Zbliża się czas “WIELKIEGO SŁANIA. “Polacy wiedzą doskonale, że jak sobie pościelą, tak się wyśpią. Upały miną i nie wystarczy “zarzucić się” zgrzebnym prześcieradłem. Kiedy już będziemy sobie ścielić, ustąpią upały i umysły polskie wrócą (taką mam nadzieję) wrócą do równowagi i roztropności.
Już niedługo z plikiem bardzo ważnych kartek, z listami chętnych na fotele w Sejmie RP, staniemy przed urnami, zaczadzeni ulewą obietnic szczęścia i dostatku, prawości i uczciwości w bliżej nieokreślonej przyszłości. Tę litanię niespełnionych obietnic znają Polacy od 1989 roku bardzo dobrze. Aż do bólu. Z pięknych obietnic pozostały plagi, jakie nas dotknęły. Ubóstwo, bezrobocie, bezdomność. Stając teraz przed urną trzeba mieć pełną świadomość tego zbiorowego kłamstwa, korupcji i przekrętu rządzących dotychczas partii i ich sobiepanów.
Być może będzie to nasz wybór ostatni, jak ich bój ostatni przed 88 laty w 1917. Być może jednak będzie to dla nas wybór ostateczny, jak sąd ostateczny. Czy jesteśmy mądrzy, lub przynajmniej mądrzejsi po szkodzie? Doświadczenia zbierających podpisy dla poszczególnych komitetów wyborczych, dowodzą, że lat nam przybywa, ale nie przybywa rozumu. Zbierający podpisy na listy poselskie i senatorskie bardzo często spotykali się z gestem obronnym zagadniętego słysząc: “ja się w politykę nie bawię”, “ja się polityką nie interesuję”. Ludzie ci wypowiadają tę myśl z nieukrywaną dumą, jakby była to ich najwyższej próby cnota obywatelska. Co bardziej otwarcie rozgoryczeni, wypowiadają polskie gorzkie żale beznadziei, że wszyscy tam na górze to złodzieje, skorumpowani, pchają się do koryta, do władzy w imię swoich i rodziny interesów etc., etc. I o dziwo! Prawie wszyscy dodają, że tak dłużej być nie może. Przeczą więc sami sobie, bo jeśli nie zamierzają iść glosować, oznacza to zgodę na dalsze zło, że będzie dalej, tak jak dotychczas i jeszcze gorzej.
Sprawcy finalni obecnej biedy i ubóstwa narodu, ostatnia ekipa SLD-UP, mają swój żelazny elektorat, który pójdzie na nich głosować zwartymi, karnymi kompaniami i zwycięsko wybierze “onych”, heroldów cywilizacji śmierci, konsekwentnych, cynicznych, bez krzty skrupułów, realizatorów programu wyniszczenia narodu polskiego i Polski. Taka będzie śmiertelna cena, jaką i tak zapłacą ci, którzy dziś wołają: ja się w politykę nie bawię!!!
Wyborcza nieobecność oznacza zgodę na dalszą antyrodzinną i antynarodową politykę. Na rozbrojenie Polski do reszty z resztek suwerennych struktur państwowych, na rozgrabienie resztek majątku Polaków. Zgodę na eutanazję, na aborcje, na “małżeństwa” gejów i lesbijek. Na Sodomę i Gomorę. Zatrważa mnie zanik narodowego instynktu samozachowawczego. Zamiast buntu i sprzeciwu przeciw złu, dominują postawy rezygnacji, apatii, obojętności. Popadamy w swoisty dance macabre, czyli narodowy taniec śmierci. Przyjmujemy wyrok dożywotniego dogorywania dla nas i naszego państwa. Jesteśmy niegodziwi wobec naszego wyznania, bo większość głoszących obojętność wobec wyborów, to katolicy. I popełniamy grzech wobec Bożego przykazania: nie zabijaj, dozwalając na dalsze dobijanie Polski i Polaków. Takie będą owoce postawy: “mnie polityka nie interesuje”, “oni i tak sami się wybiorą”. To bardzo smutny stan polskiego ducha narodowego. To droga do świadomego, zbiorowego samobójstwa, to brak miłości do własnej rodziny i dzieci, nie mówiąc już o zbiorowym obowiązku, jakim jest Ojczyzna. Więc trzeba bić na trwogę. To naprawdę ostatni dzwon. Trzeba nam w Ojczyźnie, jak nigdy, Boga i ludzi honoru, służby rządzących, służby narodowi i 0JCZYŹNIE. Ten naród, co wielokrotnie podkreślał Jan Paweł II, zasłużył sobie na wolność. Na prawo i sprawiedliwość.
PIOTR PROSZOWSKI