Ponieważ, jak stwierdziliśmy poprzednio, siedziba Częstocha ulokowana była na odludziu oraz w miejscu zupełnie nie nadającym się na wieś, stąd powody jej powstania musiały być całkiem inne. Przypuszczamy zatem, że głównej przyczyny założenia siedziby Częstocha – a w związku z tym także powstania samej Częstochowy – szukać należy nie w powodach ekonomicznych, lecz wśród przyczyn bardziej prozaicznych: komunikacyjnych. Po prostu miejsce w którym powstała przyszła Częstochowa od zawsze znajdowało się na bardzo dobrym szlaku podróżniczym. Od zawsze więc, droga wiodąca przez Częstochowę, biegnąca zakolami wśród dostarczających bardzo dobrej widoczności wzgórz, cieszyła się popularnością i była uczęszczana. Wprawdzie nikt tu nie zatrzymywał się na dłużej niż na krótki postój, nikt nie mieszkał, ale przechodzono przez to miejsce bardzo często. Droga z północnego zachodu na południowy wschód, przebiegająca przez teren przyszłej Częstochowy, znana była już zresztą w czasach rzymskich – szła tędy bowiem odnoga bursztynowego szlaku, z której korzystano zwłaszcza w dwu pierwszych wiekach naszej ery.
Ponieważ, jak stwierdziliśmy poprzednio, siedziba Częstocha ulokowana była na odludziu oraz w miejscu zupełnie nie nadającym się na wieś, stąd powody jej powstania musiały być całkiem inne. Przypuszczamy zatem, że głównej przyczyny założenia siedziby Częstocha – a w związku z tym także powstania samej Częstochowy – szukać należy nie w powodach ekonomicznych, lecz wśród przyczyn bardziej prozaicznych: komunikacyjnych. Po prostu miejsce w którym powstała przyszła Częstochowa od zawsze znajdowało się na bardzo dobrym szlaku podróżniczym. Od zawsze więc, droga wiodąca przez Częstochowę, biegnąca zakolami wśród dostarczających bardzo dobrej widoczności wzgórz, cieszyła się popularnością i była uczęszczana. Wprawdzie nikt tu nie zatrzymywał się na dłużej niż na krótki postój, nikt nie mieszkał, ale przechodzono przez to miejsce bardzo często. Droga z północnego zachodu na południowy wschód, przebiegająca przez teren przyszłej Częstochowy, znana była już zresztą w czasach rzymskich – szła tędy bowiem odnoga bursztynowego szlaku, z której korzystano zwłaszcza w dwu pierwszych wiekach naszej ery.
W tej sytuacji wydaje się najbardziej logiczne, że pierwszy stały mieszkaniec tego miejsca – czyli Częstoch – nie był ani rycerzem, ani osiadłym na bezłogu chłopem, lecz strażnikiem tego miejsca: strażnikiem szlaku. Był więc nie tyle z własnej woli tu osiadłym, co raczej z rozkazu pana grodu osiedlonym kmieciem, mającym za zadanie pełnić funkcję strażnika traktu. Zanim jednak bliżej rozpatrzymy jego funkcję, musimy wobec tego objaśnić jeszcze powód, dla którego owa stanica Częstocha – założona przy brodzie na Warcie – miała cel by tam powstać. Pozwoli nam to zarazem określić epokę w której żyć mógł Częstoch – hipotetyczny czas jego życia – co przecież, nie tylko dla tych uwag, byłoby kwestią najistotniejszą.
Otóż, skoro ustaliliśmy już, że miejsce w którym zamieszkał Częstoch nie nadawało się na wieś, pojawia się wówczas pytanie o rolę jego siedziby w kontekście oddalonego od niej o blisko dziesięć kilometrów grodu. Jeżeli bowiem wskazana niwa Częstocha nie była miejscem pod lokację wsi, to staje się oczywiste, że nie mogła ona powstać później niż pierwsze wsie w tamtej okolicy, a te – jak wiadomo – tworzyć poczęto przy grodach dopiero pod koniec XI wieku. Wniosek zatem, iż siedziba naszego Częstocha musiała mieć związek z grodem, nie wsią. Kolejny zaś wniosek jest taki, że skoro ów gród istniał właśnie w XI wieku, a upadł wraz z rozbiciem dzielnicowym kraju, to stanica Częstocha także musiała powstać w XI wieku. Częstoch tym samym żył właśnie w XI stuleciu.
