Ostatnie wybory parlamentarne w Częstochowie bez wątpienia należą do partii Prawo i Sprawiedliwość. Nie dość, że ugrupowanie to wprowadza do polityki, obok znanych już lokalnej opinii publicznej liderów, nowe postacie, to jeszcze zdobyło więcej mandatów poselskich niż prognozowano. Jakby tego było mało – częstochowski PiS błyszczy dzisiaj silnym, a co ważniejsze, własnym blaskiem na tle województwa śląskiego, bo tu, za wyjątkiem właśnie Częstochowy i Bielska Białej, w wyborach zwyciężyła Platforma Obywatelska. Wygrana partii braci Kaczyńskich w okręgu częstochowskim ma jeszcze jedną, znamienną cechę. Otóż, jest również osobistym sukcesem tutejszego lidera tego ugrupowania, posła Szymona Giżyńskiego.
Warto przypomnieć, że w poprzednich wyborach parlamentarnych na Giżyńskiego postawił, tworzący wówczas pierwsze zręby swojej partii, Jarosław Kaczyński. Obaj politycy znali się od lat, od momentu, kiedy razem zakładali Porozumienie Centrum. Ponadto Kaczyński dawał Szymonowi Giżyńskiemu najwyższe noty, gdy ten pełnił urząd wojewody częstochowskiego. Cztery lata temu Giżyński, przy pomocy garstki przyjaciół, z mozołem prowadził kampanię wyborczą PiS-u w okręgu częstochowskim, czego efektem był jeden mandat, który przypadł właśnie jemu jako liderowi listy. Ledwie rok później, w wyborach samorządowych w powiatach podlegających “jurysdykcji” posła Giżyńskiego PiS odnosi kolejne sukcesy (m.in. powiaty: kłobucki, myszkowski, a przede wszystkim Częstochowa, gdzie do Rady Miasta Prawo i Sprawiedliwość wprowadziło aż pięciu radnych).
W świecie lokalnej polityki sukcesy szefa częstochowskich struktur partii, zamiast zwolenników, przysparzały mu wrogów, i to najczęściej z grona osób odwołujących się do prawicowych korzeni i ideałów. Wśród stawianych zarzutów przypisywano mu najcięższe, polityczne winy: od autorytarnego stylu sprawowania władzy do rozbijania własnego obozu politycznego. Konkurencja z prawej strony sceny politycznej do dzisiaj nie może mu wybaczyć, że częstochowski PiS od pewnego czasu samodzielnie startuje w wyborach, przełamując dotychczasowy monopol mocno zasiedziałych struktur przeróżnych organizacji. Mało tego; jak pokazały, chociażby ostatnie, wybory, Prawo i Sprawiedliwość zaczęło w Częstochowie wygrywać! Tym samym w gruzach legł kolejny mit, kolportowany od 1993 roku przez różnych, nieudolnych mędrków, działających na niwie lokalnej polityki, jakoby Częstochowa miałaby być miastem… lewicowym.
Również niektóre częstochowskie media nie głaskały Giżyńskiego po głowie. Stronnikom posła znany jest przypadek pewnego niszowego tygodnika, który jakieś dwa lata temu, z niewyjaśnionych przyczyn, z jednej strony zapałał, delikatnie mówiąc, sympatią do ugrupowania rządzącego częstochowskim samorządem, z drugiej szkalował niemiłosiernie Szymona Giżyńskiego i innych działaczy PiS-u. Kolejna pani redaktor, pisząca dla innego pisma, z uporem maniaka nazywa posła “likwidatorem województwa”, oskarżając w istocie, los, który sprawił, Giżyński był ostatnim wojewodą częstochowskim. Przy czym zachowuje się tak, jakby nie zauważała, że w swoich wyszukanych skojarzeniach ciągle pozostaje odosobniona.
Jedną prawdę, zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy posła Giżyńskiego, muszą przyjąć do wiadomości: fakty dowodzą, iż jak nikt potrafi zadbać o interesy swojego ugrupowania. Oprócz trzech mandatów poselskich i jednego senatorskiego lista PiS zebrała w całym okręgu wyborczym ponad pięćdziesiąt tysięcy głosów. Dzięki temu, jak również dzięki swojej wieloletniej działalności politycznej, Szymon Giżyński stał się liderem w częstochowskim rankingu poselskim oraz politykiem cieszącym się wśród wyborców największym poparciem. Ciekawe, jaka teraz spotka go za to kara?
ARTUR WARZOCHA