ulubionych miejsc artystów lub takich, które mi się z nimi kojarzyły. Potem przychodziła nagła decyzja: to może teraz zróbmy parę zdjęć. Myślę, że czasem decydował przypadek.

Jak długo powstawał cykl?
– Fotografie wykonywałem od września ubiegłego roku. Ale cykl jest otwarty. Niedawno udało mi się zrobić zdjęcia Maćkowi Nabrdalikowi. To fotoreporter, który zdobywa duże nagrody w ogólnopolskich konkursach, a z którym znamy się od dzieciństwa.
Która fotografia sprawiła najwięcej kłopotów, która powstawała najszybciej?
– Było różnie, ale najszybciej powstały zdjęcia ostanie Maćka Nabrdalika. Proces był spontaniczny.

Kogo jest łatwiej fotografować – przyjaciół czy osoby, które Pan dopiero poznaje?
– Chyba łatwiej jest ze znajomymi i przyjaciółmi.
Dlaczego?
– Wiem jacy są, znam ich upodobania, osobowość. Ale proces poznawania też jest ciekawy. Cieszę się, że dzięki projektowi zyskałem nowych przyjaciół. Nie znałem osobiście Teresy Dzielskiej czy Kacpra Kapsy. Gdy mijałem Kacpra na ulicy myślałem: „fajny facet, słyszałem, że coś ciekawego robi”.

Kiedy pojawiło się Pana zainteresowanie fotografią?
– Wychowałem się na zdjęciach. Mój ojciec malarz (Aleksander Markowski – przyp. red.) miał ogromne ilości albumów. Dorastałem na w atmosferze zdjęć wujka fotografika, mieszkającego w Krakowie (StanisławMarkowski – przyp. red.). Jego krajobrazów i architektury, ale przede wszystkim dla mnie najważniejszych – stanu wojennego. Stąd może upodobanie do czarno-białej fotografii tak mocno tkwi we mnie i to lubię. Sam zacząłem fotografować dziewięć lat temu z początkiem studiów.

Fotografię czarną zastosował Pan do portretów. Czy poprzez taką fotografie łatwiej wydobyć osobowość?
– Tu nie ma podziału na kolor i na czerń i biel. Po prostu uwielbiam zabawę światłem. Uwielbiam czerń i biel, w których można wydobyć różne odcienie szarości. Kolor mam na co dzień, gdy robię zdjęcia do gazety czy reklamy.

To Pana pierwsza indywidualna wystawa?
– Pierwsza odbyła się w grudniu 2004 roku. To były małe zdjęcia Częstochowy – czarno-białe zdjęcia zaułków, kamienic, detali – pokazujące miasto nieco inaczej. Dzisiaj mogę powiedzieć, że w te zdjęcia wkomponowałem obecnie sportretowane postacie. To pewnego rodzaju kontynuacja.

Jakie ma Pan plany w przyszłości?
– Będę rozwijał dalej cykl „Akrobaci”. I mam nadzieję, że nie będę musiał ograniczać się do częstochowian, że ruszę w trasę w poszukiwaniu młodych twórców rozsianych w Polsce, a może i na świecie.

Czym dla Pana jest fotografowanie?
– To przyjemność i satysfakcja.

Ale nie najważniejszy cel w życiu?
– Nie. Jest przede wszystkim wychowanie dwójki dzieci – trzyletniej Jagody i rocznej Hani.
Dziękuję za rozmowę.

Adam Markowski urodził się i mieszka w Częstochowie. W latach 1998-2003 studiował na kierunku Wychowania Artystycznego w Wyższej Szkole Pedagogicznej (obecnej Akademii im. Jana Długosza) w Częstochowie.
Na początku 2002 roku pasja fotografowania stała się jego pracą, zająłem się również projektowaniem graficznym i ilustracją (Tygodnik Niedziela, Urząd Miasta w Częstochowie). Od 2006 roku prowadzi zajęcia z fotografii reklamowej w policealnych szkołach TEB Edukacja. W międzyczasie realizuje indywidualne zamówienia fotograficzne, projektowe i ilustracyjne. Projektował okładki albumów muzycznych, wykonał sesje zdjęciowe zespołów muzycznych – Penny Lane, Negatyw, Avalanche. Jest pomysłodawcą fotograficznego Projektu “Autoportret Częstochowian”. Bierze udział w wystawach fotograficznych w kraju i zagranicą. Jest dwukrotnym stypendystą Prezydenta Miasta Częstochowy (2004, 2007). Uwielbia fotografować muzyków, dzieci i pary młode.

URSZULA GIŻYŃSKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *