Co było powodem zabójstwa komendanta NSZ Stanisława Nakoniecznikoffa – Klukowskiego “Kmicica”? W dwóch poprzednich odcinkach opisaliśmy okoliczności śmierci “Kmicica” 18 X 1944 r. na ul. Bocianiej, podjęliśmy także rozważanie motywu. Negatywnie oceniliśmy tezę przytaczaną m.in. przez byłego żołnierza i historyka NSZ Tadeusza Boguszewskiego, jakoby wyrok śmierci na komendanta został wydany za próby kolaboracji z komunistami. Próbowaliśmy także rozważyć teorię dotyczącą tezy o usiłowaniach “Kmicica” doprowadzenia do scalenia NSZ z AK. Z przytaczanych faktów wynikało, że do powstania warszawskiego Nakoniecznikoff – Klukowski należał do zdecydowanych przeciwników podporządkowania NSZ komendantowi AK. Więcej – dlatego został wybrany komendantem, iż swoją osobą gwarantował zerwanie rozmów scaleniowych.
Na “Kmicicu” ciążył wyrok śmierci wydany przez sąd podziemny AK. Według J. Tereja (PSB t.XXII) i Leszka Gondka (“Polska karząca 1939-45”) w 1942 r. Nakoniecznikoff – Klukowski został zdjęty ze stanowiska inspektora podokręgu północnego Obszaru Warszawa AK za łamanie dyscypliny, działalność szkodliwą dla organizacji i niewyliczenie się z funduszy służbowych. Wyrok śmierci na niego wydany został na początku 1943 r. I tu zacytujmy L. Gondka: “W Powstaniu Warszawskim otrzymał od gen. “Montera” zadanie bojowe na ul. Złotej. Szef Służby Sprawiedliwości KG AK żądał, zgodnie z zapadłym wyrokiem, jego likwidacji, ale gen. “Monter” nie zmienił swojej decyzji. “Kmicic” nie objął powierzonej mu placówki powstańczej”. Gondek, niestety, nie przytacza źródeł uzasadniających powyższe twierdzenia.
Niewątpliwie, wyrok był. Faktem jest, że nie było żadnych prób jego wykonania. Nic jednak nie wiadomo o jakimś zadaniu otrzymywanym od “Montera” w czasie powstania.
W czasie powstania – jak mówią inne relacje – komendant NSZ przebywał na Mokotowie. Nie miał możliwości kontaktowania się ze swoimi żołnierzami walczącymi w Śródmieściu. Nic też nie wiemy, by miał możliwości kontaktowania się i wykonywania jakiegoś zadania powierzonego przez dowództwo AK.
Po powstaniu “Kmicic” przedostaje się do Częstochowy. I ta decyzja też stanowi pewną zagadkę. Dlaczego Częstochowa? Gdyby chodziło tylko o możliwość ukrywania się – najlepsze możliwości ze względu na wcześniej posiadane kontakty miałby
Nakoniecznikoff w okolicach Warszawy. Gdyby zaś chciał odzyskać możliwości dowodzenia formacjami NSZ mógł skierować się w rejon zgrupowania tworzącej się Brygady Świętokrzyskiej. Był tam na inspekcji w lipcu. Żołnierze “Żbika” Władysława Kołacińskiego wspominają, jak gościli go na kwaterach pod Seceminem. Z pewnością zostałby dobrze przyjęty i po powstaniu. Dlaczego więc Częstochowa?
W październiku nasze miasto stało się nieformalną stolicą Polski Podziemnej. Tu przebywało większość dowódców AK, tu przygotowano odbudowę organizacji po ciosach, jakimi była nieudana akcja “Burza”.
Przed powstaniem, między “Kmicicem” i żołnierzami NSZ a dowództwem AK była fundamentalna różnica zdań uniemożliwiająca podporządkowanie się rozkazowi scaleniowemu. Różnica dotyczyła stosunku do “Burzy” i wkraczającej do Polski Armii Czerwonej. Zgodnie z rozkazem nr 3, dowódcy NSZ Kurcjusza “Żegoty” “wojska sowieckie na terytorium Polski muszą być uważane za wojska wrogie”. Dowódca zalecał unikanie konfliktów z oddziałami regularnego wojska sowieckiego zakazując równocześnie jakiejkolwiek formy współpracy. Równocześnie wydawane rozkazy dowództwa AK dotyczące “Burzy” zakładały ujawnienie się oddziałów AK wobec wkraczających Rosjan i podejmowanie przy współpracy z nimi walk z Niemcami.
Po Powstaniu Warszawskim ta zasadnicza różnica przestała mieć istotne znaczenie. Stosunek do Sowietów przestały określać doktrynalne domniemania. Zastąpiły je fakty – informacje o aresztowaniu ujawniających się AK-owców, pamięć o “śmiertelnej” dla powstania bezczynności Armii Sowieckiej pod Warszawą. Po powstaniu sytuacja zarówno AK-owców jak i NSZ-towców była równie dramatyczna. Dodajmy tu także, że mimo różnic, mimo odmowy wykonania rozkazu scaleniowego w czasie akcji “Burza” wiele oddziałów NSZ niższego szczebla podporządkowywała się taktycznie AK. W walkach Powstania Warszawskiego uczestniczyło blisko 2 tys. żołnierzy NSZ. Oddziały NSZ brały także udział w akcji “Burza” na Lubelszczyźnie.
