Obecny wystrój ścian w MGS daje widzom szansę obcowania z twórczością artystyczną na wielu poziomach. Umożliwia to wielka różnorodność, na jaką w bieżącym miesiącu zdecydowały się władze instytucji. Dotyczy ona zarówno tematyki, styli, rodzajów sztuki, jak i samego charakteru poszczególnych ekspozycji. W zeszłym tygodniu pisaliśmy o gościnnej wystawie zbiorowej z Galerii Powiatu Bodeńskiego. W piątek, 11 kwietnia odbyły się trzy kolejne wernisaże.
Trzy spojrzenia na kobiecą intymność
Kobieca intymność jest dla wielu – szczególnie dla mężczyzn – często nieodgadniona. Prezentacja prac Kingi Nowak i Małgorzaty Wielek-Mandreli z Krakowa oraz Agnieszki Sandomierz z Warszawy pt. „Obszar intymny” zdecydowanie tę tezę potwierdza. Trzy panie – trzy odmienne podejścia do tematu, pokazujące różne aspekty, rejony kobiecej, ale też po prostu ludzkiej, intymności. – Kiedy patrzę na te obrazy, na rozgrywane na nich sceny, wcielanie się w poszczególne role czy przybierane maski, różne towarzyszące im rekwizyty, widzę oczywiście wysiłki oswajania, budowania własnego miejsca czy obszarów intymności. Doświadczanie „bycia”, które również można określić jako bycie kobietą, ale to, co dla mnie jest najbardziej uderzające, to umiejętność pokazania przez te trzy artystki, że świata całkowicie nie da się oswoić, że istnieje jakieś pęknięcie, wobec którego stajemy w każdym momencie życia, takie dotknięcie nienazwanego – opisuje Barbara Major, komisarz wystawy.
W obrazach Kingi Nowak przeważają motywy uczuciowych relacji męsko-damskich i powiązane z nimi różne emocje. Seksualność, erotyzm najbardziej uwidocznione są w twórczości Agnieszki Sandomierz. Z kolei prace Małgorzaty Wielek-Mandreli uderzają nostalgią, próbą poszukiwania czegoś. Chyba właśnie ostatnia z pań najgłębiej weszła w samą naturę kobiecą, niezwiązaną jedynie z cielesnością. Natomiast we wszystkich dziełach jest sporo ekspresji oraz namacalne echa traumatycznych przeżyć.
„Zwyczajność nad zwyczajnościami,
wszystko zwyczajność…”
Takiej parafrazy znanej łacińskiej maksymy użył młody częstochowski artysta Adam Rokowski do skomentowania swoich dzieł, zaprezentowanych w Galerii pt. „Zwykłe malarstwo”. Jego obrazy charakteryzuje prostota tematyki, przy wręcz perfekcjonistycznym podejściu do malowanych przedmiotów.
– Moimi modelami są pospolite rzeczy, które przez kilka tysięcy lat trwania naszej kultury zyskały tak bogaty zasób symboli, że można czerpać z nich niemalże bez ograniczeń, opowiadać nimi wszystko i o wszystkim, a przy najmniej o tym, co umiem opowiedzieć. Oczywiście nie każdy mój obraz jest „z treścią”, „z historią”, czasami to tylko prosty zachwyt nad kształtami, odcieniami szarości, błyskiem światła, takie proste radości – zwykłe malarstwo – opowiada twórca.
Rzeczywiście, inspiracją są najzwyklejsze, codziennie spotykane rzeczy. Jakaś salaterka, pomięty obrus, pęknięta filiżanka. Ale jak podkreśla sam A. Rokowski, nie chciał, żeby to było postrzegane tylko jako „ładne miseczki”. Największe wrażenie jednak robi sama technika, przedstawienie, na przykład, faktury rozłożonego kawałka materiału, z jej wszystkimi zagięciami i uzyskanymi w ten sposób światłocieniami w sposób realny nie jest łatwe. Częstochowianinowi udało się to wręcz idealnie.
Matka i córka
Jako „danie główne” przybyłym do Miejskiej Galerii w piątkowy wieczór „zaserwowano” ekspozycję Aleksandry Banek i Joanny Banek. Dwie artystki – wrażenia jak na wystawie zbiorowej.
Szczególną różnorodność widać przede wszystkim w twórczości córki – Joanny, która zaprezentowała swoje malarstwo, tkaniny oraz naprawdę udaną, wielkogabarytową instalację „Ład-nie”. Same obrazy są bardzo odmienne od siebie, właściwie tylko po kilka można zakwalifikować do jednego cyklu. Widać w nich rozmaite inspiracje, niejednolite podejście do wykonania, wyrazistą kolorystykę, oczywiście – różną.
Z kolei rysunki Aleksandry Banek – matki, to światy jakby wyjęte z pogranicza jawy i snu. Niesamowite, fantastyczne, z wyraźną próbą poszukiwania w tym wszystkim realności, rzeczywistego świata. Prezentowane krajobrazy są też niezwykle szczegółowe, można rzec – kompletne. Poznanie całości, objęcie tego przy każdej pracy zajmuje trochę czasu, ale sprawia wiele przyjemności.
Twórczość obu artystek łączy temat „struktury rzeczywistości”. – Szukałem w tych pracach motywów łączących sztukę matki i córki. Właściwie poszczególne tytuły można by swobodnie poprzerzucać. Psychika, osobowości obu pań są bardzo podobne, mają ze sobą dużo wspólnego, tylko używają różnych środków wyrazu, ekspresji – mówi dyrektor MGS Czesław Tarczyński. – Myślę, że wynika to z naszych zainteresowań – czytamy podobne książki, mamy porównywalne problemy. Chciałabym, żeby każdy znalazł tu pracę, która da mu do myślenia. W końcu człowiek też jest strukturą – dodaje Aleksandra Banek.
DeKa