Uważamy zatem, że nasz Częstoch był kmieciem grodowym pełniącym funkcję strażnika traktu, osadzonym w stanicy przynależnej do tego grodu. Chodzi, rzecz jasna, o gród w Mirowie, częściej – choć nieprecyzyjnie – zwany dziś Gąszczykiem, od nazwy wzgórza na którym niegdyś był położony. Mirów, stanowiący obecnie najdalej wysuniętą na wschód dzielnicę Częstochowy, był kiedyś niedużą przygrodową osadą leżącą w połowie drogi między Gąszczykiem a Złotą Górą. Należy sądzić jednak, że wieś Mirów jako późniejsza wzięła swą nazwę właśnie od tego grodu. Innymi słowy, to gród na Gąszczyku pierwotnie nazywał się Mirów. Skąd jednak ta nazwa? Gród Mirów to po prostu gród Mirowy, czyli należący do zarządcy grodowego o tym właśnie imieniu. Przypuszczamy więc – a jest to hipoteza najbardziej prawdopodobna – że zarządca ów nazywał się Miromir, zatem pierwotnie gród ten nosił nazwę Miromirów, lecz ponieważ wymowa jej była dość niewygodna, skrócono ją następnie do Mirów. Dodajmy jeszcze, iż samo imię Miromir bynajmniej nie jest pleonazmem, czyli zbędnym powtórzeniem. Pierwszy człon „mir” jest rzeczownikiem, drugi zaś „mir” imiesłowem, tak że w sumie znaczy ono: „ten, który ma mir (czyli szacunek) z tej racji, że zaprowadził mir (czyli pokój i ład)”.
Tym niemniej, samo istnienie grodu Miromira nie tłumaczy jeszcze powodu, dla którego miałaby wówczas powstać przy brodzie na Warcie stanica Częstocha. Wyjaśnienie przyczyny jej lokalizacji lepiej natomiast uwidoczni się, gdy przyjrzymy się – choć pobieżnie – systemowi piastowskich grodów obronnych położonych w najbliższej nam okolicy. Przede wszystkim, jak łatwo zauważyć, rozlokowane były one wzdłuż Drogi Królewskiej (Via Regia), głównego polskiego traktu, łączącego stołeczne grody wielkopolskie – Poznań i Gniezno, z także mającym wkrótce stać się grodem stołecznym – Krakowem w Małopolsce. Grody obronne na trakcie zakładano przy tym w dość podobnym względem siebie oddaleniu. Średnio było to około 5-6 mil staropolskich między kasztelami, czyli grodami kasztelańskimi (zatem ok. 40-45 km), co równało się dniowi wolnej jazdy konno lub dwóm dniom ciężkiej drogi pieszo. Stąd też pomiędzy kasztelami, gdzieś w połowie trasy, zakładano dalsze grody – średnio o 3 mile od kaszteli – raz, że musiano bowiem uszczelnić ochronę traktu, a dwa, że król musiał zdążyć przecież nie tylko na nocleg, ale i na obiad.
Uzupełnijmy jeszcze, że kasztele – w których urzędowali kasztelani – stanowiły centralne grody podległych im kasztelani, obejmujących z reguły obszar 1-2 dzisiejszych powiatów. Każda kasztelania posiadała jednak również inne – co nie zawsze znaczy mniejsze – grody w terenie, jakby „prowincjalne”, w których z kolei regimencję, czyli zarząd, sprawowali burgrafowie. Nazwijmy te podległe, lokalne grody fortami. Burgraf był więc zastępcą kasztelana i zwierzchnikiem danego fortu. Używam tu nazw „kasztelan” i „burgraf”, mimo że zaczęto stosować je oficjalnie dopiero później, lecz wydają się one być bardziej zrozumiałe niż niekiedy całkiem już zapomniane określenia staropolskie (np. pełczy – pułkownik, wodziwoj – regimentarz, generał, itp).
