O ostatni weekend na boiska powrócili piłkarze drugiej ligi. Częstochowski Raków po rundzie jesiennej zajmuje wysokie, czwarte miejsce tracąc do miejsca dającego awans zaledwie jeden punkt. O aspiracjach, szansach i nastrojach panujących w klubie przed rundą wiosenną rozmawiamy z prezesem Rakowa – Krzysztofem Kołaczykiem.
Już w najbliższą niedzielę (10.03) Raków rozegra pierwszy mecz rundy wiosennej, na swoim stadionie podejmować będziecie Chrobrego Głogów. Ten rywal niej jest jeszcze z najwyższej półki, ale kolejni rywale to już absolutna czołówka tabeli, można chyba zaryzykować tezę, że już te pierwsze mecze pokażą, czy Raków na realne szanse bić się o pierwszą ligę?
– Myślę, że jeszcze nie powinniśmy segregować drużyn na lepsze i gorsz, bo już runda jesienna pokazała, że mecze teoretycznie łatwiejsze okazywały się trudniejszymi. Z doświadczenia wiemy, że do każdego meczu trzeba podejść w ten sam sposób, be względy czy gramy z ROW-em Rybnik, czy też drużynami z dolnych rejonów tabeli. Druga liga jest bardzo wyrównana, chłopaki w każdym meczu muszą dać z siebie wszystko, a w trakcie rozgrywek zobaczymy jak to będzie się punktowo układać.
Wprawdzie w przedsezonowych wypowiedziach osoby związane z Rakowem unikają deklaracji związanych z awansem, ale pewnej presji trudno będzie uniknąć. W Częstochowie od 13-stu lat nie było drużyny piłkarskiej w drugiej klasie rozgrywkowej, głód piłki nożnej na wysokim poziomie jest olbrzymi. Kibice będą tego awansu oczekiwać.
– Bardzo chcielibyśmy awansować, ale też patrzymy na to, w jakim momencie przejęliśmy klub trzy lata temu, wiele osób chyba już o tym zapomniało, aczkolwiek rozumiem ich i te oczekiwania są jak najbardziej zrozumiałe. My jako zarząd i nasi piłkarze zrobią wszystko, aby Częstochowa w końcu się tego awansu doczekała, jednak nie chcemy w klubie jakiegoś bardzo dużego ciśnienia na ten awans. Jeśli, odpukać, w tym sezonie by się to nie udało to będziemy dalej robić swoje, aby w końcu ten cel osiągnąć. Trener Brzęczek od trzech lat ma wyznaczony swój tok pracy, konsekwentnie go realizuje mając moje pełne wsparcie. Musimy też pamiętać, że trzech najlepszych zawodników w ostatnim czasie opuściło naszą drużyną, mam tu na myśli Lenartowskiego, Gajosa i Zacharę, a pomimo tego w rundzie jesiennej osiągnęliśmy najlepszy wynik od kilku sezonów. Widać, że te cele, które sobie wyznaczyliśmy są stopniowo realizowane.
Wspomniał pan zawodników, którzy odeszli z Rakowa, niektórzy z nich, jak choćby Lenartowski grają regularnie na boiskach ekstraklasy. To z pewnością musi cieszyć.
– Obecnie siedmiu naszych wychowanków biega po boiskach ekstraklasy, to bardzo nas cieszy. Byli z nami obecni na Piłkarskiej Gwiazdce, duchem i sercem są zawsze z Rakowem. To z jednej strony cieszy, ale też chcielibyśmy u nas zbudować zespół na tyle silny, aby najlepsi nie wyjeżdżali, tylko rozwijali się u nas.
Patrząc na obecny skład Rakowa to nie wzmocnił się on po rundzie jesiennej, ale i nie osłabił. Czy będzie to atutem tej drużyny?
