W Pałacu Ślubów przy ul. Focha w Częstochowie do 10 stycznia 2015 roku można podziwiać wystawę prac plastycznych częstochowskiej artystki Haliny Osadnik. Wernisaż, który miał miejsce 14 października br., zgromadził tłumy sympatyków jej talentu.
Zaprezentowanych na ekspozycji dwadzieścia pięć prac pokazuje szerokie spektrum artystycznej działalności Haliny Osadnik. Plastyczka ze swobodą porusza się w różnych tematach – od martwej natury, przez pejzaże, portrety aż po ikonografię. Śmiało też i z dużym sukcesem wykorzystuje różnorodność technik: olej, pastel suchą, akryl, temperę. Maluje na szkle, wykonuje mozaiki witrażowe, rzeźbi, fotografuje, sięga po techniki własne. Tworzy rzeźby ogrodowe z drzewa lipowego oraz murale mozaikowe. Rozmach twórczości Haliny Osadnik obejmuje odniesienia do różnych epok artystycznych. Stąd w jej dorobku można doszukać się gotyckich ikon, obfitych renesansowych martwych natur czy rozświetlonych impresjonistycznych pejzaży.
Z panią Haliną spotykamy się w miejscu niezwykłym, przepełnionym jej wysmakowanym twórczym duchem. To pokoiki jakby żywcem przeniesione z XIX-wiecznego polskiego dworku, w urządzeniu których wykorzystała własne pomysły i wykonała większość prac związanych z adaptacją pomieszczeń.
Piękne inkrustowane drewniane etażerki, stoły i ławy, swojski kominek, obrazy na ścianach i wszystko otulone urokiem cegły. Pani Halina zaczynając opowieść ze wzruszeniem akcentuje: „Jestem osobą szczęśliwą, spełnioną zawodowo. Realizuję marzenia, do których wróciłam z dalekiej przeszłości. Kocham życie, rodzinę, bardzo cenie szczerą przyjaźń. Moje życie, pasja to jest tak po prostu. To łaska Boża.”
Talent – jak przyznaje – odziedziczyła po dziadku, Wawrzyńcu Walasku, który nie dość, że potrafił zrobić wszystko, to także był duszą towarzystwa i organizatorem całego życia na wsi. – On zaraził mnie miłością do sztuki i wzbudził fascynację przyrodą. Byłam rozkochana w obłokach, kwiatach. Idąc do szkoły zapominałam o lekcjach, podziwiałam żabki, kijanki, kwiatki, listki, ptaszki, by wreszcie trafić na ostatnią lekcję. W szkole zawsze pomagałam kolegom w pracach plastycznych, wszyscy prosili mnie, bym malowała im obrazki do pamiętnikowych wpisów. Pamiętam, że gdy byłam w pierwszej klasie nauczycielka nie chciała uwierzyć, że mój pierwszy rysunek przedstawiający ptaszka na gałązce jarzębiny, wykonałam sama. Dopiero mama musiała to poświadczyć – wspomina artystka.
Halina Osadnik urodziła się we Wrocławiu. Swe pierwsze lata życia dzieliła pomiędzy miasto rodzinne i podwrocławską wieś, gdzie mieszkał jej dziadek. Rodzice pochodzili z Kielecczyzny – mama z Marchocic koło Secemina, tata z Jędrzejowa, ale po ślubie za pracą przenieśli się do Wrocławia. – Urodziłam się w samo południe w niedzielę i w dodatku w czepku.
Gdy przychodziłam na świat przed domem przygrywali mi Cyganie, dlatego kiedy tylko słyszę muzykę cygańską, aż drży mi w środku serca – śmieje się. W 1959 roku rodzina przeniosła się do Częstochowy, najpierw na Wielki Bór, a potem na Lisiniec. W Częstochowie swą edukację pani Halina zaczęła w Szkole Podstawowej nr 13.
Mimo wyraźnych predylekcji artystycznych nie kontynuowała jednak nauki w Liceum Plastycznym. Mama zasugerowała jej praktyczną naukę zawodu, skończyła zatem w Piekarach Śląskich krawiectwo męskie. – Egzamin w Katowicach zdałam celująco. Podczas nauki zawodu objawił się mój talent do rysunku – mówi.
W Częstochowie ukończyła Technikum Odzieżowe. Od 1973 do1989 roku była zatrudniona na stanowisku głównego technologa w Spółdzielni Pracy ,,Odzież”. Mając duże doświadczenie zawodowe w 1986r. uzyskała tytuł Mistrza w Izbie Rzemieślniczej w Częstochowie. Wreszcie spróbowała własnych sił w działalności gospodarczej.
W 2005 roku przeszła na emeryturę i zaczęła nowy etap w życiu. – Pomyślałam by wrócić do marzeń z przed lat i zgłębić wiedzę na temat historii sztuki i malarstwa. Trzy lata chodziłam na zajęcia z rysunku i malarstwa na UTW przy Akademii im. Jana Długosza, gdzie swoją wiedzą dzielił się prof. Leon Maciej.
– Poszukując kontaktu z ludźmi z pasją takich jak ja w 2005 roku wstąpiłam do Częstochowskiego Stowarzyszenia Plastyków im. Jerzego Dudy-Gracza, gdzie szlifowałam umiejętności plastyczne pod kierunkiem artystów takich jak Maria Ogłaza i Zdzisław Żmudziński – opowiada. I to był przełom, bo wówczas Halina Osadnik uzewnętrzniła swój wszechstronny talent.
