Mija właśnie 27 lat, kiedy to, 15 października 1978 roku, po zakończeniu Konklawe, zgromadzeni przed Bazyliką św., Piotra i telewidzowie z całego katolickiego świata, usłyszeli z ust przedstawiciela Kurii Rzymskiej słowa: “Habemus Papam – kardynał. Karol Wojtyła”.
To było wielkie zaskoczenie i w pewnym sensie zaniepokojenie Rzymian, że od ponad 400 lat ich Biskup nie jest Włochem. Obawy ich szybko rozwiał Papież, zamiast, jak dotąd, zacząć od błogosławieństwa “Urbi et Orbi” w języku ojczystym rzymian, powiedział: “Bałem się przyjąć ten wybór (…) Nie wiem, czy będę umiał dobrze wysłowić się w waszym… naszym języku włoskim. Gdybym się pomylił poprawcie mnie”. To bezpośrednie zwrócenie się do Rzymian rozwiało obawy, zresztą pierwsze i ostatnie, wobec Ojca Świętego. Jego słowa przyjęto z wielkim aplauzem i radością. Zaczęła się rodzić niespotykana dotąd sympatia i wielkie uczucie do owego Namiestnika Chrystusowego… pochodzącego z dalekiego kraju, dalekiego, ale zawsze tak bliskiego przez Wspólnotę wiary i tradycji chrześcijańskiej. To uczucie Rzymian i wszystkich innych wiernych pogłębiało się z każdym rokiem i osiągnęło apogeum w czasie choroby i ostatniego pobytu w Klinice Gemelli i ostatnich godzin życia Papieża.
Dla potwierdzenia uchwał II Soboru Watykańskiego przyjął imię Jana Pawła II. Zapisało się ono w dziejach Kościoła jako imię najwybitniejszego następcy św. Piotra, który wniósł do Kościoła najwyższe wartości. Nie sposób ich ogarnąć i przedstawić w krótkim tekście. Najkrócej można to wyrazić słowami – Kościół dla wiernych – a nie odwrotnie, jak to było dotąd. Realizował te zadania przez całe świątobliwe życie ku radości niemal wszystkich wiernych i z pewnymi obawami niektórych.
W Homilii wygłoszonej 22 października 1978 roku, zaraz po objęciu pontyfikatu Jan Paweł II, w słowach: “Nie lękajcie się! Otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi! Otwórzcie drzwi Jego zbawczej władzy, otwórzcie jej granice państw, cywilizacji i rozwoju. Nie lękajcie się! Chrystus wie, co kryje się we wnętrzu człowieka – jedynie On to wie”, określił hasło swego pontyfikatu, do którego wracał tłumacząc je na język codzienny. Nie było w całym Jego pontyfikacie dziedziny, której by się bez reszty nie poświęcił:
– Utrwalanie i pogłębianie Uchwał Soboru Watykańskiego II.
– Bliski kontakt z młodymi ludźmi
– Nadanie odpowiedniej rangi Ekumenizmowi.
– Skuteczne (poza Irakiem) interwencje na rzecz pokoju.
– Odbycie ponad stu pielgrzymek na wszystkie kontynenty i do wielu krajów świata (poza Rosją, do której pragnął zawitać).
– Głoszenie Encyklik i Adhortacji Apostolskich.
Z pierwszą pielgrzymką, 25.01.1979 r., Jan Paweł II udał się do Dominikany, Meksyku i na Bahamy 25.01.1979 roku, co uważał za swój obowiązek wobec Kościoła latynoamerykańskiego. To tam właśnie narodziła się teologia wyzwolenia. Kościół musiał zająć stanowisko wobec problemu nędzy milionów ludzi i ogromnego bogactwa właścicieli ziemskich (katolików), popieranych przez część hierarchów kościelnych. Papież zaapelował wówczas do polityków i ludzi bogatych: “Do was woła sumienie ludzkie, sumienie ludów, krzyk opuszczonych. przede wszystkim krzyk Boga i powtarza wraz ze mną: to niesłuszne, nieludzkie i niechrześcijańskie…”. Drugą pielgrzymkę, do Polski, z potrzeby serca, odbył w dniach 2-10.06.1979. To wówczas, w Warszawie, na Placu Zwycięstwa, powiedział do zgromadzonych rzesz wiernych: “Niech zstąpi duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi”. Wizyta Ojca Świętego odmieniła polskie społeczeństwo, Polacy przeobrazili się w społeczność pogodną i rozradowaną, rozbudzona została duma narodowa i poczucie elementarnej jedności. To zapoczątkowało ruch odnowy społeczeństwa, powstanie Solidarności, a w przyszłości zadecydowało o wyłamaniu się Polski z bloku socjalistycznego, powstaniu suwerennego państwa i możliwości zrzucenia jarzma dominacji sowieckiej przez kraje Europy Środkowo-Wschodniej. “Pokój Tobie Polsko! Ojczyzno moja” – te słowa wypowiedział Jan Paweł II podczas drugiej pielgrzymki do kraju, w dniach 16-23 czerwca 1983 roku, w niecałe dwa lata po wprowadzeniu stanu wojennego w Polsce. Te życzenia Ojca Świętego, poparte Jego osobistym zaangażowaniem, spełniły się i w 1989 roku Polska w cudowny sposób uzyskała całkowitą suwerenność i niezależność.
