Pożar w szpitalu neuropsychiatrycznym w Lublińcu
Przyczyny pożaru w Wojewódzkiego Szpitala Neuropsychiatrycznego w Lublińcu, który wybuchł 2 marca br., bada speckomisja. Prokurator nakazał przeprowadzić sekcję zwłok zmarłych osób.
Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, zarzewiem ognia było zaprószenie niedopałkiem papierosa. Pożar wybuchł w jednej z sal męskiego oddziału Zakładu Opieki Leczniczej (pierwsze piętro) szpitala, gdzie przebywają chorzy ze schorzeniami psychosomatycznymi i niesprawni ruchowo. W danej chwili na piętrze było 60. mężczyzn, w sali, gdzie się paliło – ośmiu. Czworo z nich w wyniku pożogi zmarło. Jeden pacjent w płonącej sali, dwóch przed budynkiem, czwarty już w szpitalu w Siemianowicach Śląskich, gdzie został przewieziony.
Henryk Kromołowski, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Neuropsychiatrycznego w Lublińcu na miejsce tragedii dotarł bezzwłocznie. – Pożar, dzięki szybkiej reakcji personelu i błyskawicznej interwencji straży pożarnej trwał tylko 13 minut. Ogień pracownicy zauważyli przed godz. 22. Szybko go zlokalizowali i zaczęli działać. Pierwszym celem było ratowanie pacjentów. Z wypełnionej ogniem sali nie udało się, niestety, wynieść jednego pacjenta. Pracownicy ratowali chorych z narażeniem własnego życia, ich poświęcenie zasługuje na wyróżnienie. Szczególnie wykazał się jeden z sanitariuszy, który na własnych rękach wynosił chorych. Chce jednak pozostać anonimowy – relacjonuje dyrektor Kromołowski.
Do pożaru przyjechało sześć zastępów PSP oraz cztery jednostki OSP z KSRG. – Działania zakończono o godz. 22. 05 – opisuje przebieg dyżurny strażak. – Gdy strażacy weszli do budynku korytarze kondygnacji były objęte gęstym dymem. Podali jeden prąd gaśniczy wody do palącej się sali. W trakcie przeszukiwania w sali ratownicy znaleźli zwęglone zwłoki, trzy osoby ewakuowali na zewnątrz i przekazali zespołom pogotowia ratunkowego. U jednej z osób lekarz, po przebadaniu, stwierdził zgon, dwie pozostałe zostały zabrane do szpitala – jedna w stanie ciężkim (zmarła w szpitalu), druga z objawami podtrucia dymem. W sumie w pożarze rannych zostało 9 osób. Ewakuowano również trzech pracowników szpitala, którzy ratowali chorych i gasili pożar, i wynieśli 18. chorych.”
Pacjenci noc spędzili na innych oddziałach. Dyrektor Kromołowski całą tragedię reasumuje jako szczęście w nieszczęściu. – Bilans mógł być zdecydowanie bardziej dramatyczny. Na oddziale były osoby, które nie chodziły. Sytuację uratowała determinacja pracowników i ich profesjonalizm, co podkreślili też strażacy – stwierdza dyrektor. Jak dodaje mimo tragedii świadczenie usług medycznych nie zostało zakłócone. Z rodzinami zmarłych pacjentów spotkali się zastępca dyrektor, ordynator i kierownik oddziału. – Rodziny przyjęły stratę swoich bliskich ze zrozumieniem. Szpital zakupił trumny dla zmarłych– mówi dyr. Kromołowski.
Sprawa pożaru w neuropsychiatrycznym szpitalu w Lublińcu uwypukla poważny problem. W tego typu placówkach pacjenci mają prawo do palenia papierosów. A statystyki są nieubłagane. Wskazują, że przyczyną tragedii, w tym pożarów, w szpitalach psychiatrycznych jest bardzo często palenie papierosów przez chorych. Nie potrafią oni kontrolować niebezpieczeństwa, wynikającego z zaprószenia ognia. Personel medyczny natomiast nie jest w stanie czuwać bezustannie nad każdym pacjentem.
Aktualnie Sejm pracuje nad ustawą antynikotynową, mającą zakazać palenia w miejscach publicznych. Jej pierwotne brzmienie, bezwzględne dla palaczy, zostało jednak zliberalizowane – wersję tę poparła nawet minister zdrowia Ewa Kopacz (nałogowa palaczka). Czy jednak nie należałoby głębiej zastanowić się nad uregulowaniem kwestii palenia w szpitalach psychiatrycznych, zwłaszcza, że w innych szpitalach taki zakaz obowiązuje?
Palenie w placówkach psychiatrycznych to poważny problem. Jednak krajowy konsultant zakresie psychiatrii profesor Marek Jarema uważa, że jest on raczej nie do rozwiązania, bo zakaz naruszyłby prawa pacjentów. – Chorzy psychiatrycznie przebywają w szpitalu bez własnej zgody. Ich swoboda jest mocno ograniczona, wielu nie może wychodzić na zewnątrz szpitala, a nawet z pokoi. Są skazani na to, by palić nawet w salach – mówi. Przy okazji stwierdza, że w szpitalach powinny być dobudowane specjalne pomieszczenia dla palaczy z super wentylacją. – Zważywszy jednak na trudności finansowe placówek, jest to kwestia odległej przyszłości – dodaje.
URSZULA GIŻYŃSKA