– Myślę, że tak właśnie będzie, bo mamy dość silną drużynę. W okresie przygotowawczym wyszło nam trochę kontuzji, ale mam nadzieję, że chłopaki szybko się wykurują i będą w pełni gotowi do sezonu. Naszym atutem jest właśnie to, że mamy swoich, zdolnych zawodników, aczkolwiek jeden czy dwóch zawodników nowych z pewnością by się nam przydało, to pobudziłoby też taką zdrową, czysto sportową walkę o skład. Musimy niestety jednak patrzeć na sytuację finansową, w tej chwili nie stać nas na sprowadzanie zawodników z zewnątrz, zapewnienie im mieszkania, utrzymania. Od początku naszego planu zakładaliśmy sobie, że będziemy stawiać na naszych zawodników, ich promować i umożliwiać rozwój. Na razie nie ma sensu tego zmieniać, bo patrząc na wyniki drużyny mogę powiedzieć, że obraliśmy dobrą drogę.
Raków przed tym sezonem sprowadził trzech obcokrajowców i można śmiało powiedzieć, że były to bardzo udane transfery.
– Z najlepszej strony pokazali się dwaj Brazylijczycy, czyli Daniel da Silva i Diego Bezerra. Joshua Balogun ma niesamowity potencjał, ale dopiero wchodzi jakby w realia polskiej piłki. Myślał na początku, że będzie tu nieco łatwiej, że od razu stanie się gwiazdą. Ma predyspozycje do tego z całą pewnością, ale musi sobie pewne rzeczy poukładać w głowie, odrzucić podpowiedzi kilku osób, które doradzały mu wcześniej. Dzięki trenerowi Brzęczkowi zmierza on na właściwe tory.
Porozmawiajmy teraz o waszych najgroźniejszych rywalach, Wszystkie drużyny z czołówki poczyniły wzmocnienia. Kto będzie głównym kandydatem do awansu: ROW Rybnik, Bytovia Bytów, Chojniczanka, czy może któraś z drużyn, które są w tabeli niżej od Rakowa?
– Moim zdaniem ROW Rybnik będzie bardzo silną drużyną i to jest chyba taki główny faworyt do awansu. Chojniczanka jesienią bardzo dużo punktów straciła na początku, potem goniła zaciekle rywali. Również jest to bardzo dobra drużyna, Bytovia też na pewno nie będzie słaba. Według mnie te cztery czołowe drużyny po rundzie jesiennej wśród których i my jesteśmy rozstrzygną pomiędzy sobą kwestię awansu.
Jeśli udałoby się awansować już teraz, to czy klub jest przygotowany na pierwszą ligę pod względem organizacyjnym i finansowym?
– To pytanie jest mi często zadawane, ja odpowiadam, że tak, jak najbardziej. Wiadomo, że jest ciężko, bo spłacamy jeszcze stare zaległości, ale pomiędzy grą w pierwszej a w drugiej lidze nie ma jakiejś bardzo dużej różnicy finansowej. Na pewno jest pod względem zawodników, bo zawodnicy w wyższej lidze zarabiają jednak nieco więcej. Jeśli chodzi o wyjazdy to ktoś kiedyś policzył, że w pierwszej lidze jest nawet ciut bliżej niż w drugiej, taki jest układ miast. Największym problemem będzie z pewnością obiekt. Tutaj należało by zapytać władze miasta czy są w stanie w dość krótkim czasie zmodernizować nasz stadion na tyle, aby nie mieć problemów licencyjnych. Jestem po kilku rozmowach w Urzędzie Miasta i muszę przyznać, że coraz poważniej patrzą oni na wszystkie nasze działania. Ja jestem zdania, że nie powinniśmy prowizorycznie dopasowywać obiektu do pierwszej ligi, a po prostu wybudować nowy stadion. Obecnie niemalże wszystkie duże miasta posiadają ładne, komfortowe obiekty. Stadion na 10-15 tysięcy miejsc uważam, że byłby optymalny, w dzisiejszych czasach chcąc zaprosić kibica musimy stworzyć mu, oprócz widowiska stricte sportowego warunki godne do jego oglądania. To z pewnością spowodowałoby podwojenie liczby publiczności na naszych meczach, a jak na drugą ligę i tak mamy widownię na całkiem przyzwoitym poziomie. Nie wyobrażam sobie, aby Raków grał poza dzielnicą Raków, niemniej jednak powinien on powstać nowy od podstaw. Jeśli teraz awansujemy to wiadomo, że miasto w tak krótkim czasie nie wybuduje nowego stadionie, jednak patrząc choćby na przykład Zabrza, gdzie Górnik gra nadal na swoim stadionie jednocześnie go gruntownie przebudowując to widać, że wszystko da się jakoś zorganizować.
