Mężczyzna doznał poważnego złamania lewej nogi. Przebywa w szpitalu. Prokuratura Rejonowa-Południe przekazała dochodzenie w sprawie wypadku częstochowskiej Policji.
Do wypadku doszło w niedzielę, 21 września br., o godz. 20.30 na skrzyżowaniu ulic: Jagiellońskiej, Rydza-Śmigłego i Równoległej w Częstochowie. Prezydent wracał służbowym samochodem volkswagenem passat z imprezy Częstochowskiego Automobilklubu w Wyrazowie. Na skrzyżowaniu wymusił pierwszeństwo. – Nie zachowałem środków bezpieczeństwa, gdybym to zrobił do wypadku by nie doszło. Poddałem się wszelkim procedurom prawnym. Rannego motorowerzystę odwiedziłem w szpitalu, obiecując pomoc – poinformował dziennikarzy podczas poniedziałkowej konferencji prasowej. Był jednak bardzo powściągliwy i o szczegółach wypadku nie chciał mówić.
Prezydentowi, który kierował służbowym passatem, nie sprzyjała pogoda, padał deszcz i było ciemno. Zapewne spieszył się też na finałowy mecz o mistrzostwo świata w siatkówce. To jednak nie tłumaczy zaniechania uwagi podczas prowadzenia pojazdu. – Prezydent Krzysztof Matyjaszczyk wyjeżdżając z ul. Rydza-Śmigłego nie ustąpił pierwszeństwa i uderzył w jadącego ul. Jagiellońską 41-letniego motorowerzystę – opisuje zdarzenie podinspektor Marek Struski z KMP w Częstochowie. Poszkodowany to dostawca pizzy. Potrącony mężczyzna przeleciał przez maskę samochodu prowadzonego przez prezydenta i upadł na jezdnię. Doznał ogólnych obrażeń ciała, złamał też poważnie lewą nogę przy kolanie. Prezydent z wypadku wyszedł bez szwanku; jego pasażer – był nim jeden z miejskich urzędników – również.
– Obaj kierowcy zostali przebadani na obecność alkoholu w organizmie. Byli trzeźwi – informuje podinspektor Marek Struski. Jak dodaje Policja przekazała zebrane dowody do Prokuratury Rejonowej Częstochowa-Południe. Ta jednak stwierdziła, że dochodzenie w całości ma przeprowadzić Policja i odesłała dokumenty do Komendy. – Taki wypadek mógł zdarzyć się każdemu. Na ten moment prezydent może wykonywać swoje obowiązki. Śledztwo jest w toku. Za nieumyślne spowodowanie wypadku grozi do trzech lat pozbawienia wolności – dodaje podinspektor Struski.
Prezydent Matyjaszczyk tłumaczył dziennikarzom, że sam prowadził samochód, gdyż jego kierowca jest na urlopie, a zastępującej go osobie nie chciał psuć niedzielnego popołudnia. Zapewnił, że ma uprawnienia do prowadzenia pojazdów służbowych Urzędu Miasta. W związku z wypadkiem nie zamierza brać urlopu. – Tylko dziś poprosiłem o zastępstwo przy reprezentowaniu mnie w oficjalnych wydarzeniach – stwierdził Krzysztof Matyjaszczyk.
UG
UG