RĘDZINY
W poniedziałek, 20 kwietnia komunikacja autobusowa między Częstochową a gminą Rędziny została sparaliżowana. Kierowcy Gminnego Zakładu Komunikacyjnego domagają się obiecanych podwyżek w wysokości 350 zł do podstawy. Fiaskiem zakończyła się nadzwyczajna sesja Rady Gminy zorganizowana w tej sprawie, kolejna planowana jest na 23 kwietnia. Tymczasem wójt Waldemar Chmielarz nie czuje się zobligowany do znalezienia rozwiązania. – Ja mogę tylko negocjować. Decyzję musi podjąć Rada. Wykonam, co zostanie uchwalone – mówi.
Pracownicy ZGK otrzymali w zeszłym roku 6-procentowe podwyżki i obecnie średnie wynagrodzenie w przedsiębiorstwie wynosi ok. 3,3 tys. zł brutto. Załoga w sporze zbiorowym z kierownictwem pozostaje od grudnia, podkreśla, że za dwa lata nie ma doliczonych dodatków inflacyjnych, pobierane pensje zawierają w sobie sporą liczbę nadgodzin, a premia od kilkunastu lat jest obniżona o 10 proc.
Jednak kierownik Zakładu Andrzej Rzeszot nie dysponuje w budżecie środkami, mogącymi pokryć żądania. Na razie ma przeliczyć, ile przedsiębiorstwo jest w stanie zaoszczędzić na codziennej działalności własnej, np. poprzez ograniczenie zużycia paliwa.
Padło kilka propozycji wyjścia z trudnej sytuacji. Podniesienie cen biletów nie wchodzi w grę. Przeciwni są jej zarówno radni, jak i sami protestujący. Ci ostatni zwrócili uwagę na zewnętrzną firmę kontrolerską, która rocznie kosztuje 95 tys. zł, a owoców ze ściągania kar nie ma. – Nie może być tak, żeby podwyżki odbiły się na mieszkańcach w postaci droższych przejazdów. Tak samo w grę nie wchodzi rezygnacja z usług kontrolerów. Ktoś musi sprawdzać bilety – twierdzi przewodniczący Komisji Infrastruktury w Radzie Jerzy Komorowski.
To właśnie kierowany przez niego organ złożył rok temu wniosek o przyznanie kolejnych podwyżek pracownikom ZGK. – Wójt miał sporządzić stosowną uchwałę, a nie zrobił tego. Uważam, że strajkujący nie powinni mu popuścić. Ma nadwyżkę budżetową, którą trzyma chyba na zbliżającą się kampanię wyborczą. Wtedy będzie remontował drogi, szkoły itd., a tu dojdzie do tego, że ludzie pozostaną na lodzie – podkreśla przewodniczący Komorowski.
Jednak Waldemar Chmielarz uważa, że to nie do jego kompetencji należy znalezienie środków finansowych na rozwiązanie problemu. – Kierownik Zakładu ma określony plan finansowy i musi postępować zgodnie z nim. Ja natomiast mogę tylko negocjować. Działając bez stosownej uchwały, naruszyłbym dyscyplinę finansową. Tylko Rada Gminy może podjąć ostateczną decyzję, którą wykonam – komentuje.
Aktualnie strajk został zawieszony do czwartku, 23 kwietnia do północy, charakterystyczne zielone autobusy kursują. Dalsze działania protestujących będą uzależnione od wyniku nadzwyczajnej sesji, która odbędzie się tego dnia. – Póki co czekamy, jaki będzie wynik posiedzenia. Jeżeli podwyżki nie zostaną uchwalone, najprawdopodobniej znowu zaostrzymy protest – zaznacza szef „Solidarności” w GZK Marek Bielawski.
ŁUKASZ GIŻYŃSKI