Sowiety znajdowały się w centrum Państwa. 5 sierpnia 1920 roku Rada Ministrów Rzeczypospolitej Polskiej wydała odezwę do Narodu, w niej znalazły się następujące słowa: „Wróg zaborczy, wróg najeźdźca, wróg niosący z sobą niewolę narodu, ufa, że zdobędzie Warszawę, naszą stolicę i że w Warszawie podyktuje Polsce pokój zwycięski”. Pod odezwą podpisał się Prezydent Ministrów Wincenty Witos i 17 ministrów.
Wcześniej, 28 lipca 1920 roku w Wilnie pojawił się rząd Polskiej Socjalistycznej Republiki Rad. Powstał on kilka dni wcześniej, 23 lipca 1920 roku w Smoleńsku. Herb owego państwa był następujący: w środku tarczy znajdował się skrzyżowany sierp i młot, tarcza była otoczona kłosami dojrzałego zboża, niżej zawołanie państwa: „Proletariusze wszystkich krajów, łączcie się”. To było godło tego państwa a flaga była czerwona. Nie były to barwy narodowe polskie: biało-czerwona flaga czy odwieczny biały orzeł. Pod „Manifestem do polskiego ludu roboczego miast i wsi” Tymczasowego Komitetu Rewolucyjnego Polski, z rosyjskiego zwanego Polrewkom, rządu owego państwa, podpisali się zasłużeni dla rosyjskich Sowietów komuniści: dr Julian Marchlewski jako przewodniczący, Feliks Kon, Józef Unszlicht oraz Feliks Dzierżyński Ludowy Komisarz Spraw Wewnętrznych Rosyjskiej Federacyjnej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej, przewodniczący odpowiedzialnej za masowe ludobójstwo w sowieckiej Rosji, Nadzwyczajnej Komisji do Walki z Kontrrewolucją i Sabotażem zwaną z rosyjska CzeKa lub Czerezwyczajką. Sekretarzem Polrewkomu był Edward Próchniak. To oni mieli budować nową rewolucyjną Polskę. sowiecka gazeta „Iwiestija” z 29 maja 1920 roku opisywała jak miały wyglądać sowieckie rządy w Polsce: wybić polskich włościan do nogi, skonfiskować zboże, zorganizować rosyjską i żydowską kolonizację Polski, przeprowadzić zupełne rozbrojenie, rozstrzelać każdego oficera i żołnierza u którego znaleziono by ładunek, zostawić zbrojne oddziały Czerwonej Armii w polskich wsiach i miastach do wprowadzenia „zupełnego porządku sowieckiego”, zwiększyć liczebnie, nawet pięciokrotnie „czerezwyczajki” w zajętych miejscowościach. Komisarzami tych „czerezwyczajek” mieli być ludzie pochodzący przeważnie ze środkowej Rosji, podporządkowane im miały być chińskie bataliony śmierci. Był to program wyniszczenia i kraju, i narodu, program ludobójczy.
Tymczasem Rosjanie zajmowali nowe tereny, 1 sierpnia 1920 roku padła twierdza Łomża, 4 sierpnia 1920 roku Sowieci zajęli Ostrołękę.
7 sierpnia 1920 roku nieokupowany przez Sowietów kraj został praktycznie odcięty od świata. Łączność telefoniczna została poważnie ograniczona, nastąpiło „zamknięcie prywatnych rozmów międzymiastowych”. Dozwolone były tylko rozmowy redakcyjne pomiędzy od 8.00. rano do 2.00. w nocy.
