Żużlowcy Dospelu Włókniarza przegrali pierwszy mecz o brązowy medal w Tarnowie z Unią 41-49. Biorąc jednak pod uwagę wszystkie nieszczęścia, jakie w ostatnim czasie spadły na częstochowską drużynę, wynik ten trzeba uznać za co najmniej przyzwoity. W rewanżu to częstochowianie będą faworytem do medalu.
– Dla nas, to spotkanie tak naprawdę rozpoczęło się o 9 rano, kiedy dostaliśmy telefon od Grigorija Łaguty, że jego bus zaliczył defekt na Węgrzech i dalej nie pojedzie. Była poważna obawa, że może nie zdążyć na spotkanie – powiedział na pomeczowej konferencji prasowej menadżer Jarosław Dymek. W sobotę (14 września) Grisza brał udział w Indywidualnych Mistrzostwach Europy w Gorican. W odróżnieniu od pozostałych zawodników, którzy spieszyli się na niedzielne mecze ligowe do Polski, Rosjanin nocował na Węgrzech, kilkaset kilometrów od Tarnowa. – Silnik umarł, nie dało się jechać dalej. To nasz tymczasowy bus, ponieważ niedawno mieliśmy mały wypadek i nasz pojazd znajduje się aktualnie w naprawie. Chyba zawisło nad nami jakieś fatum – przyznawał po meczu jeden z mechaników Griszy. Spóźniony i bez swojego sprzętu, ale Łaguta na szczęście na mecz dotarł. Dość powiedzieć, że ledwo przebrał się w parku maszyn i już jechał w ramach rezerwy taktycznej. Motocykli użyczył mu Artur Czaja, co pokazuje, że Włókniarz stanowi prawdziwą drużynę. Początek meczu był dla nas bardzo niekorzystny (7-17, 13-23), ale w drugiej części podopieczni trenera Grzegorza Dzikowskiego spisywali się zdecydowanie lepiej. Główna w tym zasługa Michaela Jepsena Jensena oraz pary Łaguta – Czaja. To właśnie ten ostatni duet dał najwięcej radości około 300-osobowej grupie fanów z Częstochowy. Trzykrotnie Grisza z Arturem jechali na 5-1, ostatecznie dowożąc ten rezultat do mety w wyścigu 7., kończąc zwycięstwem 4-2 w biegu 10. oraz remisując 3-3 w przedostatnim. W 14. biegu jednak częstochowianie najprawdopodobniej zwyciężyliby podwójnie, gdyby nie bezpardonowy atak Kacpra Gomólskiego i spowodowanie upadku Czai. – To powinna być bezdyskusyjna czerwona kartka. Gomólski staranował Czaję i podług tego, za co w meczu półfinałowym z Unibaxem wykluczony do końca zawodów został Szombierski, ukaranie zawodnika Unii tylko kartką żółtą wydaje się śmieszne – grzmiał po meczu prezes Włókniarza, Paweł Mizgalski. Pretensji do Kacpra nie miał natomiast sam poszkodowany, który przyznał, że przed upadkiem Gomólskiego pociągnęło na nierównosci. Żółte kartki zarobili w niedzielnym meczu także Grisza Łaguta (za niebezpieczną jazdę) oraz Rune Holta (za dwukrotne utrudnianie startu).
Ośmiopunktowa strata z Tarnowa wydaje się być jak najbardziej do odrobienia podczas rewanżu w Częstochowie, który zaplanowano już na najbliższą niedzielę (22 września, godz. 16:00). Na razie nie wiadomo, czy będziemy mogli w tym meczu skorzystać z usług Rafała Szombierskiego, względem którego Komisja Orzekająca Ligi werdykt ma wydać… po sezonie. Szybkość i trafność działania naszych żużlowych organów w ostatnim czasie godna jest podziwu i zdolna zniechęcić do tego sportu największych entuzjastów.
Unia Tarnów – Dospel Włókniarz Częstochowa 49:41
Unia:
9. Maciej Janowski – 10 (3,1,3,2,1)
10. Patrick Hougaard – 1 (1,0,d,-)
11. Artiom Łaguta – 12+1 (2*,3,2,2,3)
12. Martin Vaculik – 3 (3,0,0,0,-)
13. Janusz Kołodziej – 15 (3,3,3,3,3)
14. Edward Mazur – 1+1 (1*,t,0)
15. Kacper Gomólski – 7+2 (2,2*,1,2*,w)
Włókniarz:
1. Michael Jepsen Jensen – 13 (2,2,2,2,0,3,2)
2. Hubert Łęgowik – 0 (0,-,-,-)
3. Rune Holta – 8 (1,1,w,2,1,3,0)
4. Emil Sajfutdinow – ZZ
5. Grigorij Łaguta – 9+2 (-,1*,2*,1,3,1,1)
6. Artur Czaja – 11 (3,d,1,3,1,1,2)
7. Adam Strzelec – 0 (0,0,-)
Foto: Grzegorz Przygodziński
Grisza Łaguta docierał na mecz z “przygodami”, wystartował na pożyczonym sprzęcie, ale i tak zdobył dla biało-zielonych cenne punkty.
Mariusz Rajek