Od tej pory Ojciec Święty wielokrotnie odwiedzał niepodległą już Ojczyznę, entuzjastycznie witany przez cały naród widzący w nim nie tylko współtwórcę wolnej Ojczyzny, ale też ogromny autorytet moralny i duchowy, który miał przyświecać narodowi, być dlań drogowskazem, źródłem odnowy i wiary w nową, odrodzoną i sprawiedliwą Polskę. Ojca Świętego witaliśmy wówczas jako Namiestnika Chrystusowego, a także jako Papieża Polaka – najwybitniejszą postać w naszej narodowej historii. Witaliśmy Go z szeroko otwartymi oczami, z sercem przepełnionym miłością i dumą narodową, pełni nadziei na zmianę, na lepsze jutro. Wśród kwiatów, oklasków, śpiewów, modlitw skandowaliśmy hasła z najgłębszych zakamarków serc , z przeogromną sympatią wołaliśmy dziesiątkami i setkami tysięcy ust: “Niech żyje Papież”, “Zostań z nami”, “Kochamy Cię”, “Jesteśmy zawsze z Tobą”. To były hasła, które nawet w części nie oddawały tego, co wówczas czuliśmy i zawsze czujemy do Ojca Świętego. W każdym geście, jaki czynił, promieniował pokojem, serdecznością, dobrocią I miłością. Miał słowa uznania dla każdego dobra, dla każdej powstającej radości. Pozdrawiał, dziękował i błogosławił wszystkich bez wyjątku, nie krytykował, ale nauczał, ukazywał możliwości i lepsze sposoby służenia innym. Apelował, abyśmy się miłowali czynem i prawdą, a nie słowem i czczymi deklaracjami. Dzięki Jego postawie, przekazywanej naukami i zaleceniami, abyśmy się wzajemnie miłowali, uniknęliśmy krwawej rozprawy między rodakami, rozliczania bolesnych krzywd, nie zawsze wzajemnie wyrządzonych, często prowokowanych przez obce mocarstwo. Nasza bezkrwawa rewolucja znalazła uznanie w oczach całego świata i pokojowo zmieniła ustrój. Stała się przykładem dla innych: “Rewolucja Aksamitna” w Czechach”, zburzenie muru berlińskiego, “Rewolucja Pomarańczowa” na Ukrainie czy, nie tak dawno, “Tulipanowa” w Kirgizji. W czasie ostatniej pielgrzymki do Ojczyzny, w 2002 roku, dawał osobisty przykład równego, wielką miłością przepełnionego traktowania wszystkich rodaków, bez względu na opcje społeczne i polityczne. Na Krakowskich Błoniach, podczas pożegnania, zebrały się blisko dwa miliony osób. Polacy żegnali Dostojnego Gościa z największym żalem, ale i z nadzieją, że przybędzie kolejny raz do Ojczyzny. Stało się inaczej; wbrew nadziei i żarliwym modlitwom ludzi na całym świecie, Bóg powołał swego najwierniejszego Sługę do siebie, gdyż wypełnił On swoją misję do końca. Obecnie, jak stwierdził Jego Godny Następca – Papież Benedykt XVI, Jan Paweł II już z innego, niebiańskiego okna błogosławi nam i przygląda się, jak realizujemy Jego nauki i wskazania, czy bierzemy za przykład Jego miłość do Najwyższego – Ostatecznego Celu naszych dążeń.
FRANCISZEK KASPRZAK