8 sierpnia 1920 roku dowódca Frontu Zachodniego Michaił Nikołajewicz Tuchaczewski wydał rozkaz zajęcia Warszawy, główne uderzenie miało nastąpić na polskie siły stacjonujące pod Modlinem. Dowódca Frontu Zachodniego Michaił Nikołajewicz Tuchaczewski mógł uderzyć na Warszawę wszystkimi siłami jakimi posiadał, lecz ten pilny uczeń Aleksandryjskiej Szkoły Wojennej chciał powtórzyć manewr feldmarszałka Iwana Fiedorowicza Paskiewicza hr. Erywańskiego, z czasów powstania listopadowego, a więc 90 lat wcześniej, oskrzydlenia Warszawy od południa i północy, przeprawę przez Wisłę, by zaatakować stolicę Polski od zachodu. III Korpus Kawalerii Gaja Dmitrijewicza zwanego Gaj-Chanem miał przeciąć linię kolejową Warszawa-Gdańsk. IV Armia dowodzona od 1 sierpnia 1920 roku przez Aleksandra Dmitrijewicza Szuwajewa miała ruszyć za kawalerią dowodzoną przez Gaj-Chana i przekroczyć Wisłę na północ od Warszawy. XV Armia Augusta Iwanowicza Korka i II Armia Władymira Sałamanowicza Łazariewicza miały nacierać na Modlin, Płock, Toruń i Włocławek. Tylko XVI Armia Nikołaja Władymirowicza Sołłohuba miała zaatakować Warszawę. Grupa Mozyrska dowodzona przez Tichona Sierafimowicza Chwiesina miała zabezpieczać flanki XVI Armii. 11 sierpnia 1920 roku Sowiety zajęły Siedlce i Mławę, 13 sierpnia 1920 roku oddziały III Korpusu Kawalerii Gaj-Chana dotarły do Wisły, przeprawiając się przez rzekę pod Bobrownikami. Tego samego dnia, 13 sierpnia 1920 roku Czerwona Armia znalazła się pod Starą Miłosną – 15,1 km od Warszawy.
12 sierpnia 1920 roku doszło do kryzysu konstytucyjnego państwa polskiego, grożącego jego istnieniu. Tego dnia Józef Piłsudski opuścił Warszawę i udał się do Kwatery Głównej Naczelnego Wodza w Puławach. Przed wyjazdem złożył na ręce Prezydenta Ministrów Wincentego Witosa dymisję z funkcji Naczelnika Państwa i Naczelnego Wodza. W liście do premiera zaznaczał, że jego zdaniem, skoro rozmowy pokojowe z bolszewikami nic nie dały, Polska musi liczyć na pomoc krajów Ententy, a te uzależniają ją od odejścia Naczelnika Państwa. Prezydent Ministrów Wincenty Witos jednak dymisji nie przyjął. W pierwszych dniach sierpnia 1920 roku z Warszawy do Poznania wyjechał personel placówek dyplomatycznych, ewakuowano także ich archiwa. Szefowie misji dyplomatycznych opuścili miasto 14 sierpnia 1920 roku. W Warszawie pozostali jedynie nuncjusz apostolski arcybiskup Ambrogio Damiano Achille Ratti (późniejszy papież Pius XI) oraz poseł Włoch Francesco Tommasini.
Na krótką chwilę czas się zatrzymał. W historii Polski zdarzyło się dwukrotnie, że Bóg, trzymając na szali dzieje świata, trzymał wagę dziejów nad Polską. Po raz pierwszy, w 1655 roku, kiedy to tylko Częstochowa broniła się podczas nawały szwedzkiej w listopadzie-grudniu 1655 roku. To obrona Twierdzy Jasna Góra i znaczenie tej walki była jedną z przyczyn powołania konfederacji powstałej w Tyszowcach 27 grudnia 1655 roku. Był to początek wypierania Szwedów z Polski. Drugi raz zdarzyło się to nad rzeką Wkra, pod Warszawą, wzdłuż Wisły i w dolnym brzegu rzeki Wieprz w sierpniu 1920 roku.
