KONCERT DYPLOMANTÓW SZKOŁY MUZYCZNEJ
Szczęśliwa trzynastka
Przez dwa dni 3 i 4 kwietnia w Filharmonii Częstochowskiej swoje umiejętności prezentowali dyplomaci Zespołu Szkół Muzycznych w Częstochowie. Przed publicznością w towarzystwie filharmoników częstochowskich i pod batutą Tomasza Chmiela wystąpiło 13. uczniów. Młodzi artyści zagrali z dużą wrażliwością muzyczną. Wrażeń nie brakowało, co zgodnie potwierdzili m.in. Tomasz Szpikowski i Stanisław Przygoda. – Emocje były duże, ale opanowałem je i wyszło dobrze, bez pomyłek. Profesor był zadowolony z efektu półrocznych przygotowań – mówi wychowanek Wojciecha Pydy Tomasz Szpikowski, który wykonał na klarnecie utwór Rossiniego. Nieco mniej był zadowolony Stanisław Przygoda, uczeń Maryli Limanowskiej – Występ na dużej sali to duży sprawdzian. Stres trochę wpłynął na jakość mojego występu. Nie było źle, ale mogło być lepiej – stwierdza. Obaj uczniowie, jak większość występujących w przeglądzie, chcą swoją muzyczną edukacje kontynuować na Akademii Muzycznej – Tomasz we Wrocławiu, Stanisław w Katowicach.
Publiczności niezwykle przypadły do gustu występy Majki Pięty na marimbie oraz skrzypaczki Patrycji Słomczyńskiej. Dziewczęta swoimi interpretacjami oraz wyraźnymi osobowościami muzycznymi zauroczyły publiczność.
Po koncercie swoimi wrażeniami podzieliła się z nami Patrycja Słomczyńska
Twoja gra bardzo podobała się słuchaczom.
– To dla mnie komplement, dziękuję pięknie. Ale mój występ, to przede wszystkim wynik pracy mojej pani profesor Elżbiety Urbańskiej.
W swojej nocie podkreśliłaś wpływ pani profesor nie tylko na Twoją sylwetkę muzyczną, ale i osobowość.
– To niesamowita kobieta. Zawsze można na nią liczyć, pomaga w każdej sytuacji. Wiele mnie nauczyła, jest wspaniałą nauczycielką.
A dla Ciebie, czym był występ na scenie Filharmonii?
– Dzisiejsza chwila była wyjątkowym przeżyciem. Snem, marzeniem, spełnieniem upragnionego wykonania dzieła Karłowicza, który jest bardzo bliski mojemu charakterowi.
To utwór pełen ekspresji i tak też go wykonałaś. Włożyłaś w jego interpretację wiele uczuć o różnych odcieniach. Byłaś bardzo autentyczna.
– Staram się grać jak czuję i mam nadzieję że wyszło.
Od kiedy grasz?
– Od dziewiątego roku życia. Muzyka żyła w mojej mamie. Zawodowo nie ma z nią nic wspólnego, ale jest w niej ogromnie rozmiłowana. Mama zaszczepiła we mnie miłość do skrzypiec, do instrumentów i do muzyki.
Co zamierzasz robić po maturze?
– Oczywiście pragnę studiować na akademii muzycznej. Będę próbować sił w różnych ośrodkach. Sądzę, że nie warto ukierunkowywać się na jedną szkołę, choć marzę, by uczyć się w najlepszej.
Beata Młynarczyk, dyrektor Filharmonii Częstochowskiej
Jako nauczyciel Zespołu Szkół Muzycznych i dyrektor Filharmonii od wielu lat obserwuje Pani prezentacje uczniów. Jak ocenia Pani obecny popis?
– Sam fakt, że były dwa koncerty świadczy o tym, że rocznik był wyjątkowy. Mam to szczęście, że uczę w szkole muzyczne, cenię sobie kontakt z jej uczniami. Niewątpliwie obecny rocznik jest i liczny, i zdolny, toteż dyrekcja poprosiła, by w drodze wyjątku 13. uczniom umożliwić występ na scenie. Gra dyplomantów od pewnego czasu utrzymuje się na stałym poziomie. Są prezentacje bardzo dobre, jak i słabsze, ale przeważają dobre.
Do tych pierwszych z pewnością można zaliczyć występ skrzypaczki Patrycji Słomczyńskiej.
– Patrycja jest wnikliwie obserwowana przez pedagogów i od dłuższego czasu jest uważana jako wybitnie utalentowana. Ma dużą wrażliwość, to dziewczyna z osobowością. Ma wiele do powiedzenia o muzyce, jest osłuchana, oczytana. I to słychać.
