Urząd Nadzoru Ubezpieczeń Społecznych nie ustaje w napadach na naszą, Śląską Kasę Chorych. Po próbach wymuszenia szantażem zmian personalnych (patrz test “Łapa na Sośnierza”) przyszedł czas polowania na nasze pieniądze. UNUZ domaga się, by Śląska Regionalna Kasa Chorych wpłaciła z budżetu na rok 2002 na rzecz tzw. funduszu wyrównawczego 420 mln zł ze składek przyszłorocznych i dodatkowo 138 mln, jako wyrównanie za rok 2001. Przewidywana na przyszły rok wielkość wydatków ŚlKCh na świadczenia zdrowotne, liczona według składki 8% (rząd zapowiada obniżenie jej do 7,75%) wynosić ma ok. 4 mld zł. UNUZ chce więc nam zabrać ok. 13% naszych pieniędzy.
Urząd Nadzoru Ubezpieczeń Społecznych nie ustaje w napadach na naszą, Śląską Kasę Chorych. Po próbach wymuszenia szantażem zmian personalnych (patrz test “Łapa na Sośnierza”) przyszedł czas polowania na nasze pieniądze. UNUZ domaga się, by Śląska Regionalna Kasa Chorych wpłaciła z budżetu na rok 2002 na rzecz tzw. funduszu wyrównawczego 420 mln zł ze składek przyszłorocznych i dodatkowo 138 mln, jako wyrównanie za rok 2001. Przewidywana na przyszły rok wielkość wydatków ŚlKCh na świadczenia zdrowotne, liczona według składki 8% (rząd zapowiada obniżenie jej do 7,75%) wynosić ma ok. 4 mld zł. UNUZ chce więc nam zabrać ok. 13% naszych pieniędzy.
Przypomnijmy, że pieniądze Kas Chorych nie są środkami budżetowymi rozdzielanymi według uznania pana Ministra Zdrowia Mariusza Łapińskiego. Kasa dysponuje składkami płaconymi przez ubezpieczonych w danej Kasie. Dokładnie tak samo, jak PZU, Warta czy Compensa dysponuje tylko pieniędzmi tych ubezpieczonych, którzy zdecydowali się wybrać dane towarzystwo. Każdy z nas płaci na rzecz wybranej przez siebie Kasy Chorych 7,75% swoich dochodów. W zamian Kasa refunduje koszty leczenia ubezpieczonego i jego rodziny. Decyzja UNUZ jest więc próbą przywłaszczenia naszych pieniędzy!
Wolny wybór
W odróżnieniu od towarzystw ubezpieczeniowych czy banków, w Kasach Chorych jest bardziej skomplikowany system obliczania liczby ubezpieczonych. Gdy wchodziła w życie reforma w 1999 r. Kasy działały tylko na określonym terytorium – mieszkaniec Częstochowy był przypisany do Kasy śląskiej, Radomska do Kasy łódzkiej. Wyjątek stanowiła kasa branżowa (dotycząca służb mundurowych, kolejarzy itp.) działająca na terenie całego kraju. Każdy zatrudniony (lub uzyskujący dochody z innych źródeł) składał do ZUS dokument, określający do jakiej Kasy Chorych mają być kierowane jego składki. Od 1 I 2001 zniesiona została zasada terytorialności Kas. Każdy ma wolny wybór – mieszkaniec Częstochowy może polecić ZUS-owi przekazywanie swoich składek łódzkiej Kasie, a mieszkaniec Radomska – śląskiej.
Obowiązywała też zasada solidarności. Chcąc zapewnić wszystkim obywatelom Polski porównywalne warunki opieki medycznej ustawodawca wprowadził zasadę funduszu wyrównawczego. Składkę bowiem płacimy od dochodów; dochody uzyskiwane np. przez pracowników zatrudnionych w Warszawie są zdecydowanie wyższe od dochodów pracowników w Częstochowie. Kasy najbogatsze obowiązane były więc przekazywać część swoich pieniędzy kasom najbiedniejszym. Tej “janosikowej” zasadzie służył fundusz wyrównawczy. Śląska Kasa Chorych musiała w tym roku odprowadzić ok. 205 mln zł na fundusz wyrównawczy.
Wyrównanie strat
We wrześniu UNUZ zażądał odprowadzenia w przyszłym roku na fundusz wyrównawczy 420 mln zł. Dyrektor ŚlKCh Andrzej Sośnierz złożył od tej decyzji odwołanie do NSA. 1 XII UNUZ wydał następną decyzję – tym razem zażądał dodatkowo 138 mln zł tytułem wyrównania za rok 2001.