Jak wygląda obecna sytuacja finansowa Rakowa? W mieście, które nie jest najbogatsze, a do tego jest spora konkurencja w postaci żużlowców i siatkarzy nie jest z pewnością z tym najłatwiej.
– Nie ukrywam, że finanse są naszym zmartwieniem. Ja zdaję sobie sprawę, że wszyscy są potrzebujący, ale musimy sobie uświadomić, że poprzez sport młodzież ma możliwość rozwoju, a to jest bardzo ważne. Sport jest jakimś sposobem na życie dla ludzi poza pracą, żeby mogli przyjść obejrzeć mecz w formie odpoczynku, relaksu. Bolączką jest to, że zbyt mały procent odprowadzany jest na sport z budżetu miasta. W innych miastach jest to koło 2-3%, a w Częstochowie w zeszłym roku raptem 0,9%. Gdyby ten tort był większy to klubom łatwiej byłoby się nim dzielić. Ja zdaję sobie sprawę, że Włókniarz i AZS są w ekstraklasie, ale my za to mamy pod opieką około 450 dzieciaków w różnych grupach wiekowych. Jesteśmy jednym z większych klubów pod względem szkolenia młodzieży na Śląsku. Jest to kosztowne, ale będziemy robić to dalej, bo jesteśmy pasjonatami, najlepsi z nich przebiją się później do pierwszego składu. Większy odsetek pieniędzy powinien być przekazywany na sport, nie tylko na Raków, bo każda dyscyplina jest potrzebna.
Powróćmy jeszcze na zakończenie do ewentualnego awansu. Patrząc na niektóre drużyny, jak choćby Dolcan Ząbki, Kolejarz Stróże, czy Stomil Olsztyn, Raków nie powinien w pierwszej lidze aż tak bardzo odstawać.
– Oczywiście, że nie. Stadion na pewno jest potrzebny, to w ogóle nie podlega dyskusji, ale patrząc na niektóre obiekty pierwszoligowe to już obecny nasz stadion nie powinien tak bardzo zawstydzać i plasowałby się w okolicach środka tabeli takiej klasyfikacji. Tak naprawdę trudniej jest awansować niż później się w tej pierwszej lidze utrzymać.
9 czerwca Raków rozgrywa mecz ostatniej kolejki w Kaliszu z Calisią. Jeśli po tym spotkaniu okaże się, że mamy upragniony awans to oprócz wielkiej radości, jaka będzie pierwsza myśl prezesa Kołaczyka? Co będzie do wykonania w pierwszej kolejności?
–Na drugi dzień w poniedziałek przebiorę się w strój treningowy i pójdę prowadzić zajęcia z moją grupą wiekową 1996 i dalej robimy swoje. Wiadomo, radość musi być, bo po to to wszystko robimy , żeby osiągać efekty, ale będzie to przede wszystkim kolejny bodziec, aby dalej iść tą drogą którą podążamy. Prezesem zostałem gdzieś tam po drodze, natomiast całym moim życiem jest szkolenie młodzieży, to przynosi mi największą satysfakcję.
Mariusz Rajek