Robert Załęski:
Robert Załęski (rocznik 1968) nie jest piłkarzem do końca spełnionym. I choć dane mu było zakosztować ligowego chleba, tak naprawdę jego kariera nie potoczyła się tak, jakby sobie tego wymarzył.
Ale oto przed tym doświadczonym zawodnikiem otworzyła się nowa szansa na zrealizowanie, choć po części, swoich futbolowych marzeń. Szansa, którą Załęski musi wykorzystać. Piłka nożna w hali, czyli futsal jest mu bowiem znana niemal od podszewski.
– Zacznijmy od początku. Stworzył pan zespół, który pod nazwą KP Częstochowa wystartuje już za kilka w rozgrywkach II ligi futsalu. To już poważna rzecz.
– Faktycznie, stworzyłem i zorganizowałem, ale prawdę powiedziawszy wolę grać niż coś organizować. Nazwa KP Częstochowa jest robocza, bo jeśli ktoś nas wesprze finansowo nie wykluczone, że zostanie nieco zmodyfikowana.
– Gdzie drużyna KP Częstochowa będzie rozgrywała swoje mecze?
– W hali Polonia. Dzięki życzliwości władz miasta otrzymaliśmy, dwa razy w tygodniu, możliwość korzystania właśnie z tego obiektu. Spotkania ligowe będziemy rozgrywali w poniedziałki o godzinie 19.00, bo w weekendy byłoby to raczej niemożliwe, gdyż z hali korzystają inni.
– Stawiacie sobie jakiś konkretny cel?
– Nie stawiamy. Na początku chcemy się po prostu sprawdzić. Ja i kilku moich kolegów mamy za sobą grę w hali. Z Cleareksem Chorzów zdobywaliśmy nawet, wspólnie z Andrzejem Dziedzicem, medale mistrzostw kraju. I prawdę powiedziawszy jakiś wielkich obaw przed rywalami nie mamy.
– Debiutantowi nigdy nie jest jednak łatwo.
– I nam nie będzie, bo trzeba się przyzwyczaić do pewnego stylu gry, przepisów futsalu. Są one różne od tych klasycznych piłkarskich. Może to sie wydawać trochę dziwne, ale w tej odmianie futbolu, trzeba wiedzieć jak dokonać zmiany, a jeśli dokonać, to w w którym miejscu boiska. To są niby detale, ale trzeba w nich się bezbłędnie orientować. Rozgrywaliśmy sparing z I-ligowym Irexem Sosnowiec i mimo, że wygraliśmy aż 10:3, mieliśmy kłopoty właśnie z tak na pozór mało istotnymi kwestiami.
– 10:3 z I-ligowcem. To świetny rezultat.
– Rzeczywiście byliśmy zadowoleni z takiego rozstrzygnięcia, a przede wszystkim gry, mimo, że mecz w Sosnowcu rozpoczął się o godzinie 22.00. Ale powiadam: swoich umiejętności jesteś pewni.
– Trenerem najlepszej halowej piłkarskiej drużyny w naszym kraju, mam na myśli Cleareks Chorzów, jest doskonała panu znany, Gothard Kokott. Może konsultował pan z tym szkoleniowcem kilka decyzji, choćby personalnych. Bagaż doświadczeń halowych Kokotta jest ogromny i niepodważalny.
– Nie, nie konsultowałem się. Myślę, że sam mam trochę tych doświadczeń i nie będzie źle.
– W Cleareksie niektórzy piłkarze koncentrują się wyłącznie na piłce. Powód jest oczywiście zasadniczy: za występy otrzymują wynagrodzenie.
– Wiem o tym, ale nie są to jakieś zawrotne sumy. U nas wszyscy będa grali za darmo. Wielu z nas para się jeszcze tą klasyczną odmiana futbolu. Tam można lepiej zarobić. U nas, niestety, trzeba będzie nawet dołożyć.
– Nie boi się pan, że hala Polonia zaroi się na waszych potyczkach od najróżniejszych pseudokibiców, którzy znajdą miejsce, gdzie można dać upust swoim najdziwnejszym zachowaniom.
– W Chorzowie, czy w innych miejscach, choćby Zabrzu na mecze w hali przychodzą całe rodzinny. To jest zupełnie inna piłka od tej oglądanej na otwartych boiskach. Tutaj nie ma chamstwa, tutaj nikt nikogo nie przychodzi bić. Mam nadzieję, że u nas tez tak będzie. Zreszta my się nazywamy KP Częstochowa i na razie nie mamy jeszcze kibiców.
– Dziekuję za rozmowę.
ANDRZEJ ZAGUŁA