Dramatyczne doświadczenia 1944 r. mogły zmienić relacje AK – NSZ. Po klęsce Powstania Warszawskiego NSZ był potrzebny dowództwu AK, jego siatka konspiracyjna w terenie była lepiej zachowana niż rozbite w czasie “Burzy” struktury AK. Między tymi formacjami zanikła różnica zdań dotycząca stosunku do Armii Sowieckiej.
Nie można zatem wykluczać, że przyjazd Nakoniecznikoffa do Częstochowy w październiku 1944 r. był związany z próbami podjęcia rozmów z przebywającymi tu dowódcami Armii Krajowej. W październiku przebywał w naszym mieście Leopold Okulicki “Niedźwiadek” – Dowódca Sił Zbrojnych w Kraju (taką formalną nazwę nosiła wówczas AK). Tu także zapadła decyzja powierzająca Emilowi Fieldorfowi “Nilowi” tworzenie organizacji “Nie”. Rozmowy z komendantem NSZ mogły wiązać się z tworzeniem tej organizacji.
Oczywiście, są to jedynie przypuszczenia. Idźmy jednak dalej tym śladem. “Kmicic” przebywa w Częstochowie w domu kpt. Włodzimierza Żaby (ps. “Haik”, “Żniwiarz”). Kpt. Żaba od 1941 r. był żołnierzem NOW, potem w 1944 r. – NSZ. Miał dobre kontakty z większością żołnierzy NOW i NSZ, którzy zdecydowali się na przejście do struktur AK (AK – NOW i AK – NSZ). Przypomnijmy tu (pisałem o tym w poprzednim odcinku) – inicjatorem powstania narodowej konspiracji w Częstochowie był Władysław Pacholczyk (ps. “Adam”).
Ur. w 1899 r. Pacholczyk był nauczycielem i przedwojennym działaczem Stronnictwa Narodowego, prezesem powiatowym SN w powiecie opoczyńskim. W latach 1931-39 członek Rady Naczelnej SN. W 1935 r. zesłany do obozu w Berezie Kartuskiej. Współzałożyciel NOW, potem NSZ. W 1944 r. był zastępcą szefa I Oddziału (Ogólnoorganizacyjnego) Sztabu NSZ. W czerwcu 1944 podporządkował się decyzji o scaleniu, współtworząc AK -NSZ.
Pacholczyk – o czym pisze w swoich wspomnieniach Jan Pietrzykowski – miał “znaczne wpływy na terenia częstochowskiego okręgu SN – NOW”. Zresztą sam autor wspomnień, w grudniu 1939 r., na ręce Pacholczyka składał przysięgę wojskową. Po powstaniu warszawskim “Adam” Pacholczyk przebywa na terenie Częstochowy. W listopadzie “został na ulicy zatrzymany przez niezidentyfikowanych cywilów, wciągnięty do samochodu i ślad po nim zaginął” (w relacji Pietrzykowskiego). Także w listopadzie 1944 r. doszło do skrytobójczego morderstwa na ul. Ogrodowej. Ofiarą padł szef II Oddziału sztabu Okręgu NSZ (do czerwca 1944), a później sztabu AK-NSZ kpt. Stanisław Żak “Stach”.
Trudno o tych skrytobójczych zamachach mówić w oderwaniu od zabójstwa na ul. Bocianiej. Sprawcy prawdopodobnie byli ci sami – ludzie związani z organizacją “Toma”.
Zaryzykujmy pewną hipotezę. W październiku 1944 r. Nakoniecznikoff – Klukowski przybywa do Częstochowy z myślą o nawiązaniu kontaktu z Leopoldem Okulickim i dowództwem AK. Pośrednikami stają się kpt. Włodzimierza Żaba, jego kolega z konspiracji Stanisław Żak i wreszcie, cieszący się dużym autorytetem, tak w gronie żołnierzy NSZ, jak AK – Władysław Pacholczyk.
Rozmowy “Kmicica” z AK wzbudziły zaniepokojenie działaczy NSZ z Grupy Szańca. Decydują się na drastyczne rozwiązanie – wydają wyrok na swojego komendanta. Wykonanie powierzają Organizacji “Toma”. W ślad za zabójstwem Nakoniecznikoffa dokonane zostają kolejne morderstwa. Wymienionych żołnierzy: Żaby, Żaka i Wł.
Pacholczyka. W listopadzie 1944 w mieszkaniu na ulicy Szewskiej w Krakowie zabity także został szef II Oddziału sztabu NSZ Wiktor Gostomski “Witold”… Także i tego zabójstwa dokonali ludzie “Toma”. /cdn/
JAROSŁAW KAPSA