Z belgijskiego miasta Spa do Warszawy wezwany został gen. porucznik Tadeusz Rozwadowski, szef Polskiej Misji Wojskowej we Francji. 22 lipca 1920 roku został mianowany przez Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego szefem Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. Gen. porucznik Tadeusz Rozwadowski opracował plan obrony państwa polskiego, od północy miasta i na przedpolu Warszawy, obronę Wisły w jej środkowym brzegu, a następnie uderzeniem skoncentrowanych sił polskich nad rzeką Wieprz celem przecięcia wydłużonych linii komunikacyjnych i potencjalnego zniszczenia wojsk sowieckich. Front Północny, od granicy z Prusami Wschodnimi aż do Puław dowodzony przez gen. broni Józefa Hallera, miał bronić Warszawy i związać większość sił Michaiła Nikołajewicza Tuchaczewskiego. Front Środkowy dowodzony przez gen. porucznika Edwarda Rydza-Śmigłego, nad którym pieczę trzymał sam Naczelny Wódz Józef Piłsudski, rozciągał się od Puław wzdłuż rzeki Wieprz i sięgał do Sokala. Stąd miał nastąpić główny kontratak, który miał przedrzeć się na tyły wojsk bolszewickich. Na czele Frontu Południowego stał gen. porucznik Wacław Iwaszkiewicz- Rudoszański. Jego zadaniem była obrona Lwowa i związanie 1 Armii Konnej Siemiona Michajłowicza Budiennego.
Istotną pomocą dla Wojska Polskiego była działalność por. Jana Kowalewskiego i Wydziału II Radiowywiadu Biura Szyfrów oddziału II Sztabu Generalnego Naczelnego Dowództwa i rozszyfrowanie depesz sowieckich, w tym tej skierowanej 13 sierpnia 1920 roku do dowódcy XVI Armii wojsk sowieckich Nikołaja Władymirowicza Sołłohuba dotyczącej zajęcia Warszawy.
Początkowo działania wojenne koncentrowały się na północ od Warszawy (bitwa pod Ossowem 13–15 sierpnia 1920 roku, bitwa pod Radzyminem 12–15 sierpnia 1920 roku, bitwa nad rzeką Wkrą 14–16 sierpnia 1920 roku). Drugą fazą bitwy był atak skoncentrowanych sił znad dolnego Wieprza, początek ofensywy o godzinie 4.00, 16 sierpnia 1920 roku.
Kto nie walczył czynnie, był wezwany do innej służby Ojczyźnie. Najlepiej mówiła o tym odezwa „Jasna Góra do narodu” O.O. Paulinów z Częstochowy, z dnia 10 sierpnia 1920 roku: „A więc żołnierze, na bój śmiertelny pod sztandarem Bogarodzicy! A wszyscy inni – na kolana przed Bogiem i Matką Boską o pomoc do niebios wołać. Tak zrobił Kordecki. Gdy Szwed obległ Jasną Górę, on, choć nie rycerz sam plan obrony przygotował, miecz powierzył żołnierzowi, sam wziął krzyż i na wały, zakonnikom zaś nakazał paść krzyżem przed cudownym obrazem, by modlitwa i szczęk oręża szły w parze (…) Rodacy wszelkiego stanu! Godzina ostatnia bije i może już wkrótce bić przestanie. Wszyscy do nóg Królowej Polski, Matki Bożej Częstochowskiej, wszyscy, jak jeden mąż, i to zaraz, nie zwłócząc chwili, bo może być za późno”.
I stała się rzecz niemożliwa. Pogrom wojsk sowieckich był zupełny. Doszło do sytuacji, w której dowódca IV armii sowieckiej Aleksander Dmitrijewicz Szuwajew porzucił swoje pobite wielokrotnie oddziały. Armia Polska, która była atakowana i wypierana przez 726 km od Połocka do Starej Miłosnej, w ciągu sześciu tygodni lipca i sierpnia 1920 roku, przeciwstawiła się niezwyciężonej sowieckiej Czerwonej Armii. Armia, której żołnierze mieli mapy punktów grabieży w polskiej stolicy, nie dotarła ani do Berlina, ani do Paryża, ani też do poznanego w 1913 roku przez obecnie komisarza Frontu Południowo-Zachodniego Józefa Wissarionowicza Dżugaszwilego – Stalina, Wiednia. Ciekawostką jest to, że w tym samym roku 1913, w Wiedniu, w stolicy Cesarstwa Austro-Węgier mieszkał młody malarz pocztówek miejskich Adolf Hitler. Czy się spotkali, czy może ze sobą rozmawiali?
