Skrajnie różne emocje targały kibicami Włókniarza w ostatnim czasie. Klęska w Gorzowie 28-61, makabryczny wypadek juniorów, niespodziewany remis w Bydgoszczy, kontuzja Kennetha Bjerre i wreszcie zwycięstwo 50-39 z Unią Leszno zapewniające utrzymanie. To bilans ostatnich kilku dni w wykonaniu naszych żużlowców. Utrzymanie cieszy niezmiernie, ale na kolejne ligowe emocje przy Olsztyńskiej będziemy musieli poczekać do kwietnia 2013.
Skrajnie różne emocje targały kibicami Włókniarza w ostatnim czasie. Klęska w Gorzowie 28-61, makabryczny wypadek juniorów, niespodziewany remis w Bydgoszczy, kontuzja Kennetha Bjerre i wreszcie zwycięstwo 50-39 z Unią Leszno zapewniające utrzymanie. To bilans ostatnich kilku dni w wykonaniu naszych żużlowców. Utrzymanie cieszy niezmiernie, ale na kolejne ligowe emocje przy Olsztyńskiej będziemy musieli poczekać do kwietnia 2013.
W najczarniejszym koszmarze trudno byłoby sobie wyobrazić gorsze rozpoczęcie spotkania w Gorzowie (18.08). Para naszych juniorów Artur Czaja – Hubert Łęgowik dobrze wyszła ze startu, ale już na drugim łuku obydwaj częstochowianie szczepili się motocyklami i nie opanowawszy swoich maszyn z całym impetem uderzyli w bandę (zdjęcie). Stadion zamarł. Osoby chodzące od lat na żużel zgodnie powtarzały, że czegoś takiego jeszcze nie widziały. Siła uderzenia była tak ogromna, że zniszczeniu uległa nie tylko dmuchana część bandy, ale i drewniana konstrukcja za nią. Zawodników karetki na sygnale odwiozły do szpitala, a częstochowianie wraz z… Tomaszem Gollobem zaczęli kwestionować stan gorzowskiej nawierzchni. Pojawiła się nawet pogłoska o tym, iż Włókniarz nie będzie dalej uczestniczył w tym meczu. Spotkanie ostatecznie dokończono, ale biało-zieloni mając przed oczami wypadek kolegów jeździli „na pół gazu”. Nie ma co ukrywać, że potraktowaliśmy ten mecz nieco szkoleniowo. Stal jedzie zupełnie o inne cele, a nas nazajutrz czekał bardzo ważny mecz w Bydgoszczy, na którym się głównie skupialiśmy – przyznawał prezes Dospelu Włókniarza Paweł Mizgalski.
W nocy dzielącą oba mecze nasi działacze wraz ze sztabem szkoleniowym gorączkowo poszukiwali juniora, który mógłby naprędce wskoczyć do składu. Startu odmówił bowiem Marcin Bubel, mimo zaoferowania mu podstawienia sprzętu wysokiej klasy. Koniec końców na torze zobaczyliśmy tylko Rafała Malczewskiego. Mecz w Bydgoszczy rozpoczął się również bardzo źle. Po dwóch biegach przegrywaliśmy 2-10, a po czterech 7-17. Tym razem na szczęście były to złe miłego początki. W dalszej części meczu nasi liderzy w osobach Łaguty, Bjerre i Nermarka byli praktycznie nie do ugryzienia, cenne punkty dorzucał Grzegorz Zengota. Kolejny raz zawiódł niestety Mirosław Jabłoński, który w bardzo ważnym wyścigu trzynastym wywiózł pod bandę Nermarka i częstochowianie zamiast wygrać bieg przegrali 2-4. Przed ostatnim wyścigiem na tablicy wyników widniał rezultat 43-41 dla Polonii, ale para Łaguta-Nermark dawała jeszcze realne nadzieje na zwycięstwo. Po starcie zresztą nasi zawodnicy pewnie prowadzili 5-1 i wydawało się, że wszystko zakończy się happy endem. Niestety Grisza jna samej kresce dał się wyprzedzić Sajfutdinowowi i Włókniarz zanotował drugi w tym sezonie remis 45-45. Do tabeli dopisał sobie jednak dwa punkty, ponieważ pierwsze starcie w Częstochowie wygrał 50-40. Źle współpracowało mi się w ostatnim biegu z Danielem, zupełnie nie mogliśmy się zrozumieć, a ten kto mówi, że zamknąłem gaz przed metą jest chyba nienormalny! Wjechałem w śliską nawierzchnię, która mnie wyhamowała – mówił po meczu wyraźnie zdenerwowany Łaguta.