Jakie były podstawy decyzji UNUZ? Po prostu w Warszawie wymyślono, że w Śląskiej Kasie ubezpieczonych jest o 340 tys. mniej osób. Dokładnie – wymyślono, bo to twierdzenie trudno logicznie uzasadnić.
Fakt, że dokładna liczba ubezpieczonych budzić może spory. Winą za to trzeba obciążyć ZUS. Płacący składkę rozlicza się przez ZUS, zakład ten jest informowany o intencji płacącego, o tym, na rzecz której kasy zamierza płacić. Niestety, w ZUS nie jest jeszcze w pełni gotowy system komputerowy. Dane są więc nieprecyzyjne. W kwietniu 2001 r. UNUZ uznał liczbę ubezpieczonych w ŚlKCh, jako 4,813 mln. Wg GUS na obszarze województwa śląskiego 30 VI 2001 r. mieszkało 4,840 mln. Liczbę ubezpieczonych z terenów sąsiadujących z województwem oszacowano na 62 tys. Na podstawie deklaracji składanych przez lekarzy szczebla podstawowego ubezpieczonych może być ok. 4. 600 mln (plus owych 62 tys. z miejscowości ościennych – Brzeźnica Nowa, Olkusz itp.). Był pewien problem dotyczący ustalenia liczby płatników składek do branżowych Kas Chorych. Ujawniło się, że ok. 20 tys. ludzi, płacąc tylko jedną składkę, przypisanych było równocześnie do kasy śląskiej i branżowej. Podjęto działania wyjaśniające, każda z tych osób dostała pismo, by wyraźnie zadeklarowała swoją “kasową” przynależność.
Obliczenia z sufitu
Dodajmy tu, że wprowadzony system “Start”, owe karty chipowe wydawane przez ŚlKCh, miały m.in. na celu dokładne ustalenie liczby ubezpieczonych. Za wprowadzenie tego systemu min. Łapiński grozi Sośnierzowi odwołaniem, więzieniem i tym podobnymi sankcjami. Bo widać wygodniej dla centrali, gdy może dowolnie operować cyferkami. Z “sufitu”, na podstawie fałszywego algorytmu, wymyślono sobie, że na Śląsku jest mniej ubezpieczonych. O ile mniej? UNUZ podał 4,472 tys., a więc zmniejszono szacunki dotychczasowe o 340 tys. Urząd nie wyjaśnił przy tym podstaw szacunku, nie powiedział, gdzie zniknęła ilość mieszkańców odpowiadająca zaludnieniu Katowic. Bo w kasie branżowej ich też nie da się znaleźć.
Potrzebne są ministerstwu pieniądze z naszych składek, by dzielić je według własnego politycznego uznania. Z tego co wiadomo, nasze pieniądze nie pójdą tylko dla najbiedniejszych Kas. 7 mln zł zabranych ze Śląska dostać ma najbogatsza Kasa w Polsce – mazowiecka. Rządzona przez koalicyjnych kolegów z SLD i PSL, przez exmarszałka Struzika z PSL. Ta Kasa wsławiła się wyjątkowym marnotrastwem przy zakupie “pałacu” na siedzibę. Tyle samo – 7 mln zł – ma wzmocnić bogatą Kasę branżową, gdzie wydatki na zakup świadczeń medycznych są znacznie wyższe niż nasze, śląskie możliwości. W branżowej widać też są “kumple” z koalicji.
Co to oznacza dla nas?
W listopadzie ŚlKCh zakończyła negocjacje w sprawię zakupu świadczeń medycznych. 10 XII miały być podpisywane umowy. Ale nie będą. Bo zabrano pieniądze, bo w takiej sytuacji ŚlKCh nie stać na realizację wynegocjowanych kontraktów. Warszawa zabiera środki nie katowickiej biurokracji, ale nam. Bo ŚlKCh będzie zmuszona albo ograniczyć ilość zamówionych usług, albo obniżyć ceny za nie płacone. W każdym wariancie ograniczy to nasz dostęp do usług lekarskich, wydłuży kolejki do specjalistów, obniży standardy opieki w szpitalu. Nasze, częstochowskie, szpitale, już będące poważnie zadłużone, znajdą się w sytuacji tragicznej.Miało być lepiej, miało być normalniej. Decyzja UNUZ jest przedsmakiem tego, co czeka nas, gdy kasy zostaną zlikwidowane, a centrala sama zajmie się dzieleniem pieniędzy na zdrowie. Po “uważaniu”, według sufitowych wskaźników, wedle potrzeb kolegów.
JAROSŁAW KAPSA