– Zaczęły się plenery malarskie, na których można najbardziej spojrzeć w siebie, kontemplować ducha ,wyciszyć się. Podziwiać piękno w naturze. Jednocześnie najbardziej pełne brzmienia i wartości kolorystyczne dochodzą do głosu w przedstawieniach kwiatów – wspomina Halina Osadnik. .
Twórczość i artystyczne zaangażowanie przekuły się na udział we wszystkich wystawach zbiorowych CSP im. J. Dudy-Gracza, od 2006r. w: Muzeum Częstochowskim, Miejskiej Galerii Sztuki, Ośrodku Promocji Kultury, „Gaude Mater”, Galerii Malarstwa i Rzeźby XIX I XX Wieku, Muzeum Częstochowskim w Parku Staszica, „Galerii po schodach” w Janowie 2010 r., Galeria ROK w Częstochowie (2011 r. i 2012 r.), Muzeum Dobrej Sztuki 2013 r. Muzeum Częstochowskiego. Wiele radości przyniosło jej wyróżnienie za witraż „Kwiaty” zaprezentowany na XXXII Dorocznej Wystawie Konkursowej Częstochowskiego Stowarzyszenie im. J. Dudy-Gracza w 2014 r. Była komisarzem i organizatorem wystaw CSP im. J. Dudy- Gracza: „Kwiaty dla Ewy” i „Kapliczki przydrożne’’ przy współpracy z Częstochowskim Centrum Organizacji Pozarządowych 2010 r.; a także komisarzem wystaw dydaktyków i studentów Studium Sztuki Sakralnej w Polańczyku nad Soliną 2011 r. oraz w Galerii „Rue de Foche” w Częstochowie w2011 r., wystawy „Góralszczyzna” w Zębie koło Zakopanego w 2012 r., Muzeum Monet i Medali Jana Pawła II w 2013 r.; w Domu Kultury w Radomsku 2013 r. oraz wystawy poplenerowej „Masuria” w Rynie w 2014 r.
Brała też udział w wystawach Uniwersytetu Trzeciego Wieku przy AJD, między innymi w 2008 r. w Filharmonii Częstochowskiej; Festynie Rodzinnym w Ogrodach Plebańskich 2009 r. organizowanym przez Ośrodek Kultury w Olsztynie; w plenerze w Zawoi i wystawie poplenerowej Ośrodka Kultury Wręczyca Wielka 2010 r.; w Galerii „U Wilka” w Czestochowie2008r.; „Święto karpia” w. Ośrodku Kultury w Końskich /Kieleckie 2014r. Obrazy artystki znajdują się w wielu kolekcjach prywatnych w Polsce i zagranicą. Część prac przekazuje na aukcje organizacji charytatywnych.
W międzyczasie podjęła naukę na Studium Sztuki Sakralnej w Wyższym Instytucie Teologicznym w Częstochowie, do czego zachęcił ją profesor Akademii im. Jana Długosza w Częstochowie Leon Maciej. Edukację podsumowała tytułem artysty sztuki sakralnej.
Studium Sztuki Sakralnej Wyższego Instytutu Teologicznego w Częstochowie powstało w 2010 roku. z inicjatywy częstochowskich artystów plastyków: Włodzimierza Kuleja, Leona Macieja, Janusza Pacudy, Mariana Panka. – Tam otrzymałam doświadczenie twórcze z rysunku, malarstwa sztalugowego,
malarstwa architektonicznego z małymi formami rzeźbiarskimi , aranżacji wnętrz kościołów, organizacji festiwali sztuki sakralnej, edytorów obrazów projektowania graficznego i komunikatu wizualnego. Studia pomogły rozwinąć mi się artystycznie, dowartościowały mnie. Nie boję się podejmować trudnych wyzwań. Wiedziałam, że wiedza zaowocuje – mówi Halina Osadnik, która ambitny charakter prezentowała od dziecka. I tak jest do dzisiaj. – Czerpię natchnienie ze wszystkiego co mnie otacza. Dom i ogród jest częścią mojego życia, gdzie wykorzystuję swoje predylekcje artystyczne. Mój ogród cieszy się ogromnym zainteresowaniem moich gości. Rzeźby ogrodowe i murale mozaikowe tworzą niepowtarzalny klimat. Większość prac związanych z modernizacją w domu wykonuję z przyjemnością sama. Boję się jedynie elektryczności – śmieje się.
Z mężem Kazimierzem dochowała się córki Agnieszki, którą wciągnęła do działań artystycznych oraz syna Marcina, który powrócił do Wrocławia. Ma trzech wnuków od strony córki (24-letniego, 21-letniego i 6-letniego) oraz wnuki od syna (8-letniego chłopczyka i 4-letnią dziewczynkę). W życiu ceni każdą chwilę. – Każdy kolejny dzień to dar. Kończę przeżyty dzień radością i dziękczynną modlitwą, z prośbą o następny. I tak żyję, wypełniając dany mi czas przez Boga. W codziennych zmaganiach bardzo wspierają mnie dzieci – konkluduje swą opowieść pani Halina.
URSZULA GIŻYŃSKA