Od parafii do parafii w byłym województwie (209)
Gdy wspomniany już pożar niszczy wieżę i dach kościoła w Dankowie (1767 r.), to po jego odbudowie, ustawiono przed tą świątynią kamienną figurę św. Floriana (na zdjęciu). Datowana na 1790 r. do dzisiaj strzeże tego miejsca, będąc najstarszym w regionie przydrożnym posągiem patrona straży pożarnych. Ubiór i zbroja świętego przypominają postać rzymskiego żołnierza, trzymającego naczynie z lejącą się wodą. Pochodzący z imperialnej prowincji Noricum Ripense (dzisiejsze południowe Niemcy) Florian był właśnie dowódcą rzymskiego legionu – w czasach panowania cesarza Dioklecjana (lata 284-305). Władca ten był okrutnym prześladowcą wyznawców Chrystusa – przyznając tylko sobie cechy boskości. Gdy Florian wyznał, że jest chrześcijaninem i nie wyrzeknie się wiary, został strącony z kamieniem u szyi do rzeki. W miejscu jego pochówku powstała później miejscowość Saint Florian oraz kościół i klasztor oddany kanonikom laretańskim. Natomiast relikwie kanonizowanego Floriana przeniesiono do Rzymu, by pomógł wyjednać pokój temu miastu podczas greckich najazdów. W 1184 r. papież Lucjusz III przekazał biskupowi krakowskiemu Gędkowi relikwię świętego (głowę), którą umieszczono w katedrze wawelskiej. Później w miejscu, gdzie miały się zatrzymać woły ciągnące wóz z relikwią, postawiono na początku XIII w. kościół, którego patronem został św. Florian. Miejscem tym był podkrakowski Kleparz, który od 1366 r. przekształcił się w osobną miejscowość, posiadającą w swym kościele część relikwii swego patrona. Gdy w 1528 r. wybuchł w Kleparzu wielki pożar z którego ocalała tylko świątynia z relikwią – okrzyknięto św. Floriana cudownym obrońcą przed żywiołem ognia. W ciągu dalszych wieków rozpowszechnił się zwyczaj stawiania w miastach obrazów i figur rzymskiego legionisty, który miał chronić przed pożarami. Teraz niemal przed każdą remizą strażacką stoją figury rzymskiego żołnierza, gotowego do gaszenia ognia. Danków posiada jeszcze jeden niezwykły świątek przydrożny. Jest to stojąca przy moście nad Liswartą kamienna figura św. Jana Nepomucena, czeskiego duchownego, kanonika w Pradze, żyjącego w II połowie XIV w. Królem czeskim wówczas był Wacław IV Luksemburski, który wiodąc rozpustne życie usiłował intrygą pozbyć się żony. W tym celu zażądał od księdza złamania tajemnicy spowiedzi, by zdobyć argumenty dla oskarżenia jej o zdradę. Gdy nawet torturami nie złamał spowiednika, rozkazał utopić go w Wełtawie – co miało miejsce w dniu 16 maja 1393 r. Zdarzenie to przyniosło rozgłos niezłomnemu księdzu, który stał się później opiekunem przepraw wodnych i patronem ludzi zmagających się z żywiołem wodnym. W 1729 r. papież Benedykt XIII dokonał beatyfikacji czeskiego księdza, a w świecie upowszechnił się zwyczaj ustawiania figury świętego obok brodów i mostów. Taka też właśnie figura znalazła się nad rozlewiskiem Liswarty w Dankowie. Mimo iż była ozdobą i zabytkiem została jednak w czasie budowy nowego mostu bezmyślnie zniszczona i pozbawiona głowy. W 1996 r. doszło jednak tutaj do niecodziennego zdarzenia. Otóż, gdy jednemu z mieszkańców ukradziono rower, zdesperowany poszukiwał go nawet w nurcie rzeki. Wtedy odnalazł na dnie nie tylko swój pojazd, ale także kamienną głowę świętego. W ten sposób obok nowego mostu można było ponownie ustawić posąg „strażnika” bezpiecznych przepraw, którego po sześciuset latach ponownie chciano utopić w rzece.
Andrzej Siwiński