II Międzynarodowy Przegląd Przedstawień Istotnych „Przez dotyk”
W środę, 24 września, rusza w Teatrze im. Adama Mickiewicza II edycja MPPI „Przez dotyk”. Przez pięć dni miłośnicy sztuki teatralnej będą mieli okazję zobaczyć różnorodne i nowatorskie spektakle. O szczegóły pytamy dyrektora Roberta Dorosławskiego.
Jaki będzie tegoroczny MPPI „Przez dotyk”? Czy udało się zrealizować wszystkie zamierzenia?
– Obejrzeliśmy w sumie czterdzieści przedstawień. Większość naszych zamierzeń udało się zrealizować. Kilka tytułów z różnych powodów wypadło. Bardzo chcieliśmy pokazać „Narty Ojca Świętego” Jerzego Pilcha z Teatru Narodowego w Warszawie. Nie udało się, bo TN w czasie trwania Przeglądu będzie na tournee w Sankt Petersburgu. Zamierzaliśmy zaprezentować nagradzane przedstawienie „Zabijanie Gomułki” tego samego autora, z Teatru Lubuskiego w Zielonej Górze – przeszkodziły warunki techniczno-logistyczne. „Transfer” Jana Klaty z Teatru Współczesnego we Wrocławiu natomiast okazał się zbyt drogi, koszty jego sprowadzenia wyczerpałyby cały budżet festiwalowy. Mam jednak przeświadczenie, że tegoroczna edycja z pewnością nie będzie gorsza od poprzedniej. Przyjedzie może mniej gwiazd aktorskich. W zeszłym roku było ich sporo – Maria Seweryn, Ewa Szykulska, Edyta Olszówka, Szymon Bobrowski, Piotr Machalica, Krzysztof Stelmaszyk. Ale zbliżający się Przegląd będzie bardziej różnorodny, pod względem konwencji i form. Może nawet bardziej kontrowersyjny. Nazwaliśmy go skrótem kierunku w liceach humanistycznych „pol. – his. – wos” – polski, historia, wiedza o społeczeństwie, bo chcemy w nim pokazać spektakle, które dotykają naszych dziejów, ale tych tutaj i teraz, nie za Kazimierza Wielkiego i nie tylko w Polsce.
Jakie więc tytuły zostaną zaserwowane widzom w czasie Przeglądu?
– Rozpoczynamy „Drugim pokojem” Herberta, naszym spektaklem, którego premiera będzie miała miejsce 20 września oraz „Ostatnim Żydem w Europie” Tuvia Tenenboma z Teatru na Woli. Autor przez nowojorskie i francuskie magazyny uważany jest za wybitny umysł, gdyż jest świetnym matematykiem, ekonomistą i dramaturgiem. Samo przedstawienie jest bardzo kontrowersyjne i gdyby nie napisał go człowiek narodowości judaistycznej, środowisko żydowskie byłoby mocno zbulwersowane. Jest to pokazanie współczesnej diaspory, nawet holocaustu, przez pryzmat śmiechu, absurdu, groteski. Reakcja mogłaby być podobna do oburzenia Amerykanów na pierwsze komedie dotykające wojny wietnamskiej – „Mash” Altmana czy „Good Morning, Vietnam”.
Pojawi się McDonagh, autor pokazanego w zeszłym roku „Poduszyciela”. Tym razem będzie to „Porucznik z Inishmore” w aranżacji Teatru Nowego w Zabrzu. Jeszcze bardziej wstrząsający, jakby z pogranicza czarnej farsy. Sztuka pokazuje problem terroryzmu, ale przez śmiech, nie śmiech gogolowski, tylko wymuszony w nas przez mistrzostwo autora, a jednocześnie wzbudzający pewien niesmak. Śmieję się i wstydzę się, że się śmieję.
Monodram „Ucho, gardło, nóż” jest traumatycznym tekstem, świetnie wykonanym przez Krystynę Jandę. Tak podanym, że publiczność się bawi, a szok przeżywa dopiero na koniec. Kolejnym spektaklem jednoosobowym – w niedzielę – będzie przepiękny, chociaż także wstrząsający, spektakl Małgorzaty Rożniatowskiej „Uwaga!, Złe psy”. Aktorka wygrała z tą sztuką wszystkie możliwe festiwale monodramów przed dwoma laty. Przedstawienie pokazuje problem psychicznie chorej kobiety, żony Jerzego Szaniawskiego.
A oprócz tego będą też pozycje łatwiejsze w odbiorze. „Intercity” z Teatru Polskiego w Bielsku-Białej – polsko-słowacki tekst, Polak i Słowak na scenie oraz polsko-słowackie stosunki. „Teremin” – przywieziony przez Dejvickie Divadlo z Pragi, bardzo prestiżowej placówki, z którą od lat współpracuje jeden z najwybitniejszych obecnie czeskich reżyserów Petr Zelenka. W spektaklu wystąpi między innymi Ivan Trojan, który grał w prawie wszystkich jego filmach. To duże przedsięwzięcie wystawimy z polskimi napisami, żeby zniwelować barierę językową.
Natomiast „Kamienie w kieszeniach” z Teatru Montownia w Warszawie w reżyserii Krzysztofa Stelmaszyka, to dwójka facetów, prawie pusta scena i znakomite aktorstwo. Nietypowym zjawiskiem będzie „Madryt 03”, połączenie dwóch sił – Starej Prochoffni i Kompanii Primavera. Spektakl odwołuje się do zamachu terrorystycznego w Madrycie w 2003 roku. Ale najbardziej przyciągnęła nas jego forma, bo jest to przedstawienie aktorsko-baletowe, w większości tańczone. Taka nowa jakość na MPPI „Przez dotyk”.
Na zakończenie pokażemy przedstawienie „Homo Polonicus” na podstawie książki częstochowianina Krystiana Piwowarskiego pod tym samym tytułem. Przywiezie je bardzo znany, wśród młodych ludzi niemalże kultowy, Teatr Provisorium z Lublina.
Dziesięć przedstawień w pięć dni to sporo, ale to nie wszystkie przygotowane w tym roku atrakcje…
– Tak, nazwaliśmy to MPPI „Appendix”, z angielskiego „Dodatek”. Zadecydowały o tym przyczyny logistyczne. Mieliśmy więcej propozycji niż czasu festiwalowego i dlatego w tym roku dwa tygodnie później, 7 i 8 października pokażemy spektakl przywieziony przez Stage Theatre z Toronto. Będzie to sztuka współczesnego kanadyjskiego autora George`a Walkera. Grana po angielsku, ale obiecano nam wersję z polskimi napisami. Chcemy zrobić trzy przedstawienia – jedno dopołudniowe, dwa wieczorne. Być może to dopołudniowe zagramy bez napisów, jeżeli przyjdą klasy anglojęzyczne, które będą chciały się zmierzyć ze scenicznym językiem angielskim na żywo.
Łukasz Giżyński