W sąsiadującej z Częstochową okolicy takimi to zatem kasztelami, czyli grodami kasztelańskimi, były Wieluń, Siewierz i właśnie Mirów (Miro-Mirów). Ściślej, gród wieluński stał w miejscu dzisiejszego grodziska w Widoradzu (czyżby więc jego kasztelanem niegdyś był Widorad?). Pomiędzy nimi – jak wskazano – stały łączące je forty. Na trasie Drogi Królewskiej fortem przynależnym do Wielunia był gród w Zbrojewsku – czyli fort nad Liswartą – nie wiemy jednakże jak nazywał się pierwotnie. Albo dał on nazwę tejże wsi, czyli był Zbrojowem, albo też zarząd miał w nim Krzep – burgraf, którego przydomek znaczy „ten, co ma krzepę”, a który swym dziedzicom następnie założył nieopodal Krzepice. Na wschód od Zbrojewska i Krzepic stały już grody przynależne do kasztelani Miromira – w bliskiej odległości od siebie aż dwa, co świadczy, że było to miejsce strategiczne. Chodzi o dwa forty nad Czarną Okszą: większy, północny, zwany dziś Kopcem – którego dawna nazwa jest nieznana – i mniejszy, południowy, czyli Kłobuczek, co znaczy „gród w którym jest mniej hełmów”, tj. żołnierzy. Przypuszczamy zatem, że ów pierwszy, dwukrotnie większy gród, nazywał się właśnie Kłobucz.
Dodajmy jeszcze, że z przeciwległej strony Mirowa stał trzeci fort – Mstów, którego burgraf nazywał się Msto (Mściciel). Jak więc widać, ponieważ za pierwszych Piastów stały wokół Częstochowy w sumie aż cztery grody, było to jedno z najbardziej newralgicznych miejsc w całym państwie. Idąc na południe wzdłuż Via Regia mamy jednak – przynależny już do kasztelanii siewierskiej – jeszcze jeden fort, zwany „Gniazdo”, od którego nazwy powstało miano sąsiedniej wsi, czyli Gniazdów. Sam Siewierz był oczywiście kasztelanem głównego grodu, a jego imię brzmiało właściwie Wsiewierz, czyli „ten, któremu wszyscy wierzą”, tj. do którego mają zaufanie.
Oprócz fortów, czyli grodów niekasztelańskich, grody główne czyli kasztele posiadały jeszcze ulokowane w bliższej odległości od siebie tzw. stanice. Były to, innymi słowy, punkty zwiadowcze – niewielkie, drewniane strażnice, oddalone od danego kasztelu średnio o jedną milę staropolską. Gród Miromira posiadał najpewniej dwie takie stanice – zachodnią i południową. Wschodniej nie musiał posiadać, gdyż od tamtej strony w bardzo bliskiej odległości, wręcz w zasięgu wzroku, stał gród Msta, czyli Mstowy, do którego było ledwie pół mili (ok. 3 km). W stanicach tych lokowano strażników – grodowych kmieci, których zadaniem było obserwować z okolicznych wzgórz co się dzieje na trakcie i w razie pojawienia się zagrożenia uprzedzać o nim załogę grodu. Widzimy więc, że szczegółową przyczyną założenia stanicy Częstocha – a tym samym powstania później Częstochowy w jej miejscu – był początkowo powód wojskowy.
Wiemy już zatem kim był Częstoch. Był strażnikiem traktu i ulokowany został z rozkazu kasztelana w stanicy zachodniej. Nie był jednak zwykłym strażnikiem – był przecież strażnikiem Królewskiego Traktu i to w jego najbardziej strategicznym, newralgicznym punkcie. Od zachowania ciągłości traktu w tym miejscu zależało bowiem utrzymanie całości i jedności państwa – dwu jego stołecznych dzielnic, Wielkopolski i Małopolski. Częstoch z pewnością oglądał więc przejeżdżających tym szlakiem królów. Już z tego chociażby względu nasza pamięć o nim winna zawierać szacunek.
Foto:
Edwin Van der Sar (Manchester United)
Adam Królikowski