Przed trzynastu laty, w warunkach przedunijnej jeszcze, polskiej odwilży, w Częstochowie ukonstytuował się Antykomunistyczny Związek Więźniów Politycznych, grupujących w swych szeregach sądzonych, skazanych i torturowanych polskich patriotów w okresie Peerelu – od 1945 do 1989 roku.
W Częstochowie mieści się Zarząd Główny Związku. Jego nazwa nie cieszy się “popularnością” wśród obejmujących władzę w Polsce najwyższego szczebla, a także – co szczególnie bolesne, wśród niektórych organizacji kombatanckich. Być może wynika to z przymiotnika “antykomunistyczny”. Czas bywa jednak najlepszym świadkiem prawdy. Skoro związek przetrwał – mimo różnych nacisków – lat trzynaście, najlepiej świadczy to o potrzebie jego istnienia. Także jako świadka historii.
Obecnie Antykomunistyczny Związek Więźniów Politycznych zrzesza w swoich szeregach 140 członków. Prezes AZWP, major Henryk Baldowski, kombatant najpierw Narodowej Organizacji Wojskowej, a później Armii Krajowej, wspomina tych, którzy zmaltretowani i zniszczeni w czasie przesłuchań i tortur na UB, byli potem przez tak zwane wojskowe sądy doraźnie skazywani na karę śmierci. Najstarszy z nich, członek związku Cyryl Pawłowski ma dziś 93 lata. Był skazany na karę śmierci. Uniknął jej dzięki amnestii. Trzykrotnie na karę śmierci skazany był akowiec Marian Michalczyk – prawnik. Podobnie wyroku śmierci uniknął Zygmunt Kępa z Narodowych Sił Zbrojnych i Alfred Zięba – akowiec. – Ale byli też tacy, którzy zginęli w sposób skrytobójczy. Eligiusz Szczepański odsiadywał karę w więzieniu. Był szyfrantem w oddziale Ponurego – Jerzego Kurpińskiego. Został wezwany więzienia na UB. Tam, jego oprawca, nie żyjący już ubek z Mstowa, sprowokował go do ucieczki i zabił strzałem w plecy. Takich przykładów było setki, tysiące – mówi pan Henryk.
Major Henryk Baldowski, mając niespełna 16 lat 20 października 1940 roku złożył na cmentarzu Kule przysięgę Rotę na wierność Ojczyźnie, wstępując do Narodowej Organizacji Wojskowej. Potem, od 1943 roku był w Armii Krajowej w 27 pułku piechoty, II batalionu VII Dywizji AK. Przeżył, jako żołnierz dwie koncentracje. Najpierw idąc na odsiecz powstańczej Warszawie przez dwanaście dni. Potem, kiedy odsiecz odwołano, dwanaście dni wracał pełen, jak wszyscy, goryczy. Druga koncentracja była w końskiem. Baldowski był wpatrzony w swojego dowódcę “Ponurego” – Jerzego Kurpińskiego, który już grubo po wojnie został skrytobójczo zastrzelony w kazamatach UB w Warszawie.
Niepodległościowy rodowód pana Henryka sięga po wiek XIX, kiedy to jego pradziadek ze strony matki – Jan Struzik brał udział w Powstaniu Styczniowym, za co wylądował na Sybirze. Poznał tę historię z opowieści babki i matki.
– Każdy mężczyzna z naszego rodu brał udział w sprawie patriotycznej. Po jego pradziadku ślad zaginął w śniegach Syberii – jak wspomina.
Baldowski też przeżył koszmar. Aresztowano go w czerwcu 1945 r. Na UB w Częstochowie na przemian go bito i przesłuchiwano. W męce i poniżeniu. W więzieniu na Zawodziu. – Trzy lata dostałem za wrogą organizację – Armię Krajową, pięć lat za nielegalne posiadanie broni i dwa lata za fałszywe dokumenty. W sumie 10 lat. A sąd doraźny wojskowy odbywał się w gmachu UB. Potem była amnestia. A dziś jest wolność – wspomina. I obowiązek wobec młodego pokolenia. Przekazać historię młodym. Czynią to wszystkie organizacje kombatanckie w Częstochowie. Dzieje się to przy okazji ważnych rocznic. Są zawsze przy nich harcerze. Dla młodych to żywa lekcja historii.
Z tą autentyczną historią Polski niektórych do szkół. Do jakich zależy od dyrekcji. Pan Henryk był już dwa razy w gimnazjum im. Kolumbów. Młodzi byli wsłuchani w sens prawdy. Na zakończenie wręczono mu kwiaty – czuł się zażenowany i wzruszony.
W siedzibie Antykomunistycznego Związku Byłych Więźniów Politycznych przeglądamy archiwalne zdjęcia. Z czasów walki o wolną Polskę. I te współczesne z patriotycznych uroczystości rocznicowych w Częstochowie i okolicznych miejscowościach. Major Henryk Baldowski uważa, że ich wysiłek zbrojny nie poszedł na marne, że dopiero teraz w Polsce odradza się patriotyczna rzeczywistość. – Wierzymy, że tak się stanie już po najbliższych do parlamentu wyborach i przy wyborze nowego polskiego prezydenta. Odrodzi się rzeczywista Rzeczypospolita. Jest nas coraz mniej. Coraz więcej kolegów odchodzi na wieczną wartę, ale ci co pozostali są nadal niezłomnymi świadkami prawdy o naszej polskiej historii – mówi.
PIOTR PROSZOWSKI