Włókniarz dzięki temu remisowi zbliżył się w tabeli do Betard Sparty Wrocław przed ostatią serią spotkań na zaledwie jeden punkt. Biorąc pod uwagę lepszy bilans bezpośrednich spotkań oraz to, że wrocławianie w ostatniej kolejce mieli za rywala zdecydowanego lidera z Tarnowa z dużą dozą prawdopodobieństwa można było zakładać, iż do bezpiecznego utrzymania częstochowianom wystarczy zdobycie jednego punktu w starciu z Unią Leszno. Drużyna Byków miała jeszcze realne szanse awansu do fazy-play a to gwarantowało olbrzymie emocje na Arenie. W pełni znalazło to potwierdzenie w rzeczywistości. Zawodnicy obu drużyn dawali z siebie wszystko, a Rafał Szombierski, Damian Baliński, Tobiasz Musielak, Przemek Pawlicki i Hubert Łęgowik przypłacili to upadkami. I tak już bardzo wysokie ciśnienie wśród kibiców maksymalnie podkręcone zostało w wyścigu trzecim, a w zasadzie tuż za jego metą. Wtedy to Damian Baliński bez pardonu zaatakował wyprzedzającego go na kresce Szombierskiego, zawodnicy szczepili się kierownicami swych motocykli i groźnie upadli na tor. Częstochowska publiczność była żądna krwi i linczu leszczyńskiego zawodnika niczym w Koloseum w antycznym Rzymie. Strach pomyśleć co by się stało gdyby tor od trybun nie oddzielało metalowe ogrodzenie. To była walka o każdy centymetr toru, nikt nie odpuszczał, przeprosiłem już Rafałą bo moja wina była tu bezsporna – przyznawał po spotkaniu popularny „Balon”, który park maszyn musiał opuszczać w towarzystwie ochrony. Szala zwycięstwa przechylała się raz w jedną, raz to w drugą stronę aż do biegów nominowanych, kiedy to włókniarze zadali decydujące ciosy dwukrotnie zwyciężając w stosunku 5-1 po fenomenalnej walce. Wynik 50-39 oznaczał, iż Włókniarz nie tylko wygrał mecz, ale zdobył także punkt bonusowy zapewniają sobie utrzymanie w Ekstralidze na kolejny sezon. Po spotkaniu radość była tak wielka, jak po zdobyciu mistrzostwa Polski. – W ostatnich latach do końca drżeliśmy o utrzymanie, cieszymy się bardzo, że tym razem mamy spokojną głowę już pod koniec sierpnia. Możemy spokojnie skupić się na budowaniu zespołu na kolejny sezon. Plany mamy ambitne, ale na razie nie możemy jeszcze mówić o nazwiskach, zobaczymy jaki ostatecznie będzie regulamin, musimy także policzyć KSM zawodników. Dla kibiców zorganizujemy jeszcze Memoriał Bronisława Idzikowskiego i Marka Czernego – powiedział po spotkaniu prezes Paweł Mizgalski.
Dospel Włókniarz Częstochowa – Unia Leszno 50-39
Dospel Włókniarz:
9. Mirosław Jabłoński – 5+1 (3,2*,0,0)
10. Grzegorz Zengota – 10 (0,3,3,1,3)
11. Grigorij Łaguta – 11 (3,2,3,w,3)
12. Rafał Szombierski – 6+2 (1,1*,1,1,2*)
13. Daniel Nermark – 14+1 (3,3,3,3,2*)
14. Marcin Bubel – 4 (2,0,2)
15. Hubert Łegowik – 0 (0,w,ns)
Unia:
1. Przemysław Pawlicki – 11 (2,3,2,t,3,1)
2. Tobiasz Musielak – 2+1 (1*,0,1,-)
3. Troy Batchelor – 5+1 (2,1*,2,0,-)
4. Damian Baliński – 6+2 (w,2,1*,2*,1)
5. Jurica Pavlic – 7 (2,d,2,3,0)
6. Piotr Pawlicki – 6 (3,1,2,t,0)
7. Kamil Adamczewski – 2 (1,1,0)
Widzów: około 9000
Sędziował Marek Wojaczek z Godziszki
Mariusz Rajek