Do 31 sierpnia 1920 roku wyzwolone przez Wojsko Polskie zostały m.in. Płock, Mława, Łomża, Siedlce, front przesunął się na tereny poza miasta: Suwałki, Mosty, Wołkowysk, Białystok, Brześć Litewski, Chełm. Tereny te wojska sowieckie zajmowały od 28 lipca 1920 roku do 14 sierpnia 1920 roku. Sowieci oblegali jeszcze Zamość, Lwów i Stryj. Wojska sowieckie w ciągu 15 dni polskiej ofensywy odrzucone zostały zatem od Warszawy o 201 km.
Opisując walki na północy kraju, nie należy zapominać o obronie Lwowa. To tam 33 km od miasta, 330 uczniów i młodzież lwowska na stacji kolejowej Zadwórze pod dowództwem kapitana Bolesława Zajączkowskiego, 17 sierpnia 1920 roku, broniło Lwowa przed żołnierzami 1 Konnej Armii Siemiona Michaiłowicza Budiennego. Pod koniec dnia Orlęta Lwowskie broniły się już tylko bagnetami, tocząc do wieczora krwawy bój, ponosząc wielkie straty, ostrzeliwani przez ciężką artylerię. Sowieci, rozwścieczeni oporem Orląt, rąbali ich szablami, rannych dobijali kolbami. Zabitym odcinali głowy, ręce i nogi. Pozostali przy życiu ranni oficerowie ostatnimi nabojami odbierali sobie życie. Zginęło 318 obrońców. Do niewoli Sowieci wzięli niewielką grupkę koło budki dróżnika. Bitwa ta jest nazywana polskimi Termopilami.
Tymczasem w Częstochowie zaopatrzenie żywnościowe mieszkańców miasta powodowało wiele problemów. Już 17 lipca 1920 roku Wydział Aprowizacji Magistratu rozpoczął rozdawnictwo kart żywnościowych. Powrócono zatem niestety do systemu kartkowego zaopatrzenia ludności zakończonego na dobre, jak wierzono, pod koniec kwietnia 1920 roku. Strach przed pewnym wkroczeniem Sowietów do Częstochowy spowodował powstanie 15 sierpnia 1920 roku Straży Obywatelskiej. Miała ona zapewnić porządek i bezpieczeństwo w mieście, pomagać policji i zastąpić ją w razie potrzeby. Na początku liczyła 400 osób.
Jak na potrzeby Polski Walczącej odpowiadali częstochowianie? Przede wszystkim poborem do wojska. W Wojsku Polskim walczyły roczniki mężczyzn urodzonych w latach 1880–1902, czyli 22 lat. Przeprowadzano zbiórki: na potrzeby frontu, na Armię Ochotniczą gen. broni Józefa Hallera, na szpital garnizonowy. Oprócz tego mieszkańcy Częstochowy okazali swoją otwartość, przekazując na potrzeby armii: pierścionki, obrączki srebrne, obrączki złote, kieliszki srebrne pozłacane, widelce srebrne, papierośnice srebrne, bransoletki srebrne, kawałki mosiądzu, naboje, broń, bagnety, woreczki prochu, menażki, manierki, blachy z mosiądzu.
