W ostatnim ćwierćwieczu XIX stulecia Częstochowa stała się jednym z najsilniej uprzemysłowionych miast Królestwa Polskiego. Ówczesny gwałtowny wzrost liczby zakładów i przedsiębiorstw usytuował Częstochowę obok takich ośrodków jak Łódź czy Warszawa i spowodował wyodrębnienie się tzw. sosnowiecko-częstochowskiego okręgu przemysłowego.
Tak prężny rozwój gospodarczy stanowił wypadkową kilku czynników. Na pewno duże znaczenie miało powstanie kolejowego szlaku komunikacyjnego w postaci tzw. Warszawsko-Wiedeńskiej Drogi Żelaznej, obfitość surowców (wapień, węgiel, glina, ruda żelaza), bliskie usytuowanie szlaków wodnych oraz przejścia granicznego w pobliskich Herbach. Nie bez znaczenia dla przyciągnięcia do Częstochowy zagranicznego i rodzimego kapitału było wprowadzenie w 1877 r. obowiązku uiszczania opłat celnych w rublu srebrnym, co podniosło wysokość cła importowego o połowę. Podatek ten wymusił na ludności Królestwa Kongresowego samowystarczalność gospodarczą, a tym samym konieczność rozbudowy własnego potencjału produkcyjnego i inwestowanie w innowacje technologiczne.
Przemianom sprzyjała także reforma agrarna z 1864 r. Dzięki niej ludność zamieszkująca okoliczne gminy i wsie (głównie małorolni chłopi), zaczęła stanowić rezerwuar siły roboczej, dla której zatrudnienie w fabrykach, mimo ciężkich warunków pracy, często oznaczało szanse na podniesienie poziomu życia, a nawet pewien awans społeczny. Nie będziemy wymieniać tutaj przedsiębiorstw, ani nazwisk ich właścicieli, gdyż stanowi to niezwykle rozległy materiał dla rozważań na inną okazję. Wspomnijmy jedynie, że w 1892 r. na terenie samego tylko miasta, z wyłączeniem powiatu, funkcjonowało ponad 50 zakładów przemysłowych dających zatrudnienie blisko 5 tys. robotników. Właściciele i dyrektorzy fabryk szybko się bogacili i zlecali dla siebie i swoich rodzin projektowanie pięknych i unikalnych willi, które miały być zewnętrzną oznaką wysokiego statusu społecznego, a także choć trochę upodobnić styl życia zamożnych kapitalistów do prawdziwej, „starej” arystokracji.
Przykładem takiej posiadłości jest tzw. „Pałac Brassa”. Przyglądając się owej zabytkowej budowli z bliska, możemy stwierdzić, że ta potoczna, ale utrwalona w świadomości starszych mieszkańców Częstochowy nazwa nie jest żadną przesadą. Nieopodal „Galerii Jurajskiej”, na sporej połaci terenu przylegającej do płynącej niegdyś tędy odnogi Warty (tzw. kanału Kohna), stoi opuszczony, majestatyczny budynek na planie prostokąta o eklektycznej bryle. Rezydencja mieści się przy ulicy Strażackiej (obecnie 8/12). Już z daleka zwraca ona uwagę ostrosłupowym, strzeliście pnącym się do góry hełmem zwieńczonym iglicą, który wyłania się z południowego ryzalitu. Obchodząc budowlę dookoła podziwiamy nadszarpnięte zębem czasu, a mimo to wciąż urokliwe bogato zdobione fryzy i obramienia okienne. Elewacja podzielona jest gzymsem i dekorowana płaskorzeźbionym motywem girland. Na szczycie płasko ściętego, czterospadowego dachu znajduje się taras. Podchodząc do ogrodzenia możemy spróbować wyobrazić sobie jak wspaniale prezentowała się ona pośród starannie utrzymanych, okalających ją niegdyś ogrodów.
Aby poznać jej historię musimy cofnąć się do 1881, bądź nawet jak chcą niektórzy do 1873 r. Wówczas to nieopodal zakładu papierniczego należącego do Berka Kohna, niejaki Wilhelm Brass założył Farbiarnie Przędzy Bawełnianej i Bielnika „Wilhelm Brass i Synowie”. Rodzina Brassów przybyła z Moraw, gdzie Wilhelm był właścicielem podobnego zakładu w miejscowości Hochenstadt na Morawach, skąd pochodził oraz w Szwajcarii. Fabryka Brassa początkowo specjalizowała się w barwieniu przędzy bawełnianej, aby z czasem rozszerzyć asortyment usług o przędzę lnianą, jutową i wełnianą. Później podjęto się także merceryzacji i bielenia przędzy i włókien łykowych. Fabryka współpracowała z innymi zakładami włókienniczymi, nie tylko lokalnymi jak „La Czenstochovienne”, ale również łódzkimi. Głównym rynkiem zbytu dla jej wyrobów był rynek rosyjski. Brassowie byli niezwykle zasłużonymi członkami tutejszej ewangelicko-augsburskiej wspólnoty wyznaniowej, którą hojnie zasilali składkami. Spośród ewangelików rekrutowali się pracownicy Farbiarni. Od prostych robotników, aż po osoby piastujące kierownicze stanowiska, a nawet kolejnych dyrektorów przedsiębiorstwa. Oprócz tego Wilhelm był również aktywnym, lokalnym społecznikiem. Budowniczy willi umiera w 1897, roku jej ukończenia. Lokatorami willi zostają jego synowie, Gustaw, Otto i Herman oraz wyżsi rangą pracownicy zakładu. W chwili wybuchu wojny w 1939 r. Brassowie wyjechali do Austrii, a fabryka zaczęła podupadać. Pod dawną nazwą funkcjonowała jeszcze do 1941 r. Po wojnie pałacyk Brassów znacjonalizowano i ulokowano tam III komisariat MO, a po 1989 r. IV komisariat Policji. Willa stopniowo niszczała, aż popadła w ruinę. Od momentu wpisania do rejestru zabytków w 1997 r. jej kondycję techniczną poprawiły nieco gruntowne renowacje wnętrz, ale stan budynku wciąż pozostawia wiele do życzenia. Miejmy nadzieję, że nowi właściciele pałacyku już niedługo przywrócą mu choć odrobinę dawnej świetności.
MICHAŁ KULIG