Rozmawiamy z Januszem Zatoniem – konsulem honorowym Republiki Bułgarii na województwo śląskie, częstochowskim przedsiębiorcą, długoletnim prezesem Odlewni Żeliwa „Wulkan” w Częstochowie.
To już blisko dwa miesiące jak piastuje Pan funkcję konsula honorowego Republiki Bułgarii. A wszystko zaczęło się…
– …kilka lat wstecz, kiedy w 2012 roku kupiłem w Bułgarii mieszkanie. Nie mam korzeni z Bułgarią, ale czuję się tam jak u siebie w domu. Tak swojsko. Poczułem więź z Bułgarami, którzy charakterologicznie zbliżeni są do Polaków. Inaczej odbieram Hiszpanię czy Włochy, tamtejsi mieszkańcy są inni, wyczuwa się ich odmienność kulturową. Hiszpanie, Włosi odnoszą się do nas z pewną dozą pobłażliwości, odbieram takie sygnały, bo od 26 lat prowadzę tam biznes. Natomiast Bułgarzy, to naród, który miał zbliżone losy do narodu polskiego. Tam człowiek czuje się równy, nie gorszy. Poza tym Bułgaria przyciąga przyjaznym klimatem. Słońcem. Moja przygoda z „Burgarią” – jak to mówi moja wnuczka – rozwijała się. Z kolejnymi pobytami poszerzały się moje kręgi znajomych i zaczęto mnie zachęcać do współpracy z Bułgarią na linii konsularnej. Również mój syn inspirował mnie w tym kierunku. Teraz mi pomaga.
Długa była droga do uzyskania tytułu?
– Od złożenia dokumentów trwało to dwa lata, ale w końcu konsulem zostałem i chciałbym coś konkretnego zrobić. Przede wszystkim nawiązać i rozwinąć kontakty polskich przedsiębiorców z Bułgarią. Bułgarzy są chłonni inwestycji, ponieważ po 1991 roku, kiedy zakończył się okres dominacji Związku Radzieckiego, przemysł, w tym ciężki, im się załamał. Byli odizolowani od Zachodu i nie było chętnych do otwierania u nich fabryk. Nie sprzyjało też otoczenie krajami mało zamożnymi: Rumunią, Turcją, Serbią, Grecją. Dzisiaj Bułgarzy żyją głównie z turystyki i próbują nawiązywać kontakty gospodarcze.
Warto inwestować w Bułgarii?
– Zdecydowanie tak. Są tam niższe podatki niż w Polsce oraz prostsze procedury. Rzecz polega tylko na tym, aby znaleźć środki i chętnych. I jak się okazuje chętnych jest dużo, prowadzę rozmowy z osobami, które właśnie w Bułgarii zamierzają zainwestować. A jest to kraj o dużym potencjale, taki poligon do zagospodarowania. Jeśli Unia będzie trwać, to z pewnością w Bułgarii pojawią się środki pieniężne. A jest co odbudowywać. Dlatego myślę, że uda się nawiązać korzystną współpracę z Bułgarią. W styczniu pojadę na konkretne rozmowy z udziałem osób decydujących w Bułgarii, między innymi ministra do spraw gospodarki.
Jako konsul honorowy ma Pan prerogatywy do reprezentowania polskiej strony?
– Jako konsul honorowy reprezentuję Bułgarię w regionie województwa śląskiego. Moim zadaniem jest przybliżenie obu narodów, z nastawieniem na województwo śląskie. Współpracę widzę w wielu obszarach: biznesu, kultury, nauki. Ciekawostką jest to, że PKB województwa śląskiego jest wyższe niż Bułgarii, u nas mieszka około pięciu milionów ludzi, tam nieco ponad siedem milionów.
Na co mogą liczyć polscy przedsiębiorcy?
– Bułgaria jest otwarta na różne dziedziny gospodarki, także przemysł ciężki. Odwiedziła mnie silna grupa finansowa ze Śląska. Mają miliardy obrotów i są zainteresowani inwestycją w Bułgarii. Liczę, że w kwietniu lub maju zorganizuję misję gospodarczą, ale muszę ją dobrze przygotować, aby od razu podpisać jakieś umowy. Na pewno zaproszę wielu biznesmenów z Częstochowy z różnych branż. Bułgaria jest też dużym rynkiem zbytu, a my mamy wielu producentów: wózków dziecięcych, zabawek, butów, zasłon, firan, lamp. W Bułgarii można spotkać wyroby Częstochowy, przebiły się tam między innymi firmy produkujące galanterię okienną, lampy.
Czyli drogi są pootwierane, a nasza rodzima produkcja jest wysokiej jakości.
– Tak, choć problemem może być odległość. Bułgaria jest dość daleko, a rynków zbytu szuka się bliżej, u sąsiadów. Ale przecież samolot z Pyrzowic do Burgas i Warny leci półtorej godziny. Niemcy natomiast są hermetyczne, trudno się tam przebić z polskim towarem, bo Niemcy kupują swoje wyroby.
Polska i Bułgaria mają podobną historię, na wiele lat oba kraje utraciły są niepodległość. Czym Bułgarzy ujmują Polaków?
– To ludzie twardzi, historia ich tak ukształtowała. Ale są także bezpośredni szczerzy i otwarci. Mają zbliżony język do języka polskiego. Jak Bułgar mówi wolno i wspomoże się gestami, to Polak go zrozumie i vice versa. Wszyscy tamtejsi starzy ludzie dobrze mówią po rosyjsku, młodzi – po angielsku. Z Bułgarii wyjeżdża bardzo dużo ludzi. Dziesięć lat temu żyło tam dziewięć milionów, teraz – siedem. To 20 procent całej tamtejszej populacji. Bułgarzy pięćset lat byli pod niewolą turecką, ale zachowali swój język, kulturę, nie utracili swojej tożsamości. Są przyjaźnie nastawieni do Polaków. W 1918 roku w Wersalu Bułgarzy wspierali Polaków w pracach na rzecz odzyskania niepodległości.
Czy w obszarze kultury uda się zainicjować jakieś działania?
– Jak najbardziej. Już w tym roku mogło dojść do współpracy młodzieżowego zespołu tanecznego z Pogorii z Bułgarii z Częstochową. W Polsce, w Warszawie, prężnie działa Bułgarski Instytut Kultury, który przygotowuje imprezy kulturalne, może więc latem może uda się zorganizować wspólny festiwal folklorystyczny.
Podkreśla Pan, że Bułgarzy są dobrze wykształconym narodem. Czy na polu akademickim jest możliwość nawiązania współpracy?
– Bułgaria jest dobrym ośrodkiem uniwersyteckim. Najwyższą renomę ma uniwersytet w Sofii, ale i w Warnie jest uniwersytet metalurgiczny na wysokim poziomie. Nasze szkoły nie mają żadnych więzi z Bułgarią, współpracę prowadzi natomiast Akademia Górniczo-Hutnicza z Warną. Do nawiązania kontaktów chętna zaczyna być Politechnika Częstochowska. Będę zadowolony jak uda mi się doprowadzić do współpracy międzyuczelnianej naszej Politechniki ze szkołą o podobnym profilu w Bułgarii.
Bułgarska kuchnia Panu odpowiada?
– Bardzo. To państwo morskie, a ja lubię owoce morza. Smakują mi wina bułgarskie.
Dziękuję za rozmowę
URSZULA GIŻYŃSKA