Komplikowała się sytuacja za granicami południowo-zachodnimi Rzeczypospolitej Polskiej, na Górnym Śląsku. 18 sierpnia 1920 roku Biuro Wolffa w Kownie podało depeszę w której poinformowano, że: „Sztab 4-ej armii sowieckiej donosi pod datą 15 b.m., że Warszawa została zajęta przez wojska sowieckie, przy czym żywioły bolszewickie w Warszawie urządziły olbrzymią manifestację”. Jeśli taką wiadomość przekazała agencja informacyjna, a było to wiarygodne źródło, to można było bezkarnie rozprawić się z Polakami na Górnym Śląsku. Już wcześniej dochodziło do starć między członkami Polskiej Organizacji Wojskowej Górnego Śląska a niemieckimi oddziałami ochotniczymi. Latem 1920 roku sytuacja stała się bardzo napięta. W rocznicę wybuchu I powstania (16 sierpnia 1919 roku), niemieckie bojówki zaatakowały siedzibę powiatowego inspektora w Katowicach Międzysojuszniczej Komisji Rządzącej i Plebiscytowej, a następnie dopuściły się linczu na polskim lekarzu Andrzeju Mielęckim. W odpowiedzi Polacy ponownie chwycili za broń i 19 sierpnia 1920 roku stanęli do walki. II Powstanie Śląskie, choć wybuchło poniekąd spontanicznie, było lepiej przygotowane i objęło swym zasięgiem obszar większy niż pierwsze. Dowodzeni z Dąbrówki Małej (obecnie dzielnica Katowic) powstańcy m.in. szybko zniszczyli sieć łączności i opanowali powiaty: katowicki i bytomski oraz większość tarnogórskiego, rybnickiego, zabrzańskiego i lublinieckiego – był to teren większy niż podczas pierwszego powstania. Na rozkaz jego dowódców zakończyło się 25 sierpnia 1920 roku, a jego owocem było m.in. wycofanie z Górnego Śląska oddziałów niemieckiej policji Sipo i powołanie polsko-niemieckiej policji plebiscytowej. Sukces ten został niestety okupiony ofiarami. Zginęło 180 powstańców.
Stanisław Stroński pisał w nocy z 13 na 14 sierpnia 1920 roku artykuł, opublikowany dnia następnego, 14 sierpnia 1920 roku na łamach „Rzeczpospolitej”. Przed rozstrzygnięciem bitwy na przedpolach Warszawy, modlił się „O cud Wisły”. Czy był to cud? Tak. Cofająca się setki kilometrów armia ocaliła stolicę swojego Państwa. Całe pokolenie mężczyzn walczyło na froncie. Masowa mobilizacja całego społeczeństwa dokonała tego cudu. Wszyscy zdawali sobie sprawę, że Ojczyzna to wspólna wartość, krucha, położona między Niemcami a Rosją. To był kapitał polityczny, społeczny, intelektualny. Szczególnie młodsze roczniki urodzone w końcu XIX wieku i na początku XX wieku dały świadectwo i daninę życia uczestnictwa w armiach w okresie I wojny światowej w latach 1914–1918, przez walki z Ukraińcami o Lwów i Galicję w latach 1918–1919, w powstaniu wielkopolskim w latach 1918–1919, w wojnie z Czechosłowacją o Śląsk Cieszyński w roku 1919, w powstaniach śląskich, wreszcie w wojnie polsko-bolszewickiej, a później także podczas kampanii wrześniowej i walk w okresie II wojny światowej, po groby jeńców Starobielska, Ostaszkowa i Katynia, groby ofiar obozów koncentracyjnych, ofiar łagrów sowieckich i ofiar więzień stalinowskich. Było to pokaźna danina tamtych pokoleń, zachęta, pałeczka dla przyszłych pokoleń, dla dźwignięcia trudu walki o niepodległą Polskę i zabezpieczenia jej niepodległego bytu, i pracy, by mogła po zwycięskiej walce rozwijać się, pięknieć, stawać się bogatszą. Tego nie wolno zapominać, nie wolno się tego wyrzekać, nie wolno się tego wstydzić. Należy pamiętać i brać z tej walki ludzi żyjących 100.lat wcześniej przykład w swoim życiu, dla dobra jednostek i całego społeczeństwa obecnie żyjącego w Polsce Wolnej.
Robert Sikorski
fot.
jozef-pilsudski-nad-mapa-w-okresie-bitwy-warszawskiej-wikipedia.jpg