Ale bardzo był dobry również występ Majki Pięty, córki naszego trębacza. Tata bardzo jej sekundował. Jej brat Bartek też jest muzykiem, wspólnie grają od wielu lat, również u taty w orkiestrze dętej. Oboje mają wrodzoną, naturalną muzykalność, są spontaniczni i pełni energii. Majka jest uczennicą Andrzeja Michalaka, który gra w naszej orkiestrze. Twierdzi, że lekcje z Majką to przyjemność, jak mówi łapie w lot wszystko.
Koncert należy zaliczyć do bardzo udanych, trzynastka okazała się szczęśliwa. Czy wróży Pani któremuś wykonawców solistyczną karierę?
– To jest tak, że niektóry instrument niesie ze sobą już taką przyszłość. Trudno być wielkim solistą altowiolistą, ale jeżeli Klaudia…. dostanie się do dobrej orkiestry i będzie jeździć po Polsce, po świecie, grać ciekawy repertuar, to też jest kariera, którą warto życzyć młodej instrumentalistce. Inny uczeń – Maks Mucha, kontrabasista, który kształci się pod opieką naszego muzyka Michała Konopelskiego, chce się zająć jazzem. Te kariery są przeróżne, na różną miarę i w różnych dziedzinach.
Co istotne, większość uczniów deklaruje kontynuację muzycznej edukacji. W poprzednich rocznikach było z tym różnie. Uczniowie, mimo iż utalentowani, wybierali inne kierunki studiów.
– Czasami wybory uczniów nas zaskakują. Ktoś zapowiada się na świetnego muzyka, a nagle okazuje się że chce być lingwistą albo informatykiem. Mieliśmy znakomitego pianistę, który świetnie zagrał koncert dyplomowy, a potem zdał na informatykę. W tej chwili jest już na pewno doktorem. A czasem ktoś, kto w szkole średniej nie wybijał się szczególnie, do wyników i sukcesów muzycznych dochodził mrówczą pracą.
Dla wielu uczniów, choć każdy z nich ma na swoim koncie liczne i znaczące osiągnięcia, był to pierwszy pokaz przed dużą publicznością. W rozmowach podkreślają, że miał dla nich szczególne znaczenie.
– Dla wielu z nich jest to pierwszy występ z zawodową orkiestrą i zawodowym dyrygentem, z którym nie pracują na co dzień. Jest to koncert abonamentowy i przychodzi na niego publiczność, a nie tylko rodzina i przyjaciele. Częstochowska Filharmonia jest wyjątkowa, jako jedna z nielicznych w kraju daje koncerty dyplomantów z zawodową orkiestrą. Nie wszędzie tak jest. Sam Tomasz Chmiel mówi, że stara się o to w Krakowie, ale na razie bezskutecznie. Koncert dyplomatów jest świętem dla szkoły i uczniów oraz ich rodzin.
Od kilku lat koncerty prowadzi Tomasz Chmiel. Młodzi muzycy doceniają jego serdeczność i jednocześnie profesjonalizm. Jak mówią niweluje ich stres na scenie.
– Pan Tomasz Chmiel poprowadził już kilka koncertów dyplomatów i w tym roku bez cienia wątpliwości i szkoła muzyczna, i filharmonia wystosowała do niego zaproszenie. To jest bardzo profesjonalny muzyk, ale co istotne, potrafiący stworzyć atmosferę pozbawioną napięcia i presji, daje poczucie bezpieczeństwa Dla młodych ludzi to bardzo ważne. Poza tym ma dar, niespecjalnie często spotykany u dyrygentów. Potrafi obronną ręką wychodzić z zaskakujących sytuacji. Na scenie mylą się wszyscy, nawet najwięksi artyści, tym bardziej zdarza się to młodzieży. Pan Chmiel z takich niespodziewanych sytuacji potrafi się wybronić, o czym wiedzą uczniowie i nauczyciele.
Czy coś Panią zaskoczyło na koncercie?
– Zawsze – pozytywnie – zaskakuje mnie niezwykła atmosfera życzliwości koleżeńskiej. Przez kilka lat wspólnego muzykowania uczniowie nawiązują trwałe przyjaźnie, budują wspólnotę. Siedzący na widowni doskonale rozumieją, co czują koledzy na scenie. Stąd aplauz i spontaniczne wiwaty, które dodają otuchy prezentującym się osobom. To, że tak są oklaskiwani, to po pierwsze dlatego, że świetnie grają, i po drugie, że są to świetni koledzy.
Dziękuję za rozmowę.
URSZULA GIŻYŃSKA
URSZULA GIŻYŃSKA