Niewielki plac wokół bloku przy ul. Niepodległości 24 w Częstochowie ma aż czterech właścicieli. Należy do Urzędu Miasta, Robotniczej Spółdzielni Mieszkaniowej „Hutnik”, Polskich Kolei Państwowych i Zakładu Energetycznego. Ten aspekt stał się zmorą mieszkańców wieżowca, bo dysponenci zamiast dbać o teren oglądają się na pozostałych.
Mieszkańcy bloku przy ul. Niepodległości 24 marzą, by wiosną i latem odetchnąć w otoczeniu zieleni. Plac, który kilka lat temu własnoręcznie ozdobili młodymi drzewami, krzewami i kwiatami, doskonale nadawałby się do wypoczynku i miłych pogaduszek przy grillu, jednak delektowaniu przyrody nie sprzyja panujący tam brud. – Od lat ciągle walczymy z bałaganem, bo nieustannie trwają dywagacje o to, kto ma teren porządkować – mówi „GCz” pan Zygmunt Konyczno. – Nie mamy już sił, administratorzy mimo naszych próśb i monitów nie spieszą się do wywiązywania się ze swoich zobowiązań. Odnosimy wrażenie że nas lekceważą. Jeden wykona swoją pracę w połowie, drugi jeszcze mniej, a trzeci nie ruszy nawet palcem – dodaje jego sąsiad Zenon Gaudy.
W efekcie na placu ciągle jest nieporządek i krajobraz staje się mało miły dla oka. Chwasty i trawy rosną do ogromnych rozmiarów. Miejscami tworzą się gąszcze nie do przebrnięcia. W innych punktach trawniki są skoszone w połowie i podcięte tylko niektóre krzaki. To samo dotyczy śmieci. Jeden trawnik jest częściowo posprzątany, bo spółdzielnia na przykład regularnie sprząta teren, a miasto nie. Tak jest i teraz. Jak relacjonują panowie najlepiej w tym roku wywiązało się miasto, choć jak twierdzi Wydział Komunalny, nie ma tam terenu miejskiego. – Magistrat swój obszar uprzątnął w 90 procentach. Ścięto chwasty i gałęzie, skoszono trawę, ale odpady już zostawiono. Teraz leżą i gniją, ściągając dokuczliwe owady. Spółdzielnia z kolei trawę skosiła, w zasadzie zrąbała, ale już krzaków nie podcięła, bo jak mi powiedziano na to już nie starczyło pieniędzy – mówi pan Zygmunt.
– Jestem w 90 procentach przekonany, że problem nie dotyczy naszego terenu. Regularnie go porządkujemy, jest też zatrudniona pani do sprzątania. Wcześniej w czynie społecznym pomagaliśmy sąsiadującym z nami administratorom, ale teraz liczy się każda złotówka, więc zrezygnowaliśmy z wolontaiatu – wyjaśnia kierownik administracji RSM „Hutnik” Dariusz Błoch. W rozmowie z „GCz” zapewnia że na pewno sprawdzi stan placu. – Jeśli będzie trzeba coś poprawić, to wykonamy co trzeba – dodał.
Największy problem mieszkańcom stwarza niechlujstwo Kolei. – Swojego terenu PKP nie porządkuje od kilku lat. Trawa jest ponad metrowa, chwasty rozrastają się do wielkości potężnych krzaków. Do dzisiaj leżą uschnięte gałęzie, które przed kilku laty ścięto po interwencji prasowej. To skandal, by tak zaniedbać miejsce przy bloku, gdzie mieszkają dzieci i ludzie starsi – mówi Zenon Gaudy. – Tu jest istny busz, siedlisko brudu i odchodów. Swoje potrzeby załatwiają różne indywidua, w dużej części stali klienci pobliskiego sklepu. Najpierw kupują różnorakie trunki, a potem w tym gąszczu jest pełno ekstrementów i śmieci. Trawa wysoka sprawia, że czują się bezpieczni, ale mieszkańcy już nie, bo musimy znosić odór i roje robactwa, które nie daje nam żyć. Czy wreszcie ktoś zrobi z tym porządek, bo nie pomagają nawet monity i skargi do Straży Miejskiej. Płacimy czynsze, podatki, ale dla nas nic nie ma – denerwuje się pan Gaudy. Teren ten nadzoruje oddział Gospodarowania Nieruchomościami PKP w Katowicach. Rzecznik PKP w Częstochowie Zbigniew Łaguna skierował nas do dyr. Jolanty Michalskiej. Pani obiecała sprawdzić problem. Niestety, do zamknięcia gazety nie uzyskaliśmy od niej odpowiedzi.
– Skoro jest taki problem, to może uporządkować wreszcie sprawy własnościowe i zrobić tu parking, mieszkańcy nie mają, gdzie stawiać samochodów, więc może będzie to lepsze rozwiązanie – proponują panowie.
Podobny pomysł analizuje spółdzielnia. – Rozważamy, by w perspektywie kilku lat wybudować dodatkowy parking. Najprawdopodobniej inwestycję zrealizujemy w 2012 lub 2013 roku – mówi Dariusz Błoch.
URSZULA GIŻYŃSKA