Po trzech spotkaniach częstochowskiego Rakowa bez zwycięstwa w tym roku w rozgrywkach Nice 1. Ligi podopieczni Marka Papszuna odnieśli wreszcie wyczekiwane zwycięstwo i co najważniejsze – zasłużone.
Częstochowianie pokonali na wyjeździe wyżej notowaną mielecką Stal 3:2. Sobotnie spotkanie miało swoją dramaturgię i do ostatnich minut trzymało w napięciu. Trzy punkty wywalczone przez Raków na Podkarpaciu mają swoją wielką wagę – goście do Mielca udali się osłabieni brakiem dwóch podstawowych zawodników: Andrzeja Niewulisa (pauzował za żółte kartki) oraz kontuzjowanego Mateusza Zachary.
Spotkanie lepiej rozpoczęli mielczanie, którzy już w 8 minucie objęli prowadzenie. Na listę strzelców wpisał się Michał Janota, z bliska kierując piłkę do bramki strzeżonej przez Jakuba Szumskiego.
Szybka strata bramki nie podłamała częstochowian, którzy dążyli do jak najszybszego zdobycia wyrównującego gola. Ta sztuka udała im się dopiero w 38 minucie, kiedy to w zamieszaniu w polu karnym gospodarzy najlepiej zachował się Dariusz Formella, który pokonał Radosława Majeckiego. Ten gol sprawił, że Raków jeszcze bardziej odważniej ruszył do przodu. W 42 minucie – po strzale jednego z zawodników gości – bramkarz Stali „wypluł” przed siebie piłkę – jednak po dobitce Adama Czerkasa był już bezradny. Na pierwsze 45 minut częstochowianie schodzili do szatni, prowadząc 2:1.
Druga odsłona rozpoczęła się wybornie dla Rakowa. Dwie minuty po rozpoczęciu drugiej części gry podopieczni Marka Papszuna zdobyli trzeciego gola. Pięknymi „nożycami” popisał się Adam Radwański i od tego momentu goście prowadzili już 3:1 w „mieleckiej jaskini lwa”. Mało tego, bramka pomocnika Rakowa, według wielu komentatorów tego spotkania jak i ekspertów, będzie pretendowała do bramki całego sezonu w rozgrywkach Nice 1. Ligi!
Strata trzeciego gola przez mielczan zmusiła ten zespół do przeprowadzania kontr, co sprawiło, że gospodarze zaczęli się „odkrywać”. Raków mógł zdobyć czwartego gola i zakończyć to spotkanie dużo szybciej, jednak to się nie udało, a gospodarze tuż przed zakończeniem regulaminowego czasu gry egzekwowali rzut karny po uprzednim faulu Adama Czerkasa. „Jedenastkę” pewnie wykorzystał Martin Dobrotka i na tablicy wyników widniał już rezultat tylko 3:2 dla Rakowa.
Końcówka spotkania była bardzo nerwowa, jednak to częstochowianie ku uciesze swoich kibiców mogli się cieszyć z zasłużonych trzech punktów. Kolejne ligowe spotkanie Raków rozegra w najbliższą niedzielę, 15 kwietnia br. O godzinie 17:45 przed własną publicznością ich rywalem będzie Chrobry Głogów. Co ciekawe, po raz pierwszy w tym roku na obiekt przy Limanowskiego zawitają kamery stacji Polsat Sport. Początek bezpośredniej transmisji o godzinie 17:30. My jednak zapraszamy wszystkich kibiców na stadion!
07.04.2018, g.17:45 – Mielec (Stadion MOSiR):
FKS Stal Mielec – RKS Raków Częstochowa 2:3, (1:2):
Bramki:
1:0: Janota 8’
1:1: Formella 38’
1:2: Czerkas 42’
1:3: Radwański 47’
2:3: Dobrotka 85’ (k).
Sędziował: Sebastian Jarzębak (Bytom). Żółte kartki: Soljić 26’ (faul) – Sapała 67’ (faul), Embalo 90’ (faul), 90+2’ Tomalski (faul). Czerwona kartka (za drugą żółtą): Sapała 90+5’ (faul). Widzów: 3683.
FKS Stal Mielec: 99. Radosław Majecki, 4. Martin Dobrotka, 6. Leandro, 16. Josip Soljic (78’ 15. Arkadiusz Górka), 17. Bartosz Nowak (69’ 8. Tomasz Swędrowski), 18. Jakub Arak, 22. Michał Janota, 26. Dominik Sadzawicki, 27. Piotr Marciniec (46’ 7. Szymon Sobczak), 33. Maksymilian Banaszewski, 51. Rafał Grodzicki (kpt).
Rezerwowi: 1. Rafał Strączek, 5. Szymon Przystalski, 13. Przemysław Lech, 21. Ziga Skoflek.
Trener: Zbigniew Smółka.
RKS Raków Częstochowa: 29. Jakub Szumski, 3. Artem Rakhmanov, 7. Rafał Figiel (kpt), 8. Adam Radwański, 10. Adam Czerkas, 11. Dariusz Formella (70’ 4. Adam Mesjasz) 13. Piotr Malinowski (87’ 9. Jose Alberto Djalo Embalo), 21. Jakub Łabojko, 25. Karol Mondek (46’ 16. Igor Sapała), 26. Łukasz Góra, 77. Hubert Tomalski.
Rezerwowi: 33. Mateusz Kos – 19. Krystian Wójcik, 30. Miłosz Szczepański.
Trener: Marek Papszun.
Fot.Grzegorz Przygodziński
Raków przełamał złą passę, piłkarze zagrali dynamicznie i inteligentnie
Przemysław Pindor, Fot.Grzegorz Przygodziński